• 17 marca 2023
    • Soft Power

    W ocenie Rosji zapominamy że od czasów Prezydenta Borysa Jelcyna rządzą nią liberałowie

    • By krakauer
    • |
    • 24 stycznia 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rosja – obiekt fascynacji i pożądania nie jednego zachodniego dyktatora, a zarazem jednak z zachodniej perspektywy to miejsce niesamowite – tajemnicze, przerażające, zimne, straszne i raczej zniechęcające. Podobnie jak ludzie – mężczyźni poważni i zdystansowani, kobiety dumne i wyniosłe – całość niepojęta, zwłaszcza te białe niedźwiedzie samodzielnie spacerujące po centrach miast nad ranem – jak można tam żyć? Już dawno Zachód zrobiłby z Rosji Polskę, gdyby nie odrębna kultura Prawosławia i arsenał termojądrowy.
    Cechami charakterystycznymi odczuć i motywacji Zachodu wobec Rosji jest równoległe występowanie strachu i pożądania. Z jednej strony Zachód się Rosji boi, a równolegle pożąda jej bogactw. Strach wynika z rozumienia rosyjskiej imperialnej natury, jej istota jest naturalne dążenie do dominacji i zabezpieczania swojej strefy wpływów. Zachód to rozumie, ponieważ sam wyznaje dokładnie tą samą logikę. Dlatego Zachód rozumie, że jeżeli nie zrobi z Rosją tego, co jako Imperium powinien zrobić ze swoim otoczeniem, to prędzej czy później Rosja w ramach odtwarzania swojego Imperium zrobi jemu. Zachód ma pełną świadomość, że to on złamał równowagę sił i przeważył Zimną Wojnę na swoją korzyść. To był błąd, który już się na Zachodzie mści w postaci wzrostu potęgi Chin i innych krajów wcześniej niebranych pod uwagę w globalnych rachunkach inaczej niż dostarczyciele zasobów. Nawet samo osłabienie Rosji okazało się tylko okresowe, pod właściwym kierownictwem zaczęła się modernizować i odbudowywać podstawy swojej potęgi. To już było za dużo. Stąd reakcja – wszyscy pamiętamy szczytową fazę plucia na Rosję od początku Olimpiady w Sochi, Zachód w mediach na własny użytek wyśmiał „Putinadę w Sochi” i oskarżył Rosję o korupcję i marnotrawstwo środków, w rzeczywistości w pełni przerażenia rozumiejąc, że właśnie tak dokonuje się modernizacji Rosji w jednym z większych pod względem rozmachu globalnych programów inwestycji i modernizacji całego systemu państwa w tym głównie infrastruktury. To, co Zachód określa, jako łapówki i marnotrawstwo, w rosyjskich realiach to koszty pragmatyzmu, które i tak są niczym przy utraconych korzyściach wielu lat wstrzymywania modernizacji i rozbudowy. Klasyczny błąd mierzenia własną miarą innej rzeczywistości.
    Właśnie z tego względu pomimo wcześniejszych uzgodnień i deklaracji, żeby tylko opóźnić odbudowę rosyjskiej potęgi i ją ograniczyć – przyjęto Europę Środkową do NATO, zdecydowano się na promowanie zamachu stanu na Ukrainie i cały wachlarz działań ukierunkowanych na osłabienie Federacji Rosyjskiej poprzez zmianę jej kierownictwa państwowego. Przy czym powstały dwa rachunki – pierwszy nastawienie na chaos, to scenariusz pełnego sukcesu, ponieważ gdyby Rosją rządzili ludzie słabi i marnej reputacji, to możliwy byłby scenariusz jej dezintegracji. Wtedy wiadomo – Zachód miałby żniwa. Drugi – nastawienie na zamknięcie i izolację, gdyby Rosją zaczął rządzić „beton”, to trzeźwo oceniając realną siłę Rosji wybrałby konsolidację państwa i nastawienie na wprowadzanie zmian wewnątrz. To również byłoby korzystne dla Zachodu, ponieważ i tak czerpałby z Rosji surowce w zamian za to, czego zamknięta na świat Rosja potrzebowałaby do modernizacji.
    Jednak Zachód jak wskazaliśmy powyżej nie uwzględnia realiów, popełnia błąd oceniania Rosji wedle własnych standardów i własnej miary. Nie można zrobić większego błędu, jakkolwiek to błąd klasyczny dla Zachodu, popełnił go Napoleon, popełnił go Hitler i ostatnio Obama a nawet Poroszenko.
