- Polityka
Państwo Islamskie, czyli dlaczego część zachodu jest po prostu naiwna
- By krakauer
- |
- 25 sierpnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Zapamiętajcie państwo datę 29 czerwca 2014 roku, to był pierwszy dzień Ramadanu – ważnego cyklicznego islamskiego święta, jednakże w tym roku w tym dniu stało się coś bardzo ważnego – sunnici w Iraku i Syrii ogłosili powstanie Państwa Islamskiego (początkowo używali nazw Islamic State of Iraq and Sham – ISIS lub Islamic State of Iraq and the Levant – ISIL). Zresztą nazwa nie ma tu większego znaczenia – liczy się doktryna, która spaja islamistów, czyniąc z nich brutalną maszynę do zabijania. Bardzo atrakcyjną w tamtym kręgu kulturowym poprzez wzmocnienie, jakie daje wsparcie ideologią uniwersalną – religią.
Boją się ich tak okrutnie potraktowani przez Zachód Irakijczycy, Syryjskie wojska rządowe ledwo dają radę, Kurdowie wymagali dozbrojenia, żeby móc efektywnie zwalczać ludzi, których uznano w krajach islamskich i krajach zachodu – za zdziczałych zwyrodnialców.
Podczas, gdy jest to bardzo niesłuszne, albowiem w znacznej mierze Państwo Islamskie jest wypadkową przecież trzech procesów, z których co najmniej dwa uruchomił Zachód! Pamiętacie państwo dzielną inwazję na Irak? Tak, to właśnie ci ludzie najsilniej bronili się przeciwko wrogim wojskom, których uważali za okupantów! Dokładnie ci bojownicy to często byli starzy, zaprawieni w bojach żołnierze najlepszej armii na Bliskim Wschodzie – Armii Irackiej, dla których wojna na pustyni to tak jak dla nas zabawa z dzieckiem na miękkim dywanie! Lata upodlenia, lata prześladowań, lata pacyfikacji spowodowały, że Ci ludzie wzięli za broń, zmieniając ideologię na ostateczną, która jest bliska sercom każdego tamtejszego Araba. Dla nich odrodzenie Kalifatu, to tak jakby Zachód jutro zamienił Unię Europejską w Cesarstwo Rzymskie!
Drugim procesem uruchomionym przez Zachód, jaki zaważył na sukcesie Państwa Islamskiego było wsparcie Zachodu i bogatych krajów islamskich dla terrorystów i bandytów mających na celu prowadzenie wojny w Syrii przeciwko – pomimo wszelkich wad – liberalnemu rządowi! Proszę sobie przypomnieć jak chciano jeszcze dokonać ataków rakietowych i bombardowań w Syrii! Jak liczni eksperci, którzy dzisiaj szczują w sprawie konfliktu na Ukrainie (przypadek?) – nawoływali, żeby skończyć z Baszarem Al-Asadem i „jego reżimem”, że Zachód i wspólnota międzynarodowa musza pomóc „Syryjczykom” w walce z reżimem. Efekty są dzisiaj tak opłakane, że nawet o nich się nie mówi, a szkoda, ponieważ pasowałoby postawić parę osób przed międzynarodowymi trybunałami, a prezydentowi pewnego upadłego imperium odebrać nagrodę Nobla, ponieważ to on podżegał do interwencji! Proszę sobie przypomnieć państwa najsilniej przeciwne wojennej ruchawce: Rosja, której Prezydent w istocie obronił Syrię przed Zachodem i Izrael, który wiedział, kiedy milczeć.
Trzecim procesem składowym uruchomionym i wzmaganym przez bogate kraje z Zatoki jest finansowanie terrorystów, zakupy broni, w tym nowoczesnych zachodnich materiałów wojennych jak kamizelki kuloodporne, termowizory i inne rzeczy niezbędne do prowadzenia wojny na serio. Różne są oceny odnośnie tych kwot, więc nie ma, po co powielać plotek, jednakże znając hojność szejków możemy być spokojni – wraz z tym, co islamiści nakradli irackiemu rządowi i na ile opodatkowali ludność – powoduje, że mogą bardzo długo zapewnić sobie lojalność własnych oddziałów i werbować nowe. Generalnie – pieniędzy im nie brakuje, to nie jest problem.
