- Społeczeństwo
Panie Waldku Pan się nie wstydzi?
- By Blanca
- |
- 12 października 2013
- |
- 2 minuty czytania
Nareszcie, po piątkowej porażce w piłkę kopaną naszej reprezentacji narodowej, komentatorzy sportowi przestaną się zagłębiać w dziedzinę zazwyczaj im obcą acz przy sporcie w polskim wydaniu bardzo istotna czyli… matematykę.
Matematyczna szansa to jeden z najczęściej stosowanych zwrotów w kontekście naszych sportów drużynowych. Kolejna zabawna sytuacja jest kiedy działacze i trenerzy wmawiają ogółowi społeczeństwa, że tak naprawdę to co wszyscy uznajemy za przegraną tak naprawdę było czymś co w ich oczach jest prawie wygraną, bo z przebiegu gry wyglądaliśmy dobrze/nieźle/lepiej niż przeciwnik.
Po kilku takich wypowiedziach przeciętny kibic zastanawia się czy widział ten sam mecz, albo czy na pewno zna zasady gry. Przed naszą reprezentacją ostatni mecz, mecz bez znaczenia, mam nadzieje że ogłuchnę na stwierdzenia, iż jest to mecz o honor. Bo gdy mecz przegramy to czy można będzie uznać, że tenże honor nasza reprezentacja straciła?
Trener Fornalik zdecydował, że nie będzie podawał się do dymisji skoro ma ważny kontrakt, wypełni go. Specjalnie mu się nie dziwię, w końcu w PZPN-ie wiedzieli co podpisują a budżet trenera to rzecz święta, głupio by było rezygnować z kilku wypłat do końca kontraktu. Wprawdzie większość kibiców liczyła, że nasza reprezentacja awansuje i weźmie udział w brazylijskim finale, ale to tylko kwestia niczym niezmąconego optymizmu – bo jak inaczej nazwać liczenie na to, że uda nam się pokonać grupowych rywali?
Anglia, Ukraina, Czarnogóra to rywale zbyt mocni jak na naszych piłkarzy. Piłkarzy, którzy być może indywidualnie nie są słabi ale nie stanowią drużyny, nie potrafią walczyć i wygrywać. Czyli już na starcie okazuje się, że przegrywamy bo jak może wygrać zbiór pojedynczych piłkarzy z drużyną?
Zdecydowanie wierzę, że piłkarze są smutni, źli rozczarowani po przegranych, że dołożyli starań itd. Ale to dokładnie tak samo jak bym się uparła, że podniosę dwustukilogramowy ciężar i była wściekła, że się nie udało. Potrafię zresztą zrozumieć, że Piłkarze nie osiągają (poza drobnymi wyjątkami) sukcesów w zagranicznych klubach. Zazwyczaj bowiem po pierwszych sukcesach w rodzimej lidze, ich „managerowie” nabijają im głowy iluzja wielkości, potem znajdują im kluby w których nawet za siedzenie na ławce dostają pieniądze niewyobrażalne jak na polskie warunki. Więc chłopcy grzeją ławę, dbają o modne fryzury, jak w klubie nie ma innych Polaków to bardzo często nie mają do kogo gęby otworzyć bo z języków znają te dwa w swoich butach i popadają we frustrację. Czasami dostaną szanse w pierwszym składzie ale akurat jej nie wykorzystają bo… bo cały świat jest przeciwko nim.
Oczywiście są wyjątki ale, kilku piłkarzy nie tworzy jeszcze reprezentacji. Uznajmy raz na zawsze, że nasz udział w kwalifikacjach to maksimum naszych możliwości, cieszmy się z każdego punktu, z każdej zdobytej bramki. Może nie jesteśmy europejskim pewniakiem jak San Marino, ale wszystkie nasze sukcesy to wypadkowe przypadku, słabej dyspozycji przeciwnika oraz szczęścia.
Przysłowie mówi, że „nawet ślepej kurze trafi się ziarno”, tak nawet nasza reprezentacja może zdobywać punkty, ale żaden cud nie trwa zbyt długo, więc nie liczmy na spektakularne awanse, nawet jeśli los będzie nam wyjątkowo sprzyjał (tak jak nam sprzyjał w fazie grupowej Euro 2012).
Panie trenerze, Pan się nie wstydzi. Zrobił Pan tyle co zrobił by każdy inny, wypłata się Panu należy, przecież nie gwarantował Pan sukcesu. Może z Anglią Pan zremisuje?
Do historii ten remis nie przejdzie jak ten sprzed kilkudziesięciu lat, ale zawsze to sukces, a jak reprezentacja przegra to może w pięknym stylu?
A do naszych piłkarzy, Panowie w piłce nożnej wygrywa ten kto strzeli więcej bramek do bramki przeciwnika, punktów za wykonanie techniczne i za styl nie ma. Rozumiemy, że przegracie to w końcu sport, ale w imieniu swoim i pewnie wielu kibiców proszę, nie opowiadajcie bzdur o niewykorzystanej szansie, o tym że było niedaleko i już prawie prawie wygraliście, tylko przeciwnik nie pozwolił zrealizować misternego planu.
Proszę również, nie mówcie, ze wypada tylko przeprosić kibiców my już się nawet na Was nie gniewamy – wiemy czego można od Was oczekiwać, niestety wiele to to nie jest…