- Społeczeństwo
Państwo chroniące przestępców to państwo promocji przestępczości
- By krakauer
- |
- 31 października 2012
- |
- 2 minuty czytania
Polska chroni dobro przestępcy na równi, a nawet ponad dobrem ofiary. Przestępca decydując się na akt przestępstwa dokonuje zakłócenia spokoju, naruszenia bezpieczeństwa i często powoduje szkodę u ofiary. Dodatkowo sprowadza na ofiarę niedogodność i straty spowodowane uczestnictwem w postępowaniach dochodzeniowo-śledczych jak i samym procesie. Przestępca tutaj zyskuje, albowiem jest stroną aktywną, inicjującą proces kontaktu z ofiarą i to on jest panem i władcą sytuacji, to on decyduje o zmianie cudzego życia w bagno, podczas gdy sam ma doskonale wkalkulowane w koszta swojej profesji takie nieprzyjemności jak ewentualne starcie z ofiarą, ucieczkę przed policją, areszt czy też konieczność stawiania się na policji i w sądzie.
Ofiara w naszym systemie prawnym jest po prostu ofiarą i tylko i wyłącznie bierne poddanie się sprawcy przestępstwa może uratować ją przed postawieniem jej ewentualnych zarzutów np. naruszenia jego nietykalności osobistej, udziału w bójce, czy też uszkodzenia ciała napastnika. Konstrukcja bycia ofiarą przestępstwa ma prawdopodobnie rodowód jeszcze pańszczyźniany, kiedy to chłop nie miał żadnych praw i tak też dzisiaj zwykły obywatel nie ma żadnych praw, bo jeżeli zacznie się bronić przed przestępcą i go uszkodzi, pobije, dźgnie, obezwładni – to musi się liczyć z tym, że sprawca zamieni się w jakiejś cząstce zdarzenia w ofiarę i w pełni zgodnie z prawem najnormalniej złoży doniesienie na ofiarę, że ta się broniła doprowadzając do uszczerbku jego ciała.
Taka sytuacja obecnie ma miejsce w Polsce. Niedawno w Haczowie (woj. Podkarpackie) starszy 62 – letni człowiek pan Marian S. uderzył nożem kuchennym włamywacza, gdy ten zbił okno do jego domu od zewnątrz i próbował przez nie wejść do środka. Pech chciał, że zastosowany środek obronny okazał się śmiertelnie skuteczny i napastnik – włamywacz zmarł na miejscu w wyniku doznanych obrażeń. Prokuratura uznała, że w tym przypadku nie doszło do spełnienia warunków obrony koniecznej tj. nie było bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia, w związku z tym zastosowana obrona była nieadekwatna. Poza tym u mężczyzny broniącego domu – pana Mariana S., stwierdzono obecność alkoholu we krwi miał podobno 0,2 promila, co już samo w sobie w ogóle nie powinno być podawane do publicznej wiadomości, albowiem człowiek ten siedział sobie w domu, to mógł pić alkohol. Niestety został zatrzymany i osadzony, po przesłuchaniu postawiono mu zarzut zabójstwa i skierowano do sądu wniosek o trzy miesięczny areszt.
Jedna z gazet cytuje wypowiedź jednego z byłych ministrów sprawiedliwości – wybitnego prawnika, który w swojej wypowiedzi w pełni zgadza się z decyzją prokuratury rozróżniając tutaj dwa zdarzenia – wybicie okna i uderzenie nożem. Pan minister coś w sposób niezrozumiały powiedział o staniu mężczyzny w oknie, czekaniu na napastnika, podsumowując stwierdzeniem, że „Gdyby w Polsce tak było, że każdy, kto wybije okno, musi się liczyć, że dostanie nóż w pierś, to ja dziękuję i wyprowadzam się do innego kraju. U nas życie napastnika nie przestaje być dobrem prawnym podlegającym ochronie.” Ministrem tym wedle Gazety Wyborczej był pan prof. Zbigniew Ćwiąkalski – tak właśnie wygląda postrzeganie sprawiedliwości przez elitę naszego kraju, dodajmy elitę prawniczą – z najwyższej półki, profesora z najlepszej szkoły prawniczej w kraju!
