• 16 marca 2023
    • Polityka

    Nie płaczę po Godsonie… Żalku, Gowinie!

    • By krakauer
    • |
    • 27 sierpnia 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nie płaczę po J. Godsonie! Co prawda nie miałem możliwości na niego głosować, ale w Polsce posłowie reprezentują wszystkich obywateli, więc mam pełne prawo – podobnie jak państwo, zdecydować o emocjach. Albo współczuć Johnowi Godsonowi – podobno zaszczutemu i zmuszonemu do rezygnacji, albo wręcz odwrotnie – nie tylko uznać, że jest mi to obojętne i nie ma to żadnego znaczenia dla porządku spraw państwowych jak i przyrodniczych, ale więcej – można cieszyć się z tego, że ten przeciętny, nie reprezentujący sobą niczego nadzwyczajnego poseł uświadomił sobie, że przegrał. Przegrał, ponieważ zawiódł kolegów i zawiódł wyborców, ze swoim dziwnym podejściem do świata, które w Polsce nie jest powszechne!

    Wielka szkoda, że pan Godson nie zreflektował się głębiej i nie złożył mandatu z godności poselskiej. Naprawdę wielka szkoda, będzie teraz posłem bez partii – czekającym na koniec kadencji, albo przeciwnie przeniesie się do innej partii i będzie znowu gwiazdą. No a do jakiej partii można przenieść się z kreacjonistycznymi poglądami pana Godsona? Chyba do żadnej, ponieważ polska postawa konserwatywna nie przyjmuje tak definiowanego rozumienia kreacjonizmu jak prezentują to niektóre sekty chrześcijan reformowanych.

    Żeby było śmieszniej pan poseł – niestety jeszcze urzędujący, który jak wiadomo od posła Żalka padł ofiarą nagonki, dojrzewał do swojej decyzji przez około rok! Ludzie – coś niesamowitego – przez rok pan poseł się zastanawiał, a w końcu podjął tą dramatyczną decyzję – opuścił własne gniazdo, zawiódł ludzi, którzy uważali go za kolegę, zawiódł premiera, którego gościł w swoim własnym mieszkaniu!

    Może rzeczywiście okręt tonie i pan poseł wie, co się święci – korzysta na swojej rozpoznawalności? Może nie powinniśmy się mu dziwić, przecież rok dojrzewał do decyzji – czy też około roku?

    Dobrze, że nie ma pana posła Godsona w Platformie Obywatelskiej, albowiem jak to się mówi – przyjaciół poznaje się w biedzie. Dzisiaj Donald Tusk i inni ludzie z Platformy Obywatelskiej widzą, kto jest z nimi a kto myśli bardziej o sobie lub nie wiadomo o czym, kto jest w stanie grać w zespole, a kto nie jest w stanie – bo liczy na to, że sam sobie ugra więcej, najlepiej oczywiście sprzedając kolegów, zawodząc wyborców. Wszystko płynie, kto dochowuje wierności strukturze – jest frajer.

    Ilu jeszcze będzie takich Johnów Godsonów w Platformie Obywatelskiej? Dla ilu jeszcze posłów – widzących, jaka jest sytuacja – to znaczy ile jest szabel – pozwoli sobie na ideologizowanie i filozofowanie na tematy niemające żadnego, ale to naprawdę kompletnie żadnego znaczenia dla większości Polaków, którzy żyją z miesiąca na miesiąc ledwo wiążąc koniec z końcem? Ilu jeszcze panów Godsonów, Jacków Żalków, Jarosławów Gowinów – będzie się bawić w ideologizowanie za nasze pieniądze w momencie próby, kiedy państwo trzeszczy w finansowych szwach, opozycja rośnie w siłę DEKLASUJĄCĄ partię rządzącą, na świecie czai się kryzys a wojna powoli – stopniowo zbliża się do światowych giełd i wraz z pierwszą rakietą nad Teheranem – benzyna może kosztować 9 zł. Ilu jeszcze będzie mądrali od Invitro, kreacjonizmu i innych spraw – owszem istotnych, ale które nie decydują o tym, czy Polacy będą mieli jutro, co położyć na swoich talerzach? Jak bardzo antyspołecznym człowiekiem trzeba być, jak bliską naturze zdrajcy trzeba mieć naturę, żeby w takim momencie – niesłychanie trudnym dla państwa zabrać swoje zabawki i powiedzieć premierowi – przysłowiowe – już nie! Nie było problemu z głosowaniem „67”, nie! Sprawy socjalne zupełnie naszą ideologiczną elitę nie interesują! To się nie liczy, czerń ma płacić i płakać. No, ale jeżeli ktoś twierdzi, że człowiek pochodzi od małpki, albo że nie należy zabraniać ludziom spać ze sobą jeżeli mają tą samą płeć i to odpowiednio rejestrować lub trzeba wspierać Invito – to oczywiście jest nie do zaakceptowania. Tutaj drogi się rozchodzą.

    Dlatego właśnie nie ma, po co płakać po pośle Godsonie, bardzo dobrze, że pokazał swoje prawdziwe oblicze – człowieka, na którym nie można polegać, człowieka, który nie uznaje kompromisów i pracy w zespole, działania tym sposobem dla dobra państwa. Wielka szkoda, ale jak widać pozory sympatyczności nie idą w parze z tym, co człowiek sobą reprezentuje. Miejmy nadzieję, że ten pan się już nigdzie nie przyklei i nigdy nie zobaczymy jego oblicza w polskim parlamencie, gdzie się po prostu nie sprawdził. Poseł John Godson, słynny z tego, że odszedł z Platformy Obywatelskiej!

    Uwaga, nie żebyśmy bronili premiera i koalicji rządzącej, tutaj liczy się pewna obserwacja polityczna – prostych zachowań. Nic się takiego nie stało obecnie, żeby odchodzić z Platformy Obywatelskiej w tym momencie, no chyba, że nie rozumie się Polski i nie rozumie się polskiej polityki, ale wówczas nie należy się tą polityką, w tej Polsce zajmować, ponieważ nie ma z tego żadnego pożytku. Żegnaj pośle Godsonie – odejdź w zapomnienie.