- Polityka
Nie powinno się lekceważyć potęgi USA
- By krakauer
- |
- 06 stycznia 2022
- |
- 2 minuty czytania
Nie powinno się lekceważyć potęgi USA. Nigdy, przenigdy, w żadnym czasie nie powinno się lekceważyć potęgi USA. Mówimy o potężnym imperium, mającym olbrzymie zasoby biologiczne, surowcowe, technologiczne i kulturowe – będące same dla siebie wzorcem. Co najważniejsze, mające własną kulturę strategiczną i umiejące grać w długiej perspektywie czasu, przy zachowaniu wewnętrznych procesów demokratycznych na poziomie establishmentu.
Obecnie USA ma kryzys, który ma wiele obliczy, ale najważniejszym jest spór o charakter etniczno-kulturowy tego państwa, który pamiętamy z lat Wojny Secesyjnej, kiedy to Skonfederowane Stany Ameryki upomniały się o prawidłową interpretację Konstytucji. Ma on również kształt ekonomiczny, ponieważ klasy posiadające, nie potrzebują już klasy średniej, a jedynie mas do konsumowania, pobierania z nich pożytków i wykonywania rozkazów. Jednak, te problemy wewnętrzne nie rozsadzą Stanów Zjednoczonych, ponieważ jest to państwo opresyjne, stosujące opresję prawa jako systemu służącego do trzymania swojego społeczeństwa i przyjezdnych w ryzach.
Kryzys, który ma znaczenie dla potęgi geostrategicznej USA ma wymiar wytwórczy. Otóż, Stany Zjednoczone nie zdążyły z kolejną rewolucją technologiczną, nie ma fuzji, nie ma sztucznej inteligencji, nie ma wydobywania surowców z dna oceanów i przywożenia ich z księżyca – a mamy 2022 rok. To dalej państwo czerpiące swoją potęgę z kopania węgla, atomu i siania mód przez PR i marketing w mediach społecznościowych, ale na to akurat nie nabrały się Chiny. Więc Amerykanie mają problem, nie udało się im skolonizować Chin kulturowo, tak jak udało się im to zrobić z byłym blokiem Układu Warszawskiego. Amerykanie nie wytwarzają tego, co konsumują i muszą sprowadzać te dobra ze świata. Jest to wygodne, ale wymaga posiadania siły, która stoi za główną globalną walutą rozliczeniową. Amerykanie tej siły nie mają, żeby przeciwstawić się wszystkim wyzwaniom, jakie przed nimi stoją. To zdetronizuje Dolara, w wyniku czego Amerykanie będą musieli pozyskiwać dewizy na import, albo diametralnie zmienić swoją strukturę gospodarczą, cofając się do czasów wytwórczości. To się już dzieje, pan Joe Biden, będący na funkcji Prezydenta Stanów Zjednoczonych rozpoczął wielki program inwestycji w infrastrukturę i inne programy wspierania gospodarki. Jeżeli pójdzie za ciosem i podatkowo pozwoli amerykańskim korporacjom – transferować tanio zyski zagraniczne do kraju, to będzie oznaczało wielki zastrzyk dla ich ekonomii. Prawdziwy nowy czas, nowy ład – jak kto woli i jeszcze większą inflację. Jednak ona ma jedną istotną zaletę, uderza w Chiny, posiadające dużą część rezerw w Dolarach.
Amerykanie nie mają skrupułów, nie mają granic, których nie mogliby przekroczyć – cudzym kosztem. Są klasycznymi imperialistami, którzy budują swoją potęgę, poprzez agregowanie potencjałów wszystkich, którzy wchodzą z nimi w relacje. Przez lata wydawało się im, że mogą lewarować się potencjałem Chin, ale się na tym przejechali. Dzisiaj nie mają alternatywy, bo za 30 lat, jeżeli nie będą się reformować – Chiny zyskają trwałą przewagę. Dlatego właśnie jest ryzyko, że póki mają przewagę, to będą dążyć do konfrontacji i rozbicia chińskiej spójności opartej o chiński nacjonalizm i przemoc wewnątrzkulturowej większości.
Jeżeli popatrzymy dzisiaj na amerykańską technologię wojskową z lat 50-tych, 60-tych i 70-tych, która dzisiaj jest jawna – nadal jesteśmy pod wrażeniem. Co dzisiaj mają, czym dzisiaj dysponują, tego nie wiadomo. Jednak myli się ten, kto myśli, że np. F-35 to szczyt amerykańskiej myśli technologicznej w zakresie zbrojeń lotniczych. Być może Chińczycy w ramach konfliktu zatopią im kilka lotniskowców, istotnie uderzając w amerykańską dumę, jednak może to właśnie o to chodzi?
Jest takie stare chińskie przysłowie, zgodnie z którym lew jak atakuje, to składa uszy, sokół składa skrzydła, a mędrzec – udaje głupca. Właśnie w ten sposób zachowują się Amerykanie, bo ani interwencji w Iraku, ani tym bardziej w Afganistanie nie można nazwać sukcesami. Przegrali z kretesem obie wojny, czyniąc wielkie zamieszanie i przyczyniając się do wielkiego nieszczęścia. Czy to nie jest jednak tak, że zmienili porządek rzeczy na Bliskim Wschodzie, który został tam ustalony po I Wojnie Światowej? Czy nie wykluczyli możliwości penetrowania Afganistanu przez Chiny na ponad 20 lat? Proszę to dobrze zrozumieć, – sami nie mogli skorzystać w Iraku i w Afganistanie, to tak napsuli, że zmieniły się reguły gry. Dzisiaj dziwny scenariusz dzieje się w Azji centralnej, Kazachstan to jedno wielkie otwarte pytanie. Jest za wcześnie, żeby móc ocenić cokolwiek – kto i co tam robi, ale możemy być pewni jednej rzeczy. Otóż, ten konflikt doskonale uderza w Rosję, bo zmiana status quo tamże, może być tylko przykryta ogonem smoka. Czy obserwujemy próbę wprowadzenia Rosji i Chin na planszę konfrontacji proxy? Jest za wcześnie, nawet na pytania. Zobaczymy za kilka tygodni, w jakim kierunku sytuacja wyewoluuje.
Powyższe kwestie mają dla nas fundamentalne znaczenie, ponieważ powstaje pytanie co zrobią w Europie? Ukraina, kraje bałtyckie, Turcja, Polska, to są kraje pomostowe, które zawsze będą w strefie zgniotu mocarstw. Biorąc pod uwagę skalę potęgi Ameryki, nie należy spodziewać się tutaj raczej inwestycji, chyba że w mendia (tu nie ma błędu) ogłupiające i sterujące opinią publiczną w podległych krajach. To im wystarczy, mogą wywierać wpływ, bez angażowania swoich realnych zasobów i namieszać, doprowadzając do resetu. Po resecie, będą pomagać – czerpiąc korzyści z „odbudowy” lub zbudują doskonały biznes na przerażonych powstaniem „nowej żelaznej kurtyny” państw zachodnich, niezdolnych już do obrony.
Nie powinno się lekceważyć potęgi USA, na pewno nie powinno się w Warszawie, bo mieliśmy w historii tyle dowodów na płacenie naszą krwią cudzych rachunków, że to nam wystarczy.