- Polityka
Obietnice Prawa i Sprawiedliwości – rządzący potrzebowali tematów zastępczych?
- By krakauer
- |
- 23 lutego 2016
- |
- 2 minuty czytania
Wiele nam obiecano podczas ostatnich kampanii wyborczych, najpierw naobiecywał nam obecny pan prezydent, potem obiecała nam obecna pani premier, przy czym obietnice pana prezydenta uznała za własne (obowiązujące). Nawet pani premier była tak drobiazgowa, że zapowiadała w expose swojego rządu, że kluczowe obietnice – dobrej zmiany, będą wprowadzane w trakcie pierwszych 100 dni rządu, czyli do 24 lutego 2016 roku. Oczywiście wprowadzane, to nie oznacza, że wprowadzone, no ale przynajmniej pasowałoby je zacząć rozprowadzać, albo i nie – bo tak lepiej dla państwa!
Przypomnijmy: mieli dać po 500 PLN na każde drugie dziecko, a w rodzinach o niskich dochodach, także i na pierwsze. Miało nastąpić przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego z rozbiciem na kobiety i mężczyzn. Mieliśmy mieć podniesiony próg kwoty wolnej od podatku, w przypadku podatku od osób fizycznych – do zdaje się 8000 PLN (szczegóły już nie mają znaczenia). Seniorzy powyżej 75 roku życia mieli mieć bezpłatne leki. Było coś jeszcze o podwyższeniu stawki godzinowej do 12 PLN. Paskudni zagraniczni kapitaliści wielkopowierzchniowi mieli być obciążeni sprawiedliwym podatkiem, który radowałby nasz narodowy handel.
Zrealizowano tylko program 500 + i to tylko w rozumieniu legislacyjnym, bo przecież nikt jeszcze nie dostał ani Złotówki. Cała reszta, niestety/stety jest rozmywana, odkładana w czasie i relatywizowana w mniejszy lub większy sposób. Należy być bardzo dalekim od mówienia, że Prawo i Sprawiedliwość okłamało Polaków, albowiem czym innym jest bycie opozycją, a czym innym odpowiadanie za kraj. Chociaż pan prezydent zapowiadał, że jego zdaniem ludzie wybrani w wyborach powinni realizować obietnice. To bardzo poważne słowa! Więc jeżeli PiS był odpowiedzialną opozycją, podchodząca na serio do własnych obietnic, to przecież nie mógł wówczas kłamać – prawda? Uwaga – nikt tu niczego nie rozstrzyga, a na pewno proszę tego nie traktować jako krytyki rządzących – to już wystarczająco robią “tzw. niepokorni”, którzy wprost punktują, wręcz technicznie nieudolność całego obozu.
Proszę pamiętać, że miała być jeszcze pomoc dla tzw. „frankowiczów”, z których cześć reprezentujących te osoby środowisk już nie chce takiej pomocy jaką rząd zaproponował, ponieważ lepiej jest się porozumieć z bankiem, tylko o tym nie wolno rozgłaszać, bo tak sobie życzy bank. Wiadomo, że jak chodzi o pieniądze to nie ma sentymentów.
O problemach górnictwa nie ma nawet po co przypominać, w końcu nie po to odpalane są jakże poważne tematy zastępcze, żeby społeczeństwo zajmowało się takimi sprawami jak to, po ile jest węgiel i ile trzeba dopłacić do kopalni w tym roku bo mogą być strajki i może być generalnie nieprzyjemnie.
Przykro to stwierdzić, ale chyba coś się bardzo nie udało – nie da się zrozumieć powodów, dla których rząd nie rozpisał swoich najważniejszych postulatów na poszczególne lata – przecież to byłoby naturalne i rzeczywiste postawienie sprawy. Nikt nie dziwiłby się, gdyby premier w expose, jak i w jakimś opublikowanym do niego zarysie planu rządzenia – wyraźnie wskazała realne daty ogłaszania poszczególnych założeń programowych. Sugerowaliśmy już co najmniej dwa razy takie rozwiązanie, ponieważ są to kwestie tak poważnej materii, że wręcz nie powinno się ich rozpoczynać na raz, chyba że chodzi po prostu o fikcję. Poza tym jest jeszcze budżet, który nie ma możliwości udźwignąć na raz tych wszystkich kwestii (ani z osobna). Jako podatnicy oczekiwalibyśmy właśnie takiego podejścia, które bardzo istotnie przemówiłoby za wiarygodnością planów rządzących.
Niestety jednak nie ma kolejnych cudów nad Wisłą, nie da się wycisnąć z budżetu ani grosza więcej, niż się do niego wcześniej zbierze. Oczywiście o tej „nadzwyczajnej” okoliczności nikt nie mówił w trakcie wyborów i właśnie dzisiaj będziemy wszyscy ponosić tego konsekwencje. Przede wszystkim chodzi jednak o jakąś formę zwodzenia wyborców, albowiem ludzie nie muszą się znać na ograniczeniach budżetowych, wręcz mogą być roszczeniowymi ignorantami! Ale nie politycy, oni muszą! Oznacza to, że rola polityków w naszym kraju jest podwójna, po pierwsze dzielą pieniądze ze wspólnego woreczka, ale dzielą je w sposób wiarygodny, tj. tylko w ten sposób, żeby mieć możliwość spełnienia złożonych obietnic, ponieważ jak nie ma, to nie będzie. Rolą polityków jest więc i podział i przekonanie wyborców co do racjonalności dokonywanego podziału, jako optymalnego w zakresie swojego rodzaju rozwiązań. Na tyle odpowiedzialna powinna być klasa polityczna.
Jeżeli nie jest w stanie się sama do tego zmitygować, to trzeba powołać specjalny Sad, czy też Trybunał, do którego przykładowo zawiedziona grupa obywateli w liczbie np. 1000 osób, albo partia polityczna, samorząd lub organizacja społeczna (zrzeszająca nie mniej niż 50 osób) – będą mogły zaskarżyć ich zdaniem nierealne pomysły, obietnice polityków. Rolą takiego organu nie byłoby żadne karanie, a jedynie zdobycie opinii biegłych w danej sprawie i rozsądzenie, czy polityk w oparciu o racjonale i istniejące obecnie przesłanki mógł daną obietnice złożyć. Oczywiście żadnych sankcji, tylko orzeczenie – z ograniczeniem czasu jego wydania do 60 dni od złożenia wniosku. Wówczas opinia publiczna mogłaby mieć nieco obiektywnego wglądu w to, co nam obiecują politycy różnych szczebli.
Natomiast, co do tego co nam obiecał rząd? Nie można się dziwić wywoływanym tematom zastępczym, ponieważ one mają zająć mainstream medialny i zarazem wypełnić poprzez telewizory – domy i życie polityczne dominującej części społeczeństwa. Przecież ludzie już się spierają nawet w środkach komunikacji miejskiej. O to właśnie chodzi, żeby budować i umacniać podziały, a samemu być poza wszelkimi problemami. Oczywiście w takiej sub-rzeczywistości kwestie realnej gospodarki i prawdziwych wyzwań, które przecież nie zniknęły można przemilczeć. Rządzący, żeby zdobyć władzę obiecywali nam złote góry – większość wyborców niestety w to uwierzyła, bo wcześniej narzekano na pana Tuska! Było źle, jest gorzej – z deszczu pod rynnę! Co dalej?