- Polityka
Ochrona kur niosek gatunku Gallus gallus a karta praw podstawowych
- By krakauer
- |
- 12 marca 2012
- |
- 2 minuty czytania
Nasz kraj bardziej ceni sobie konieczność ochrony kur niosek niż ochronę własnych obywateli w zakresie praw podstawowych. Rząd pana Jarosława Kaczyńskiego nie podpisał Karty praw podstawowych Unii Europejskiej, podnosząc m.in., że jeden z artykułów Karty – konkretnie 21 [Niedyskryminacja] zakazujący jakiejkolwiek dyskryminacji, w tym m.in. ze względu na orientację seksualną – to narzucanie Polsce rozwiązań odnoszących się do spraw moralnych i obyczajowych. Ówcześnie słychać było także głosy, że Karta może spowodować konieczność podwyższenia minimum socjalnego w Polsce, w tym płacy minimalnej – a to mogłoby się bardzo negatywnie odbić na naszej konkurencyjności w rozumieniu makroekonomicznym.
Tytułem wyjaśnienia, Karta gwarantuje najważniejsze prawa obywatelskie, ekonomiczne i socjalne obywateli UE, jest to pewien standard cywilizacyjny – powszechny dla wszystkich umawiających się krajów. Jest to coś więcej niż gwarancja konstytucyjna, jest to przede wszystkim zagwarantowanie praw fundamentalnych wynikających z przyrodzonej, indywidualnej i niezbywalnej godności człowieka. Niestety naszemu rządowi nie podobały się jej zapisy, zastosowano protokół wyłączający i nie mamy prawa np. do dobrej administracji, a szkoda, – ponieważ zawarte tam wytyczne prawno-ustrojowe byłyby bardzo porządkujące dla naszego systemu prawnego w wielu miejscach wymuszając stosowne przekształcenie krajowych przepisów prawnych i formuły ich stosowania.
I w sumie to racja, po co Polakom prawa podstawowe? Jeszcze by uwierzyli, że żyją w jakiejś Europie, gdzie wszyscy ludzie są równi i mają takie same prawa, a władza jest zobowiązana nie tylko ich sprawiedliwie traktować, ale jeszcze przy tym wszystkim odnosić się do nich z szacunkiem i rzeczowo, a przede wszystkim być pomocnicza względem obywateli – pomagać im, np. oferując pomoc socjalną, zapewniać określone standardy zamieszkania, dostępu do edukacji i godne człowieka warunki funkcjonowania w pracy. To takie humanistyczne odejście od idei niewolnictwa i feudalizmu, gdzie mieliśmy panów i rządzonych – ci drudzy musieli pracować, ci pierwsi mieli fajne życie. Europa w swojej mądrości, stwierdziła, że należy raz na zawsze przeciwstawić się upodmiotowieniu człowieka – no, ale rząd Rzeczpospolitej myślał inaczej.
Rzeczywiście z punktu widzenia rządzącej Polską elity gospodarczej i politycznej, nie ma znaczenia, w jakich warunkach żyją ludzie, jakie mają prawa – wiadomo, że najlepiej jakby nic nie chcieli i nie mieli szerszych perspektyw niż wyznacza je im „medialna sraczka”, jaką są karmieni z ekranów systemowych telewizji. Po co Polacy mają samodzielnie myśleć i jeszcze uważać, że im się coś systemowo należy – to znaczy uwaga, – dlaczego mamy konstruować system, w którym ludzie będą godnie żyć, uczyć się, pracować i rozmnażać, – jeżeli to w praktyce będzie oznaczać wyższe koszty, czyli – mniejszą rentę systemową dla rentierów – posiadaczy kapitału!