Zwykli ludzie tego nie rozumieją, nie zrozumieją i nigdy tego nie zaakceptują. W powszechnej ocenie tego typu wydarzenie jak opisane powyżej to bez wątpienia tragedia, jednakże należy znać proporcje i odpowiednio ją oceniać. Z jednej strony mamy obywatela, który jest we własnym domu – nie ma znaczenia, czy trzeźwy czy pijany do absolutnej nieprzytomności. Jest we własnym domu, w którym może się zgodnie z prawem upijać zakupionym alkoholem. Obywatel przebywając we własnym domu ma prawo czuć się w nim bezpiecznie, nie myśli o tym, że zostanie napadnięty, ma plany, myśli o jutrze o pracy, o rodzinie, o życiu a nie o bandycie skradającym się pod oknem! Jeżeli ktokolwiek próbuje naruszyć jego prawo do poczucia bezpieczeństwa w tym domu, musi liczyć się z konsekwencjami. Z drugiej strony dramatu mamy napastnika, który decydując się na czyn przestępczy ma świadomość, że losowo – dokonuje naruszenia cudzego spokoju, łącząc tym sposobem z nim swój los – niestety „na złe”. Napastnik decydując się na czyn przestępczy musi liczyć się ze skutkami przeciwdziałania ofiary, która może się bronić. Napastnik dokonując stłuczenia szyby i próby wejścia do domu bez zaproszenia i anonsowania tej próby – właścicielowi jest przestępcą już od tej chwili. To, co się dalej potoczy może mieć różny skutek, domownik może uklęknąć przed napastnikiem, – jako ofiara oddać mu swój majątek i np. podłożyć gardło pod nóż, żeby napastnik przeciął je – powodując szybką śmierć, takie podejście jest bardzo czyste ze strony ofiary, albowiem decyduje się na pełną współpracę i wyłącza niebezpieczeństwo późniejszego zeznawania przeciwko napastnikowi. Może też liczyć na to, że napastnik będzie zamaskowany i jedynie np. ją ogłuszy, powodując m.in. okresowe i trwałe uszkodzenia płata skroniowego, co będzie dla ofiary skutkować przykładowo częściową utratą słuchu lub wzroku. Ważne jest natomiast to, że postępując w ten sposób” ofiara – o ile nie może uciekać, absolutnie nie łamie prawa, jest idealną 100% ofiarą, może sobie krzyczeć – złodziej! I wzywać policję, która jak wiadomo przyjedzie być może po kilkudziesięciu minutach, gdy napastnika już nie będzie, po czym spokojnie po jakimś czasie umorzy postępowanie oczywiście zmuszając ofiarę do kilku wizyt na komendzie celem składania wyjaśnień.
Alternatywnie można też postulować, żeby mieszkańcy przyjmowali bandytów wystawną kolacją, byłoby to bardzo rozsądne, albowiem złodziej syty – to złodziej szczęśliwy, jak sobie panowie przestępcy podjedzą, załatwią potrzebę fizjologiczną to może i nawet podziękują pani domu za miłe przyjęcie – grzecznie prosząc o wydanie kosztowności. W przypływie uczuć pozytywnych do ofiar, jeżeli będą mieli ochotę np. zgwałcić córkę i żonę pana domu na jego oczach mogą przecież kulturalnie założyć prezerwatywę, co zmniejsza, co prawda ryzyko przeniesienia chorób lub spłodzenia bękarta, ale jest wbrew nauczaniu Kościoła Katolickiego. Więc chyba lepiej już żeby dokonywali gwałtów z otwartymi wytryskami, wówczas przynajmniej nie będzie grzechu no i jeszcze przysposobią rodzinie potomka, no, bo o przerywaniu ciąży nie ma mowy. Oczywiście pan domu, powinien w czasie jak jego żona będzie gwałcona – skoczyć po piwko do lodówki, kulturalnie je nalać do kufelków i postawić panom napastnikom. No, bo przecież nie będzie się bronił – albowiem mógłby naruszyć ich nietykalność cielesną, albo przypadkiem wywołać u nich szok lub przerażenie, co by naraziło go na wysokie koszty odszkodowania z tytułu leczenia psychologicznego napastników. No, bo przecież nie można dopuścić do tego, żeby naszym czcigodnym bandytom stała się krzywda.
