• 17 marca 2023
    • Polityka

    Nowy rząd powinien umiejętniej rozgrywać kwestię niechcianych przydziałów imigrantów

    • By krakauer
    • |
    • 16 listopada 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nie jest tajemnicą, że działania pani Ewy Kopacz na rzecz przyjęcia przez Polskę przydziałowych kwot imigrantów, nie miały i nie mają zbyt wielu zwolenników w kraju. Najlepszym dowodem na niepopularność tej decyzji jest wynik wyborów, pani Kopacz przegrała wybory, a wraz z nią jej partia właśnie przeszła jak na tą chwilę do historii polskiej polityki.

    Nowy rząd kwestię niechcianych przydziałów imigrantów uczynił jedną z kwestii kluczowych w trakcie kampanii wyborczej. Dotychczasowe deklaracje polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz partii koalicyjnych na prawicy były jednoznaczne i jednokierunkowe, nie wymagają powtórzenia. Ostatnia wypowiedź pana Konrada Szymańskiego, który powiedział, że nie widzimy politycznej możliwości wykonania unijnych decyzji, ponieważ okoliczności się zmieniły – JEST SŁUSZNA, jedynie moment jej upublicznienia nie był zbyt celnie dobrany. Przecież tu liczy się skuteczność i ostateczny efekt, a nie opowiadanie do kamer. Wystarczyłoby, żeby pan minister powiedział to samo na forum Unii Europejskiej w pierwszej nadarzającej się okazji, czy też nawet wysłał notę do Komisji. Nie trzeba robić z tego show, w tym znaczeniu, że użytek wewnętrzny jest ważny, ale większość ludzi spodziewa się, że nowy rząd będzie w tej mierze wyjątkowo ostrożny i rozważny. Bowiem rzeczywiście zmieniły się okoliczności, tj. nastąpił ich rozwój w niekorzystnym kierunku, zgodnie z przewidywaniami.

    Rozumiejąc konieczność wdrożenia się nowego rządu w działalność oraz fakt, że potrzeba na to odrobinę czasu, należy ten błąd w czasie publikowania opinii pominąć, nie ma on w zasadzie znaczenia. My zachowaliśmy się zgodnie z naszą wolą, a niektóre czynniki unijne zareagowały na ten „balon próbny” w sposób totalnie kompromitujący ich dotychczasowe postawy wobec tego problemu.

    Ze względu na konwencje i zobowiązania międzynarodowe, nie możemy odmówić przyjmowania wniosków o azyl i generalnego rozpatrywania statusu uchodźcy. Jednakże możemy to robić w taki sposób, żeby w pełni podporządkować ten proces własnemu bezpieczeństwu. Nikt nie może nakazać Rządowi RP, w jaki sposób ma traktować uchodźców, zwłaszcza że nasz kraj się o nich nie prosi, tylko de facto pod przymusem robimy łaskę Europie.

    Jeżeli nie uda się w ogóle zmienić unijnej polityki migracyjnej, tj., odwrócić decyzji już zapadłych pod przymusem Niemiec i ich pomagierów, co nie jest wykluczone ze względu na zmianę realiów poprzez urealnienie perspektywy postrzegania nielegalnych imigrantów, których Niemcy w sposób niekontrolowany wymusili wpuszczenie do Europy. Chodzi o akcentowanie faktu, że jako społeczeństwo mamy prawo się bać i jeżeli nie otrzymamy gwarancji uprawdopodabniających bezpieczeństwo, to możemy odmawiać udziału na przyszłość w podobnych akcjach, wynikających z błędów Niemiec.

    Niestety brakuje w mediach naświetlenia naszego narodowego punktu widzenia, nie chodzi nawet o media międzynarodowe – tutaj wiadomo, kto rządzi i w obecnej sytuacji będzie się nam bardzo ciężko przebić. Problemem jest – V-ta kolumna islamistów w postaci niektórych z mediów polskojęzycznych, które afirmują postawy pro imigranckie zupełnie nie licząc się z argumentami bezpieczeństwa, tożsamości, tradycji, czy też prawa Narodu do samostanowienia. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, co prezentują sobą niektóre media, jest przerażające, to coś bardziej wysublimowanego niż hitlerowska propaganda. Jak można być tak bezczelnym, żeby zarzucać Polakom, że są kiepskimi Chrześcijanami, bo nie chcą zgodzić się na obecność ludzi z innej kultury, która NIE MA ŻADNEGO UZASADNIENIA. Przecież w państwach innokulturowych – ani społeczeństwa, ani władze nie chcą tych ludzi – zapewne są do tego jakieś powody? Zgadnijmy jakie, jeżeli kultura, religia i język jakim ci ludzie się posługują są takie same? W ogóle mieszanie do tego problemu religii jest po prostu bezczelnością, albowiem nie o religię tutaj chodzi, tylko o przekaz kulturowy jaki wynika z jej interpretacji. To on stanowi potencjalne zagrożenie, którego boją się ludzie.

    Rząd powinien podjąć szeroko zakrojone działania w zakresie PR-u, nie szczędząc na niego pieniędzy, tak żeby poprawić wizerunek Polski w Europie i na świecie. Nie ma wyjścia, trzeba na to wydać pieniądze, ale inaczej się we współczesnych czasach nie da. W rzeczywistości będą to wydatki na nasze bezpieczeństwo, bo brak bazy społecznej potencjalnie wspierającej ewentualnych terrorystów – dzisiaj jest jedną z wykładni bezpieczeństwa. Nic na to nie poradzimy, przecież to nie jest nasza wina!

    Warto zaznaczyć, że ewentualne działania PR-owe powinny być wymierzone także przeciwko tym politykom europejskim, którzy w sposób skrajny dopuścili się poniżania i lżenia opinii naszego kraju.

    Warto dodać sprawę zasadniczą, o ile nie można domagać się od obcych mediów w Polsce poparcia działania rządu w walce z terroryzmem, to należy wręcz domagać się od opozycji poparcia dla działań rządu na tym polu.