Dlatego nie ma w Polsce warunków dochodowo-kosztowych, umożliwiających normalny – taki jak na zachodzie model funkcjonowania człowieka. U nas młody człowiek jest totalnym ciężarem dla rodziców, kończy studia, – jeżeli mu się udało, a jeżeli nie to nie i idzie do jeszcze gorszej pracy, jeżeli ją sobie znajdzie. Zarobki na poziomie 1500-2500 netto uniemożliwiają usamodzielnienie się i myślenie progresywne, czyli planowanie własnej przyszłości, myślenie o rodzinie, posiadaniu dzieci, bezpieczeństwie socjalnym, dokształcaniu się, wypoczynku. Nie – dla Polaków to nie jest normą. W naszych realiach, w okresie największego prosperity, młodzi ludzie – z jednej pensji spłacali kredyt za mieszkanie – a z drugiej, jako tako żyli, a przynajmniej starali się przeżyć. Osoby, którym się coś nieudało np. przydarzył się im np. nowotwór lub inna choroba u jednego z partnerów, albo inne nieszczęście w rodzaju obfitej prokreacji – były po cichu eliminowane przez system, jednakże główny nurt szedł do przodu jakoś się kręciło. Obecnie dogorywa i generalnie przyjęty model społeczno-ekonomiczny zawiódł, ponieważ już nie tylko ludziom nie starcza, ale nagle ujawnił się problem zastępowalności pokoleń – nie będzie nas tylu ilu jest, spadniemy za 20-30 lat do rangi kraju 20 milionowego, w tym głównie ludzi starych. Po prostu nie wymyślono lepszych środków antykoncepcyjnych niż kredyty hipoteczne w wydaniu polskich banków. Jeżeli ktoś ma odrobinę oleju w głowie – przy średnich dochodach nie może sobie pozwolić na więcej niż jedno dziecko, chociaż i to wychować jest trudno.
Młodzi Polacy, stale żyją ze świadomością, że w przypadku utraty źródła dochodu – np. umowy śmieciowej – zostają zupełnie „na lodzie”, bo pomoc dla bezrobotnych najczęściej ich nie obejmuje, natomiast pomoc socjalna sama w sobie jest niewystarczająca na cokolwiek – poza ludźmi z marginesu, dla których kilkadziesiąt złotych miesięcznie to znaczna pozycja w budżecie. Niezwykle trudno jest u nas rozpocząć życie, najczęściej start przybiera kierunek – Londyn, lub są to podskoki kurczaków w czterech ścianach rodzinnych pieleszy – gierkowskiego M3, współdzielonego z bratem, siostrą, rodzicami i często dziadkami.
Nasz rząd, w zasadzie każdy ma w głębokim niezauważaniu tego typu problemy, politycy funkcjonują w oderwaniu od realnych potrzeb i wyzwań, przed jakimi stoi społeczeństwo. W ten sposób płacimy straszną cenę za przemiany, marnujemy kapitał społeczny i zjadamy własny ogon. Polaków czeka głód na emeryturze i nędza, zresztą w podobnym tonie niedawno wypowiadał się urzędujący pan premier, więc nie ma, co spłycać wątku. W każdym bądź razie dzisiejsi emeryci z pokolenia 50+ wygrali życie. Władza dała im mieszkania, zagwarantowała wykup za procent wartości, władza dała przywileje socjalne, bezpłatną służbę zdrowia, tanie przejazdy, i stałe świadczenia uprawniające do nie wychodzenia z domu – skromnego życia – już w wieku 50+ Szczęśliwcy! Ale można przyjąć, że należy się to im za stres początku lat 90 tych, gdy nic nie było pewne i trzeba było jakoś przeżyć.
Na zachodzie, pomimo kryzysu i spowolnienia – nagromadzony przez tamte społeczeństwa kapitał – powoduje, że kryzys tamże ma zupełnie inną formułę. Przeciętny młody bezrobotny Hiszpan, Francuz, Szwajcar, Anglik a nawet Grek – nie ma przed sobą widma głodu i nędzy, w wyniku utraty źródła utrzymania. Rozbudowane systemy socjalne gwarantują podtrzymanie miejsca zamieszkania poprzez hojne dopłaty do czynszów, płacenie za media i gwarantowanie środków na żywność, w tym także jej rozdawnictwo. Świadomość braku wizji głodu prawdopodobnie demotywuje, albowiem tym ludziom mniej się chce pracować i walczyć o przetrwanie niż zagrożonym egzystencjonalnie Polakom, dla których komornik, pisma, ponaglenia w kolorowych kopertach i tzw. sądówki to codzienność. Prawdopodobnie przeciętny europejczyk umarłby w realiach stworzonych dla Polaków w Polsce z głodu. Niestety – podsumowując, nasz system nie jest nastawiony na człowieka. Ale na jego eksploatację to i owszem i totalnie skutecznie.