Naprawdę w niesamowitym kraju żyjemy. Jeżeli nasze prawo tak stanowi jak stanowi, a powołani do jego przestrzegania funkcjonariusze je tak interpretują jak w ww. przypadku to chyba lepiej faktycznie przeprosić złodzieja i wyjść z domu. No, bo co? Upadnie nieszczęśnik na mokrej podłodze złamie sobie kark – to zgodnie z logiką zaprezentowaną przez prokuraturę i pana ministra – to nasza wina, nawet jakby biegł w naszą stronę z siekiera i brał zamach – wywracając się, okazałoby się, że jest w tym jakaś nasza wina nieumyślna, albowiem zostawiając morką podłogę godziliśmy się na to, że ktoś może się pośliznąć i upaść!
Zastanawiające jest, jakie warunki musiałyby być spełnione, żeby obywatel mógł najnormalniej w świecie zabić napastnika, który nie dość, że niespodziewanie i podstępem nachodzi go w jego własnym domu, to dodatkowo wiadomo, że nie robi tego po to, żeby pozmywać mu garnki i skorzystać z toalety. Co takiego musiałoby być spełnione? Napastnik tłucze szybę, wchodzi przez okno – my cały czas stoimy i biernie patrzymy się na to, co zrobi, jeżeli powie dzień dobry przepraszam pomyliłem domy to, co mamy zrobić? Powiedzieć nie ma sprawy proszę pana, nie gniewam się. Proszę wyjść drzwiami? A co w wariancie jak wejdzie – natknie się na nas i stanie jak wryty? Przecież wówczas to on korzysta z przewagi, jaką daje element zaskoczenia, to on napastnik jest przygotowany na to, że będzie starcie, my możemy wówczas np. mieć rozwolnienie, być pijani, albo np. rozmodleni, co w takim wypadku, w którym napastnik ma zdecydowaną przewagę – no, bo przecież pouczeni tragedią Mariana S. spokojnie czekaliśmy aż sobie wejdzie przez okno! Co wówczas? Mamy się po prostu bronić? Uciekać przed napastnikiem, na wejście, którego do naszego domu pozwoliliśmy? Przecież to nie racjonalne!
Państwo nie może przesyłać do opinii publicznej sygnałów mówiących o tym, że mają być bierni i wycofywać się wobec przestępców. Takie państwo musi upaść, ponieważ bardziej chroni będącego na akcji złodzieja – mordercę niż zwykłego obywatela, który jest mimowolną ofiarą. Powinniśmy zmienić prawo karne w taki sposób, żeby człowiek przebywający w domu, mógł jednak bez żadnych konsekwencji – zadźgać nożem, dzidą, zastrzelić z kuszy, łuku, razić prądem, szczuć psem, strzelać z broni palnej – do każdego, kto skrycie próbuje wejść bez jego wiedzy w obręb jego miejsca zamieszkania – naruszając mir domowy. Innymi słowy nieproszonego gościa, którego zamiarów nie znamy a który zachowuje się skrycie powinniśmy bez żadnych obaw zabić, albowiem mamy prawo bronić swojego spokoju, nie mówiąc już o zdrowiu, życiu czy też mieniu.
Nie da się nawet opisać głupoty, jaką jest obecny stan prawny i naświetlanie tego typu jak powyższy przypadek opinii publicznej. Ludzie nie będą wiedzieć, co mogą robić w wypadku zagrożenia, poza tym sam fakt, że z ofiary możemy stać się sprawcą jest po prostu idiotyczny. Czym innym jest pościg za uciekającym napastnikiem, dźganie go po plecach, jak się oddala i już nie stanowi zagrożenia. A czymś zupełnie innym jest odparcie niechcianej immisji. Przecież w tym świetle, w jakim przedstawiono ten wypadek naprawdę bardziej chroniony jest napastnik. Po co szedł przez to okno? Po co tłukł szybę? Zapytajmy – chciał skorzystać z toalety? Nie! Prawdopodobnie okradłby tego człowieka, zdemolował wnętrze, być może go pobił a może nawet zabił – i co wówczas? Policja stwierdziłaby kolejne niewykryte morderstwo z włamaniem, uzupełniła statystyki okleiła wszystko taśmą, a niewinny człowiek gniłby w trumnie.