To Zachód nawarzył tego zła i to Zachód powinien uwolnić od niego świat, jednakże nie ma tutaj żadnych automatyzmów. Ponieważ najpierw należy zrobić wszystko, żeby przeprosić władze Syrii, jako kraju, który obecnie najbardziej ucierpiał przez głupotę niektórych krajów zachodu. Rząd Syrii należy bezwzględnie dozbroić – nawet, jeżeli będzie to oznaczało wsparcie dla Hezbollahu i irańskich milicji, które chcą walczyć po jego stronie. Chybam, że raz na zawsze pożegnamy się z postkolonialnym status quo na Bliskim Wschodzie? Tylko silne wzmocnienie syryjskiego rządu – poprzez przekazanie mu materiałów wojennych, w tym broni, żywności, medykamentów i innych niezbędnych przedmiotów do funkcjonowania – może spowodować, że ten twór przerażający nawet terrorystów zostanie zatrzymany. Dodatkowo należy rozważyć wysłanie do Syrii – za zgodą tamtejszego legalnego rządu – wojsk ONZ zdolnych do wsparcia syryjskich wojsk rządowych w ich działaniach – na początek bez walki, jedynie zabezpieczając terytorium. Jeżeli znajdą się na to pieniądze, a powinny się znaleźć w Zatoce – nie będzie problemu np. w poproszeniu o pomoc Egiptu, Algierii, Pakistanu.
Z drugiej strony mamy państwo irackie będące post amerykańską efemerydą, która zlikwidowała Naród Iracki – dzieląc wszystkich religijnie bardziej niż dzielili kolonizatorzy. Jednakże nie ma wyjścia, jeżeli nie chcemy mieć zagrożonych pól naftowych w Zatoce, musimy wesprzeć Irakijczyków, którzy potrzebują po pierwsze broni, po drugie obcych wojsk a po trzecie bezpośredniej interwencji silnych wojsk typu zachodniego. Oznacza to zaangażowanie państw Zatoki, w tym Iranu, który jest w stanie bardzo skutecznie wesprzeć Irak, jednakże główny ciężar niszczenia nieprzyjaciela powinny przejąć na siebie naftowe królestwa, uzbrojone po zęby w nowoczesną zachodnią broń.
Jeżeli państwa regionu i Zachód zdobędą się na względnie znaczny wysiłek, ale jednak to zrobią, to wówczas być może uda się powrócić do status quo, z ewentualnym ustępstwem na rzecz państwa kurdyjskiego. Jednakże zarówno Syria jak i Irak mają szansę się odrodzić w dotychczasowych granicach, ewentualnie w rejonach odosobnionych pozostaną tereny częściowo niekontrolowane. Potrzeba do tego jednak jeszcze więcej bomb, czołgów i żołnierzy.
Najniebezpieczniejsze jest bowiem to, że nie mówimy tutaj o walce z jakimś rzeczywistym państwem i jego strukturami. Mamy do czynienia z czymś o wiele bardziej niebezpiecznym – to jest walka z ideą! W dodatku prawie w 100% wzmocnioną religijnie! To nie jest problem, który zniknie. Kto nam da gwarancję, że pojutrze w Arabii Saudyjskiej nie rozpocznie się zamach stanu, który spowoduje, że np. połowa tego państwa będzie chciała dołączyć do Państwa Islamskiego? Co wówczas? Przeprosimy się z Iranem, który na ich tle będzie krajem względnie liberalnym?
Zachód do tej pory myślał, że może idiotycznie i po prostu w głupi sposób rozgrywać inną kulturę, ten etap jest już za nami. Nie da się przy pomocy mediów społecznościowych podpalać połowy świata bez konsekwencji. Udało się w Libii, namieszano w Egipcie, rozbito Syrię, Irak krwawi od dawna. Okazuje się, że nasze sposoby rozumienia demokracji, jako formy sprawowania władzy – nie mają charakteru uniwersalnego! Nie można komuś, kto żyje w układzie plemiennym wciskać praw dla kobiet i gejów, – jako miernika poziomu wolności!
Czynnik czasu jest największym sprzymierzeńcem Państwa Islamskiego, które każdego dnia umacnia swój przekaz i umacnia swoją ideę – niezwykle atrakcyjną dla ciągle mających w percepcji szczytne idee wspólnoty panarabskiej mieszkańcach Bliskiego Wschodu.
Dokąd ta sytuacja nas doprowadzi – niezwykle trudno to dzisiaj stwierdzić, z jednej strony, bowiem istnieje poważna szansa, że bojownicy jak już zarobią swoje worki dolarów – rozjadą się do domów. Jeżeli jednak sięgną po hasła w rodzaju „Jerozolima” lub „usunąć syjonistyczne marionetki”, to czekają nas ciekawe czasy – docelowo bardzo drogiej ropy naftowej, oczywiście tej z Rosji, bo tylko taka będzie dostępna. No chyba, że Zachód nałoży na nią sankcje!