- Religia i państwo
Odpowiadamy za grzech Adama i Ewy? Subiektywnie na temat grzechu pierworodnego
- By krakauer
- |
- 19 maja 2013
- |
- 2 minuty czytania
To jest trudne do pojęcia, żeby Bóg nadal obarczał nas współcześnie żyjących grzechem pierworodnym popełnionym przez naszego pra przodka Adama i nieszczęsną Ewę. Całe chrześcijańskie rozważania o grzechu pierworodnym są niesłychanie trudne do dopasowania do ewangelii, w czym co prawda wielki wkład mieli ojcowie i doktorzy kościoła jak św. Tomasz z Akwinu – zgodnie z doktryną grzech zapoczątkowany przez pierwszego człowieka – Adama ostatecznie wygasił inny człowiek – Jezus, umierając na krzyżu w ramach swojej ludzkiej natury.
Jeżeli bowiem zgodzimy się z tym, że wina Adama i Ewy spływa na nas jako ich potomków to znaczy, że narodziny każdego człowieka, który przecież nie ma na to żadnego wpływu że się rodzi – to godzimy się, że w jakiejś mierze przypominają Stwórcy o tym smutnym postępku – pierwszej pary z jego stworzeń. Co dopiero zmazało poświęcenie się Jezusa.
Jednakże czy wszystko wiedzący Stwórca zgodziłby się na wprowadzenie samego siebie w stan dyskomfortu? W momencie przysłowiowego lepienia Adama z gliny i wytwarzania w sumie jak się okazało nie do końca udanej Ewy z jego żebra – doskonale wiedział, że tenże z jej przyczyny zgrzeszy. Chociaż jeszcze nawet nie było prawa – nie było przykazań, tego wszystkiego jeszcze nie stworzył. Dał im jedynie jeden zakaz, jednakże przecież miał świadomość, że skąd oni mają wiedzieć co to jest zakaz? Zwłaszcza jeżeli wszystko im było wolno? Czy zatem za ten grzech zerwania jabłka – jakkolwiek symboliczny, czy też nabycia wiedzy zakazanej z owocu stworzenia – mają dodatkowo cierpieć wszystkie inne stworzenia stworzone z pierwszych rodziców (oczywiście pomijamy Lilith z tradycji żydowskiej)? Dodajmy stworzenia, które nie mają świadomości że właśnie są kreowane w akcie zapłodnienia komórki jajowej przez plemnik – i związanie z tą materią duszy! Czy te stworzenia i ten duch czysty mogą być już w tym momencie, czy też w momencie narodzin – jako jeszcze bardziej symbolicznym obarczone grzechem pierworodnym? One obraziły Boga? A czym? Mały Karol Wojtyła także? No bo malutki Adolfik Hitlerek to na pewno też nie! A co z Indianami z dżungli amazońskiej, których plemiona odkryto w latach 80 tych XX wieku? Nie słyszeli o Jezusie! Oni także jako potomkowie Adama obrazili Boga tym faktem, że pochodzą od grzesznego Adama?
Powiedzmy wprost – idea grzechu pierworodnego jest niewątpliwie trudna, tu nie ma prostego wynikania. Nie można go wytłumaczyć ludzką wspólnotą człowieka, w tym znaczeniu że wszyscy pochodzimy od Adama i Ewy, nawet gdyby to była stwierdzona naukowa prawda. Bo czegoś takiego jak wspólnota człowieczeństwa nie ma. Nie ma nawet wspólnoty w ramach rodzin – można mówić o pokrewieństwie, jednakże wspólnota znika natychmiast jak nie ma jedzenia lub kończy się woda. Proszę sobie wówczas zobaczyć tą wspólnotę – zarzynających się i mordujących nawzajem ludzi. Nie odpowiadamy za myśli i czyny naszych dzieci, rodziców, żon i matek. W imię czego zatem plemnik złączony z komórką – miałby ponosić odpowiedzialność nawet za bezpośrednie złamanie zakazu samego Boga – dokonane na samym początku historii stworzenia przez Adama za namową Ewy?
Nie ma bowiem żadnej łączności wstecz – jest tylko w przód. Oczywiście przy założeniu że wszyscy pochodzimy od tych pierwszych stworzeń. Można też zapytać inaczej – czy byłoby intencją nieskończonego Stwórcy – obarczać wszystkie swoje (w istocie) stworzenia skazą? Jaki to miałoby sens? Przecież nie można tu mówić o winie kolektywnej, jak również nie można mówić o pełnym poszanowaniu wolnej woli – gdyż wolna wola u kolejnych pokoleń nie miała miejsca, nikt z nas nie zdecydował bowiem o naszym własnym urodzeniu się! Gdyby ten warunek był spełniony – to znaczy moglibyśmy przed swoim narodzeniem zdecydować czy chcemy się narodzić, a przy okazji obrazić Boga, wówczas rzeczywiście można byłoby przyjąć, że chrześcijańska koncepcja dziedziczenia grzechu pierworodnego ma sens. Przy czym trzeba zauważyć jedną oczywistość – pytanie o to, czy chcemy się narodzić zawsze będzie spotykało odpowiedź – tak. Pytanie nienarodzonej istoty – przy założeniu, że byłaby taka możliwość o obrazę Boga już samo przez się definiuje jej istnienie, bo musi poznać kto to jest Bóg! Inaczej zadawanie pytań i udzielanie odpowiedzi nie ma żadnego sensu!
Wniosek – trudno jest jednoznacznie odnieść się do kwestii grzechu pierworodnego. Z pewnością bardzo trudno jest ją zrozumieć. Jeszcze trudniej jest uwierzyć w to, że nowo narodzony – bez własnej woli człowiek w obliczu wszechogarniającego Boga jest czemuś winien!