W tym kontekście niezwykle wzniośle brzmią zapisy Dyrektywy Rady Unii europejskiej z 19 lipca 1999r., nr 74/WE ustanawiającej minimalne normy ochrony kur niosek. Warto podkreślić, że nasza ojczyzna jest sygnatariuszką tejże Dyrektywy – (jak i wielu innych), co nastąpiło wraz z przyjęciem dorobku prawa unijnego w różnych dziedzinach. Nasz rząd zgodził się, że Ochrona kur niosek leży w zakresie kompetencji Wspólnoty, nasz rząd przyznał, m.in., że dobrostan kur w obecnie stosowanych klatkach w systemie bateryjnym oraz w innych systemach hodowli jest niezadowalająca i że niektóre ich potrzeby nie mogą być zaspokojone w takich klatkach! Nasz rząd przyjął uwarunkowania określające wymiary klatek dla kur, – jako obowiązujące w Polsce unijne prawo! Tak, więc za powierzchnie użytkową rozumie się powierzchnie o szerokości, co najmniej 30 cm i nachyleniu podłogi nie przekraczającym 14 %, z wysokością prześwitu, co najmniej 45 cm. Przy czym powierzchni gniazd nie wlicza się do powierzchni użytkowej. Oznacza to, że gniazdom należy zapewnić przestrzeń odrębną! Prawda, że mamy wspaniałych rządzących? Jaka troska o warunki bytowania naszych sympatycznych dwunożnych rosołków jajkoznośnych! Ale nie, to nie koniec udogodnień, na każde 10 kur przypada jedno poidło smoczkowe lub kubek! Co za troska o żywienie! To naprawdę wspaniałe super, że tak luksusowo będą miały nasze biegające rosołki! W końcu to też stworzenia! Niech mają należy im się, co najmniej 250 cm2 powierzchni ściółki na kurę, przy czym ściółka zajmuje, co najmniej jedną trzecią powierzchni podłogi. No i nie zapomnijcie drodzy hodowcy kur, że otwarte wybiegi muszą posiadać schronienie na wypadek niepogody i pojawienia się drapieżników oraz, w razie potrzeby, odpowiednie koryta poidłowe.
I co czy ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, że nie lepiej jest być kurą Gallus gallus w Unii europejskiej niż Polakiem? Prześledźmy podobieństwa, tylko te główne. Czy jakikolwiek przepis w Rzeczpospolitej odnosi się do ilości miejsca na osobę w lokalach całodobowego zakwaterowania? Nie! Mamy mieszkania takie, na jakie nas stać lub lokale socjalne. Jedynie więźniowie mają pewne państwowe gwarancje, ale im nie ma, czego zazdrościć. Czy ktokolwiek troszczy się o to, żeby wydać przepisy zmuszające przewoźników komunikacyjnych – gminy – do obligatoryjnej budowy przystanków komunikacyjnych zapewniających nam np. schronienie na wypadek niepogody i pojawienia się bandytów oraz, w razie potrzeby, odpowiednie poidełka np. małe fontanny? Nie! Masz mieć parasol, masz dać się pobić, – bo przecież broni ci żadnej nie wolno mieć, – bo Niedar boże zrań dokonującego na tobie gwałtu przestępcy to już cię czeka los… a o napojach to sobie naród może zapomnieć. Czy powierzchnia naszych łóżek (gniazdowanie) jest wliczana do powierzchni mieszkań? No jest. I jeszcze płacimy od wszystkiego podatek. Nie ma wyjścia kury w porównaniu z Polakami naprawdę nie mają najgorzej!
Reasumując, żyjemy w niesamowitym systemie polityczno-społecznym, gdzie państwa, – czyli zbiorcze aparaty regulacyjne stworzone przez nas i dla nas, – aby umożliwić nam funkcjonowanie i rozwój, dokładniej troszczą się o ptactwo zagrodowe niż o człowieka. Tak jest przynajmniej w naszym kraju, który nie podpisał Karty Praw Podstawowych, zawierających katalog gwarancji – o fundamentalnym znaczeniu dla traktowania ludzi przez państwo. Oczywiście nie ma, czego sympatycznym ptakom zazdrościć, a przepisy te z pewnością mają bardzo ważne uzasadnienia np. epidemiologiczne – jednakże przedstawione porównanie razi brakiem troski o człowieka i totalnym uregulowaniem spraw z nim nie porównywalnych. Jeżeli taki ma być wymiar wspólnej Europy w polskim wykonaniu, to pamiętajmy, że to ludzie ludziom zgotowali ten los.