Tak nie może być. Nie może być akceptacji dla tego typu przypadków. Państwo musi wyraźnie komunikować obywatelom, że nie mają się, czego bać w starciu z przestępcą. Jeżeli się przestraszą i uciekną, nie podejmując obrony – mają być pewni, że państwo będzie ścigać przestępców, ale jeżeli sami zdecydują się stanąć przeciwko bandytyzmowi, to państwo ma stanąć tuż za nimi i swoim karzącym ramieniem sprawiedliwości – sprawcę jeszcze pognębić. Niech z mienia bandyty, który zniszczył cudzą własność jeszcze będzie wypłacone odszkodowanie. Nawet, jeżeli został podczas przestępstwa przez ofiary zabity lub ciężko pobity, niech płaci, niech straci dom, mieszkanie, samochód, to, co uważa za cenne, niech nie ma, dokąd wracać i niech go nie chowają razem z uczciwymi ludźmi na tych samych cmentarzach – żadnej tolerancji dla bandytów! No, ale niestety tak nie jest, więc uważajcie państwo drodzy czytelnicy na to jak byście się chcieli bronić przed przestępcą, nawet, jeżeli by było ich kilku – niech spokojnie wejdą do waszego mieszkania i spokojnie podetną wam gardło, bo inaczej przecież i tak nasze organa ścigania was skażą! W jakim kraju my żyjemy! To się nie mieści w głowie! Żeby bandyta był chroniony przez prawo! A ofiara siedziała w więzieniu, tylko, dlatego bo się obroniła skutecznie przed atakiem.
Nie bójmy się tego powiedzieć to jest porażka a nie państwo prawa! Polska to raczej państwo bezprawia, promocji przestępczości i ochrony bandytów! Aż chce się powiedzieć – „komuno wróć”! Rząd, jeżeli chce chronić przestępców przed ofiarami niech sobie poszuka innego społeczeństwa, bo to już po prostu ma dość okradania, mordowania, gwałcenia i lęku przed organami ścigania, które zajęte organizowaniem łapanek na wielodzietne matki – dłużniczki nie mają czasu zajmować się prawdziwymi przestępcami. Nie znając szczegółów nie można wyrokować w przywołanej sprawie pana Mariana S., jednakże należy postulować uniewinnienie, gdyż już sam kontakt z wymiarem sprawiedliwości jest wystarczającą karą.
Prawo musi być w taki sposób skonstruowane, a praktyka jego stosowania tak ukształtowana, żeby ofiara – nawet, jeżeli zabije napastnika, mogła po wyjaśnieniu przebiegu zdarzenia wrócić do normalnego życia, albowiem to ofiara ma być chroniona przez państwo a nie bezwzględny napastnik! Oczywiście postępowanie w sprawie może się toczyć, ale po złożeniu zeznań i stwierdzeniu faktów, – kto wszedł, do kogo do domu przez okno a kto tego domu bronił, w ciągu godziny można ocenić, kto był napastnikiem a kto ofiarą. Żadne okoliczności nie mają tu znaczenia, czy napastnik miał dzieci a czy ofiara była lub niepijana. Ten, kto podejmuje się działać gwałtem musi liczyć się z pełnymi konsekwencjami! Inaczej naprawdę to państwo upadnie, ponieważ społeczeństwo po takich sprawach ulega rozkładowi. Jeżeli znany prawnik nie rozumie, że przestępca zawsze ma przewagę, bo działa z ukierunkowanym zamiarem i z zaskoczenia, to można mu tylko życzyć napadu w jego własnym mieszkaniu jak będzie korzystał z prysznica, aha i żeby napastników było kilku. Może wówczas jeden czy drugi orzeł temidy zrozumie, co to jest zagrożenie, prawo chwili, decyzja podejmowana w ułamku sekundy, automatyzm, oparcie się na instynkcie, walka o przeżycie (jest ciemno – ja albo on), lęk, strach, panika.