- Religia i państwo
Państwo – Kościół – Obywatel
- By krakauer
- |
- 29 kwietnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Dominująca większość stosunków od prawie 2000 lat w krajach cywilizacji zachodniej zamykała się w paradygmacie relacji pomiędzy państwem, kościołem a ludźmi, przy czym ten trzeci człon, – czyli ludzie, dopiero od niedawna uzyskał podmiotowość, gdyż wcześniej był tylko siłą roboczą przewidzianą do płacenia podatków, dziesięcin i spełniania kaprysów władzy.
Wielka Rewolucja Francuska i zmiany, jakie wywołał humanizm spowodowały, że człowiek w naszej kulturze się upodmiotowił i jako indywiduum stał się podmiotem praw. Co więcej po pewnym czasie to właśnie człowiek stał się podmiotowo najważniejszy i został postawiony w centrum wszelkich spraw państwowych. Jeżeli chodzi o ideologię kościołów chrześcijańskich – warto pamiętać, że człowiek od zawsze był w jej centrum i ma on na Imię Jezus, syn Maryi, Żyd z dawnej rzymskiej prowincji Judea. Jednakże do dzisiaj poza tym jednym człowiekiem i osobami na kluczowych stanowiskach w hierarchii – kościoły chrześcijańskie, a zwłaszcza kościół dominujący nie dostrzega innych ludzi i ich praw – nakazując im jak mają żyć w imię własnej, ukształtowanej przez lata doktryny porządku ogólnego.
Obecnie rzeczywistość państwa demokratycznego szanującego prawa człowieka, w tym podstawowe prawo człowieka, jakim jest prawo do wolności – nie może uwzględniać w ramach swojego funkcjonowania tego trzeciego aktora, jakim jest kościół, ponieważ jego ideologia ogranicza wolność człowieka – podkreślmy – przy tym jak najbardziej dla jego własnego dobra! Jednakże mimo wszystko gorset religii to ograniczenie wolności, przykładowo w tej tak niesłychanie modnej kwestii „małżeństw tożsamopłciowych”, jak również ogólnej ewolucji kwestii obyczajowej. W tym i w tego typu przypadkach – kościół, jakkolwiek ma rację i słusznie czyni w ramach własnego sposobu rozumienia spraw i podejścia do tematu ze strony swoich wiernych – broniąc wiary, jednakże państwo nie może pozwalać na dyskryminację tych swoich obywateli, którzy się z tym nie utożsamiają.
Problem polega na kompatybilności – mówiąc współczesnym językiem. Państwo musi być dla wszystkich, dlatego powinno w swojej polityce uwzględniać włączająco jak najszerszy zakres obywateli. Inaczej przestaje być państwem dla wszystkich i naraża się nie tylko na ryzyko ekstremizmów ze strony grup wykluczonych, ale przestaje być państwem współczesnym tzn. pluralistycznym, demokratycznym i wolnym.
Poza tym jest jeszcze problem reprezentacji, jeżeli chodzi o religię, otóż, bowiem w wyniku przemian społecznych na zachodzie Europy – doszło nie tylko do dechrystianizacji, ale także do islamizacji znacznych części tamtejszych przestrzeni. Czy w przypadku państw, w których jest więcej ateistów i Muzułmanów można mówić o potrzebie partnerstwie z kościołami chrześcijańskimi? Czy też w konsekwencji poprzedzić to pytaniem ich reprezentatywności? To bardzo poważny dylemat współczesności wielu krajów, a także jutrzejszy dylemat Polski. Tak się, bowiem śmiesznie składa, że ideologia multi-kulti i zrównania wszystkich ze wszystkimi prowadzi w wielu przypadkach de facto do wymiany populacji i zmiany charakteru państwa, ponieważ nowa kultura – post chrześcijańska nie do końca chce tolerować wolność i inność. W tym kontekście widać, że państwu nie do końca zależy na zerwanie związku z Kościołem i utracie przez niego wpływu, ponieważ nie bardzo jest, czym go zastąpić w sferze kulturowej, moralnej i duchowej. Niektórzy wskazują na prawo – jednakże prawo zawsze się zmienia i dostosowuje do rzeczywistości. W Brukseli nie ma już normalnego Bożego Narodzenia, – ponieważ w mieście mieszka bardzo wielu Muzułmanów. Czy ktoś pytał o to chrześcijan 10 lat temu – czy zgodzą się na takie konsekwencje równości – żeby stać się mniejszością własnym domu?
Nasz kraj jest dopiero na początku procesów laicyzacji. Jeszcze nawet nie zaczęła towarzyszyć im chrześcijańska reakcja! Więc to wszystko, co obserwujemy bez względu na to jak groźnie to wygląda – to tylko i wyłącznie wyjście stron na pozycje. Dlatego mamy jeszcze trochę czasu, żeby w ogóle uniknąć konfliktu pomiędzy państwem a kościołem, którego koniecznym skutkiem będzie pogłębiająca się laicyzacja. O wszystkim można i trzeba dyskutować, dorobek i tradycję trzeba chronić, a na to wszystko nakłada się jeszcze to, co najpotrzebniejsze, czyli pewien porządek.
Mając na uwadze powyższe – przede wszystkim powinniśmy zastanowić się nad tym, w jaki sposób włączyć do aktywnego i równoprawnego życia w społeczeństwie te grupy, które mogą czuć się wykluczone a zarazem chronić sojusz państwa z kościołem, – ponieważ jest on korzystny w skali makro dla wszystkich graczy.