- Polityka
Czy w ogóle jest sens podsumowywać pierwsze 100 dni rządu pani Beaty Szydło?
- By krakauer
- |
- 24 lutego 2016
- |
- 2 minuty czytania
Sytuacja jest przewidywalna, ale zaskakuje to, że na „ich” rząd plują nawet prawicowi „niepokorni” publicyści, w tym jeden – co najmniej stawiający się już „ponad” prawicowym pospólstwem – bardzo celnie wypunktował technikalia nieudolności prawicy. Można byłoby to uznać za śmieszne, ale niestety to nie jest śmieszne, tylko bardzo smutne, ponieważ mamy pełną świadomość, że mowa jest o nieudolności i nieporadności tego rządu, który decyduje o emeryturach naszych rodziców i o naszym dniu codziennym, a nawet w pewnej mierze o naszej przyszłości, bo chociażby może powstrzymać się od negatywnych zachowań.
Z powyższego względu nie ma sensu podsumowywać pierwszych 100 dni rządu pani Beaty Szydło, ponieważ nawet będąc obiektywnymi, musielibyśmy totalnie, zupełnie – z wyjątkiem kilku nielicznych znakomitości, skrytykować tych ludzi i ich działania. Można pójść szerzej, można w ogóle się zapytać – czy ten rząd w ogóle rządzi i czy jest suwerenem samoistnym w znaczeniu konstytucyjnym? Okazuje się bowiem, że niestety nie jest tak dobrze, ponieważ ten rząd – jak już wiemy, zależy od jakiegoś superwizora, który ma drugi gabinet, bardziej skadrowany, ale zatwierdzający przynajmniej działania personalne w tym oficjalnym gabinecie, czyli de facto posiadający pełnię władzy, bo kto decyduje o ludziach, ten decyduje o wszystkim.
Rząd wsławił się głównie serią spektakularnych nieudolności, o które nawet nie umie skutecznie obwinić swoich poprzedników. Szczególnie boli problem generalny, czyli obniżenie wiarygodności Polski – jako zachodniego, przewidywalnego kraju, który postrzega swoją rolę w sposób zgodny z tym jakie zajmuje miejsce w układzie sojuszy i współzależności. Niestety zapłaciliśmy za to obniżeniem ratingu, jak również – czego nie da się wyjaśnić, pogrążeniem na arenie europejskiej, w tym przede wszystkim poprzez wykopanie wielkiego rowu przed Berlinem. Dlaczego rządzący zrobili to na własne życzenie – to się nawet nie da tego wyobrazić. Zresztą co tu sobie wyobrażać? W każdym razie, żeby niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych w sposób tak jednoznaczny odnosiło się do kwestii wypowiedzianych przez zwykłego polskiego posła, a dotyczących kwestii rekompensat za II Wojnę Światową – to jest rzecz nie tylko niesłychana, ale po prostu niezrozumiała. To się nie musiało wydarzyć, to nie musiało mieć miejsca, ponieważ nic nam z tego nie przybyło. Podobnie nic nam nie przybyło z zamykania granicy dla rosyjskich samochodów ciężarowych (dodajmy z wzajemnością). W ogóle cała polityka wschodnia rządu – przy założeniu, że idzie nowy wektor, jeżeli chodzi o postrzeganie Białorusi – to jedno wielkie nieporozumienie. Za samo podawanie na serio do publicznej wiadomości kwestii wyciągniętych z koncepcji jagiellońskiej, powinno się polityka uważać za nieposiadającego żadnej wiarygodności jeżeli chodzi o kwestie międzynarodowe. Tymczasem co robi pan prezydent Andrzej Duda? Co pan minister Waszczykowski? To nie tylko werbalizowanie tej przebrzmiałej idei, ale przede wszystkim działania na rzecz jej realizacji. Tymczasem na północy zaraz będzie się kładła druga rura, a na południu – sojusznik wyszehradzki pojechał do Moskwy rozmawiać o kredycie na elektrownie jądrową i o innych korzyściach. Realia są w tym względzie ciekawsze od fikcji!
Wielka szkoda, naprawdę wielka szkoda. Uwaga nikt nie wymaga od rządu żeby zrealizował wszystkie swoje obietnice w 100 dni. Jednakże można przynajmniej przygotować dyskusję, konsultacje publiczne i rozmawiać ze środowiskami i wrzucać do sfery publicznej tematy istotne. Udało się na pewno to, co przedstawił pan minister Morawiecki, jednakże nie mówimy tutaj o szczegółach koncepcji. Ona została w sposób różny odebrana, chyba najbliższy prawdziwej i obiektywnej ocenie jest komentarz pana prof. Kołodki (warto wyszukać i przeczytać), jednakże nam chodzi o sam fakt, że w stosunkowo krótkim czasie rządzący byli w stanie coś tak kompleksowego przedstawić. To bardzo dobrze – BO TO PRZYKŁAD MYŚLENIA PAŃSTWOWEGO, chyba na tą chwilę jedyny w tym rządzie. Niestety bardzo zawiódł Kraków, przede wszystkim nie widać niczego konstruktywnego po osobie pana Gowina, inni przedstawiciele miasta z którego, kiedyś miał być premier – nie będą poruszani na naszym portalu z powodów etycznych. Jednakże co do pana ministra Gowina, człowieka o nadzwyczajnym potencjale możliwości, oczekiwalibyśmy o wiele więcej. Tymczasem, nie spowodował jeszcze niczego, co nie tylko wyróżniałoby go w jakikolwiek sposób, ale przede wszystkim, czym pokazałby że wniósł coś konstruktywnego, a wiadomo że jak chce to potrafi. Więc to właśnie bierność pana Gowina jest bardzo zagadkowa, albowiem człowiek o takim potencjale, po prostu marnuje się na tym pośrednim w istocie stanowisku, pan Kaczyński zrobił poważny błąd, nie proponując mu stanowiska premiera. Wówczas szanowni państwo, naprawdę mielibyśmy ciekawie w kraju, ale przynajmniej by się coś działo, a tak to mamy wachlowanie się teczkami, z którego nic nie wynika poza pogłębianiem chaosu.
Reasumując pierwsze 100 z około 1460 dni tego rządu – mogło być gorzej, ale generalnie jest poniżej oczekiwań. Boli szczególnie to, że nie zrobiono ZUPEŁNIE NIC w kwestiach obronności, które są naglące i pilne. To pokazuje, że nawet mając świadomość potrzeb, rząd nie działa w sferze realnej – chociaż ma narzędzia i możliwości. Dlaczego tak jest?