- Społeczeństwo
Obywatelskie nieposłuszeństwo
- By krakauer
- |
- 25 kwietnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Władza reprezentuje elitę, potem prawo a być może także i społeczeństwo, które ją utrzymuje. Nie ma znaczenia, czy mamy do czynienia z demokracją, czy z dyktaturą. Praktyka funkcjonowania władzy wymaga represji, ponieważ inaczej nie da się skutecznie zarządzać zbiorowością indywiduów. Represje przyjmują różny charakter i mają różny wymiar, w zależności od tego, z jakiego charakteru państwem mamy do czynienia. Prawdopodobnie najgorsze są represje polegające na tworzeniu pozorów i zachowaniu w publicznej świadomości wrażenia „niby państwa”, w „niby porządku” zapewniającego „niby równość”, solidarność, bezpieczeństwo, sprawiedliwość, itp. Tak działają wysublimowane systemu ucisku, szyte na miarę potrzeb niewolników XXI wieku, jedni ludzie nie mają szans na nic więcej niż bycie biednymi pracującymi a inni są predestynowani w momencie urodzenia do luksusu i wygody. Współczesne państwo liberalno-demokratyczne to nic innego jak satrapia elit, mająca na celu utrzymanie mas w niewiedzy – tylko po to, żeby dzięki ich pracy i ograniczonej w wyniku mechanizmów prawno-ekonomicznych konsumpcji większości – utrzymywać swój bardzo wysoki poziom życia. Jest to perfidny, ohydny i wyjątkowo wysublimowany ucisk.
Na czym on polega dobrze wie każdy, kto pracuje za mniej więcej średnią krajową lub mniej a ma rachunki do płacenia. Koszty życia przekraczają możliwości finansowe przeciętnego człowieka! Duża cześć społeczeństwa żyje na krawędzi, drobnostki zakłócające równowagę – mogą doprowadzić do zachwiania i wykolejenia rzeczywistości w sposób trwały zmieniając ludzką rzeczywistość. Obecny ustrój różni się od klasycznego niewolnictwa głównie tym, że dzisiaj teoretycznie mamy możliwość przeprowadzenia prób dokonania zmiany pana – możemy zmienić pracę i miejsce zamieszkania. Jednakże nie miejmy złudzeń, bez oszczędności jesteśmy niewolnikami systemu. Jego konstrukcja jest brutalna i nie pozostawia marginesu na błędy, wahania lub zastanawianie się. Każdy, kto chce w stworzonych przez neoliberalną elitę warunkach funkcjonować, musi ciężko tyrać – bez nadziei na przywileje socjalne, wyleczenie (uwaga to coś więcej niż leczenie), wypoczynek, a nawet syte i szczęśliwe życie. Nasz los jest okrutny, trzeba pracować i jeszcze troszczyć się o pracę – albowiem jest ona dobrem, poszukiwanym i rzadkim. Na straży systemu stoi system prawny i aparat egzekwowania prawa. Brutalnie pozbawia on złudzeń osoby niemające pieniędzy, wiedzy i koneksji.
Stare XIX wieczne ideologie i koncepcje zmiany światowej rzeczywistości, są dzisiaj uznawane za niemodne i dysfunkcjonalne herezje minionej epoki. Oskarżanie komunizmu o zbrodnie przeciwko ludzkości – a nawet penalizacja propagowania jego wartości i pochwalania istoty kolektywizmu i komuny, jako sedna nowego społeczno-gospodarczego porządku to rzecz niebywała. Nawet w stalinowskim komunizmie nie penalizowano pochwalania feudalizmu i następującego po nim kapitalizmu – a były to systemy bezwzględnie bardziej krwawo zapisane na kartach historii niż kilkadziesiąt lat komunistycznego eksperymentu! Bez względu na ocenę faktu, prawo jest prawem i pochwalanie nauki komunizmu nie jest dzisiaj legalne, co prawda pozbawia się w ten sposób prawa do wyrażania własnych opinii, ale niech i tak będzie – przecież chrześcijanie także byli prześladowani, więc dlaczego nie mieliby być komuniści…
Ludzie pozbawieni prawa do swobodnego wyrażania swojej opinii o państwie i sprawach państwa, zaszczuci przez system, pozbawieni szans wpływu na jego funkcjonowanie, upośledzeni w korzystaniu z jego dóbr, metodycznie – z pokolenia na pokolenie utrzymywani w niewiedzy, co do praktycznego wymiaru spraw zasadniczych – kiedyś się po prostu zbuntują. Jak dotąd, żadnej władzy w dziejach świata nie udało stale się utrzymać podporządkowanych w ślepym posłuszeństwie, najlepiej świadczą o tym kolejne rewolucje i procesy przemiany formacji ustrojowych w dziejach świata.
Cóż mogą, zatem zrobić obywatele, jeżeli władza jest ciemiężcą a systemowe bezpieczniki mające na celu umożliwić partycypacje zwykłych ludzi w decyzjach władzy nie działają lub stanowią w istocie karykatury tego typu instytucji?