    Rosja ma przestrzeń i czas, to jej przestrzeń, która determinuje czas dziania się procesów. Przede wszystkim jest problem z infrastrukturalnym regulowaniem tamtych odległości, ale zarazem ta przestrzeń fantastycznie amortyzuje wszelkie błędy, problemy i kłopoty. Napoleon i Hitler wpadli w tę pułapkę rosyjskiej przestrzeni mierzonej w funkcji rosyjskiego czasu i już nie potrafili z niej wyjść bez konsekwencji. Obama był o wiele mądrzejszy, ponieważ wojna gospodarcza, którą prowadzi wobec Rosji dzieje się głównie na cudzy rachunek i rękami stron trzecich – a uderza bezpośrednio w podstawy rosyjskich możliwości modernizacyjnych, jakie są funkcją dochodów z eksportu głównie paliw. To bardzo wysublimowany sposób na atakowanie Rosji, który umożliwia jej osłabienie bez mierzenia się z jej potęgą opartą na tych dwóch kluczowych aktywach. Jednak Rosjanie to przejrzeli i skrócili dystans dokonując interwencji w Syrii, która położyła na łopatki wszelkie misterne plany Zachodu, co do ułożenia spraw w kluczowym dla świata rejonie wedle własnej woli i interesów. Pan Poroszenko w tym stracił wszystko, albowiem ze statusu krewnego, bliskiego członka rodziny – sam postawił się wobec Rosji w pozycji matkobójcy. Czy można popełnić większy błąd? Nawet Polska może być przez Rosjan oceniana inaczej niż Ukraina albowiem nikt nad Wisłą nie ukrywał po 1989 roku nazwijmy to delikatnie „rusosceptycyzmu”. Tymczasem właśnie 140 milionów Rosjan dowiedziało się, że sporo z 40 milionów ich ukraińskich braci i sióstr w Kijowie – okłamywało ich przez lata. Skutki dopiero nastąpią, póki co nowa sytuacja nie utrwaliła się jeszcze, wszystko jest możliwe – każde rozwiązanie.
    Wszystko to dzieje się w przekonaniu Zachodu o jego wyższości ideologiczno-cywilizacyjnej, przewadze rzekomej demokracji liberalnej (w rzeczywistości tylko z nazwy) nad rosyjskim modelem demokracji suwerennej, czy jak kto woli autorytarnej. Rosyjskie kierownictwo państwowe jest oceniane, jako źródło wszelkiego zła, sam pan Prezydent Putin posądzany o rzeczy już tak niemożliwe, że nie ma sensu ich nawet powtarzać. Tymczasem Zachód boi się przyznać, że właśnie ma przed sobą jedno z najbardziej liberalnych i ugodowo nastawionych kierownictw państwowych Rosji w całej skali jej historii. Każdy Car, po tym co zrobiono w Odessie 2 maja 2014 roku – [LUDOBÓJSTWO W ODESSIE – PAMIĘTAMY I NIE ZAPOMNIMY TEGO BESTIALSKIEGO MORDU] – już dawno byłby nie tylko w Kijowie, ale także w Warszawie lub dalej.
    Teraz pytanie o znaczeniu cywilizacyjnym, – jeżeli w okresie najbardziej liberalnych rządów w Rosji, które stale od objęcia władzy przez pana Borysa Jelcyna robią wszystko, żeby zmodernizować, de facto – westernizować (siłą rzeczy) kraj (jeszcze niedawno w Moskwie był „pomnik” znanej marki burżuazyjnego telefonu!) – Zachód zachowuje się wobec Rosji najpierw jak złodziej, potem jak niszczyciel i podpalacz a w końcu będzie twierdził, że business as usual, tylko potrzeba więcej wiaderek ropy za mniej zielonych papierków… – to jak wyglądałaby strategia Zachodu wobec Rosji, gdyby w niej rządzili ludzie proponujący budowę wspólnej przestrzeni od Lizbony do Władywostoku nie za pomocą rurociągów i wymiany handlowej, tylko w wyniku postępów jednostek pancerno-zmechanizowanych?
    Otóż, najbardziej prawdopodobna jest odpowiedź, że strategia Zachodu wyglądałaby, co do pryncypiów tak samo, przy czym jeżeli obu stronom starczyłoby zdrowego rozsądku i zimnej krwi, to znowu rywalizacja skończyłaby się w szczytowej fazie napięcia i została tak zamrożona do kolejnej możliwości resetu. Niestety ani zdrowego rozsądku, ani zimnej krwi już na Zachodzie nie ma, a nawet jeżeli jest formalnie, to już inne cechy i znaczenia kryją się pod tymi słowami.
    Wniosek – w interesie Zachodu jest dobre zdrowie i długie życie pana Władimira Putina i jego otoczenia oraz całego rosyjskiego kierownictwa państwowego. Zmiana na Kremlu, a zwłaszcza zejście z liberalnego kursu – będzie oznaczała dla Zachodu sygnał do konfrontacji. Nie możemy zapominać w ocenie Rosji, że dzisiaj rządzą nią jedne z najbardziej liberalnych władz w jej historii, – jeżeli nie podejmiemy stale wyciągniętej na Zachód dłoni pana Władimira Putina, jutro może wyglądać zupełnie inaczej.