Przeciwstawienie się państwu może być uznane w najlepszym razie za brak uczuć patriotycznych. Przeciwstawienie się prawu za przestępstwo. Akt rozpaczy i desperacji nakierowany na zrobienie sobie samemu krzywdy – za wyraz szaleństwa i zatracenia „normalnego widzenia świata”. Akt terroryzmu publicznego – współcześnie uznawany za ohydne przestępstwo – jest potępiany z samego faktu implikowania przemocy do przestrzeni publicznej. Co jeszcze pozostaje? Założenie bloga i walka samotnego intelektualisty z systemem? Wyżywać się na forach publicznych? A może rozebranie się do naga i nałożenie plansz z hasłami – człowiek żywa reklama? Jednostka nic więcej nie może, albowiem sama w sobie nie jest przeciwwagą dla systemu państwowego – istotnie rację mieli marksiści, że jednostka jest niczym, zwłaszcza bez wiedzy, pieniędzy, kompetencji, znajomości… Samotny człowiek nie może nic zrobić w sporze z systemem rzekomo reprezentującym zbiorowość, nic skutecznego, – co miałoby zmienić system, albo przynajmniej skłonić zarządzających nim do refleksji i zmiany realizowanej polityki.
Sytuacja zmienia się, gdy ludzie łączą się w grupę – pod wspólnym hasłem i we wspólnym celu. Niestety nie jest to łatwe, albowiem cały system wychowania i sterowania interakcjami społecznymi ma na celu wyuczenie alienacji i braku ufności do innych ludzi. Teoretycznie jedynie państwo i jego struktury zapewniają społeczeństwu ład społeczny. Tak było do czasu powszechności sieci społecznościowych w Internecie, istnieje szansa na autentyczne ruchy obywatelskie wyjęte spod kontroli władzy, której jest o wiele trudniej – w nowej sytuacji manipulować rzeczywistością.
Niedawno przez nasz kraj przelała się fala tego typu inicjatyw, wygenerowanych na pokłosiu sprzeciwu przeciwko mitycznemu „ACTA” a następnie, jako protest przeciwko wysokim cenom paliwa. To wspaniałe przykłady inicjatywy oddolnej, oderwanej od partyjnych szyldów i ideologii. To sprzeciw uczestników systemu, przeciwko realiom systemu – coś, czego najbardziej boi się każda władza. W logice działania systemu – pod względem zagrożeń, tego typu bunt jest groźniejszy niż bunt służb specjalnych, albowiem ten drugi można banalnie zdusić lub zasypać pieniędzmi – a na zdeterminowanych „szarych” ludzi nie ma sposobu. Oczywiście władze siłowe mają dużą tradycję i metody organizowania prowokacji, demotywowania manifestantów itp. Jednakże, tego typu metody są skuteczne tylko do pewnego etapu nasycenia rzeczywistości gniewem publicznym. Od momentu przejścia bariery krytycznej gniewu ludzi nie pokona żadna władza. Dotykamy tu już jednak kwestii rewolucji, jako takiej, a to dalsza droga.
W ten sposób dochodzimy do refleksji, że w zasadzie jedynym skutecznym sposobem nacisku na władze – w celu zmiany systemu jest zorganizowanie zbiorowych akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa. Najczęściej jest działanie na pograniczu prawa, jednakże bywa z tym różnie, jeżeli do akcji nieposłuszeństwa nawołują osoby publiczne – politycy. Mieliśmy tego próbkę w przypadku nawoływań niektórych polityków, co do sensowności zmuszania ludzi do płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Jednakże, co by się stało, gdyby obywatele zorganizowali się i zbiorowo odmówili np. płacenia rachunków za utrzymanie mieszkań i dostarczane do nich media? Czy nasze państwo byłoby w stanie poradzić sobie z obywatelską akcją nieposłuszeństwa obejmującą cały kraj – a mającą na celu zorganizowany opór w proteście przeciwko np. traktowaniu klientów, poziomowi usług lub podwyżce? Teoretycznie taka akcja jest możliwa, oczywiście nigdy nie obejmie 100% populacji. Trudno sobie wyobrazić rzeczywisty zasięg tego typu społecznego buntu, jednakże z pewnością byłby to szok dla władzy oraz dla systemu. W przypadku milionów zaległości niezwykle trudno byłoby zgodnie z prawem – systemowo ściągnąć należne opłaty, a zarazem odciąć obywateli od danych usług publicznych, – ponieważ oznaczałoby to w praktyce upadek biznesowy dla danego sektora gospodarki.
Wbrew pozorom opisywany scenariusz nie jest taki utopijny, na jaki wygląda na pierwszy rzut oka, albowiem zdeterminowanym ludziom naprawdę niewiele brakuje do wzbudzenia skłonności do rozwiązań skrajnych. Potrzeba jedynie zapalnika, wspólnej platformy i centrum – lub centrów kierowania, które dadzą ludziom poczucie wspólnoty w opozycji do instytucji systemowych.
Obywatelskie nieposłuszeństwo to potężny oręż w życiu publicznym, szczęściem dla rządzących jest to, że obywatelem – bardzo trudno jest się zjednoczyć inaczej niż umożliwia to oficjalny system polityczno-społeczny. Jednakże bojkot miejsc, ludzi, towarów, marek, itp., – jest możliwy, to tylko kwestia odpowiedniego przekazywania informacji i wzburzenia społeczeństwa. Z tym należy się liczyć, oczywiście mając pełną świadomość, że konsekwencje tego typu buntów poniesiemy wszyscy. Jednakże, czego się nie robi dla idei.