- Polityka
Nie ma kryzysu władzy!
- By krakauer
- |
- 19 maja 2013
- |
- 2 minuty czytania
Pomimo całej nieudolności, pomimo wielu nie rozwiązanych spraw, pomimo problemów na każdym rogu, pomimo stopniowo postępującego tzw. rozkładu państwa i pełnego niezadowolenia z rządów obecnej ekipy – i tak na nią zagłosuję, popierając pana Donalda Tuska jako obiektywnie skutecznego i dotrzymującego słowa polityka, albowiem żaden z polskich premierów nie miał tak ciężko jak on w okresie swoich dwóch kadencji. Dekoniunktura, w powiązaniu z posmoleńskim rozerwaniem Narodu to prawdopodobnie najbardziej dramatyczna mieszanka rzeczywistości z jaką mieliśmy do czynienia od czasów wojny. Zarzucając rządowi hurra optymistyczną propagandę – nie mamy nawet pojęcia jak jest dramatycznie i dlaczego lepiej jest po cichu robić to co potrzeba przedstawiając oficjalnie wizję zielonej wyspy, czy też „spowolnienia”. Im mniej się ludzi na poważnie przestraszy, tym szybciej kraj wyjdzie z kryzysu a jak wpadniemy w prawdziwe kłopoty to i tak nikt tego nie odmieni i wszyscy będą winić rząd.
Można winić Donalda Tuska za to jak źle dobiera sobie współpracowników i jak trywialnie ich rozlicza. Jednakże trzeba pamiętać o tym, że widocznie nie ma w kraju lepszych fachowców, skoro wybrał takie a nie inne osoby – a nawet jeżeli się myli to rzeczywiście można właśnie jego za to rozliczyć. To że chciał sobie powstawiać słupy i paprotki do rządu – powstawiał, można więcej wymagać, jednakże to nie jest źródło wszelkiego zła, albowiem to i tak są działania pośrednio obciążające jego polityczny rachunek (z wyjątkiem koalicjanta).
Jeżeli już za coś chcielibyśmy pana premiera rzeczywiście obwinić to za brak i nie przedstawienie koncepcji ogólnej – nie podjęcie wielkich strukturalnych reform, a równoległe aroganckie wprowadzanie tak przełomowych rozwiązań jak „67”, jednakże chciało się mieć równouprawnienie to się je ma – kobiety nie mogą narzekać, a że wszyscy będziemy musieli dłużej pracować lub po prostu kombinować na starość to kwestia osobna – taki jest trend i nic się na to nie da poradzić ponieważ nie ma pieniędzy na fundowanie luksusowych rent i wcześniejszych emerytur – przejedzonych przez ostatnie pokolenia PRL-u i spryciarzy w rodzaju różnych „agentów”.
Przy czym trzeba mieć świadomość jak krucha jest nasza ogólna rzeczywistość i jak bardzo nie mamy na czym się oprzeć, nie mamy zasobów, nie mamy rezerw, ale mamy długi – silnie narastające od których trzeba płacić odsetki, to się dzieje tu i teraz – tu i teraz szpitale nie mają pieniędzy! Tu i teraz pociągi się psują, albo mają za krótkie składy, tu i teraz wszystko nie jest takie jak powinno być, włącznie ze źle zbudowanym pasem startowym lotniska w Modlinie. Podobne porażki państwa za jakie ktoś ponosi odpowiedzialność można wymieniać w nieskończoność – jednakże nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Naszym sąsiadom Niemcom lotnisko też się nie udało! I co jakoś z tego powodu nikt nie mówi o upadku państwa, rozbiorze, czy też końcu cywilizacji! Naprawdę problemy są wszędzie, a przy dzisiejszym ogólnym stanie i jakości wzajemnych stosunków – nie można od wszystkich wymagać pełnego profesjonalizmu, ofiarności i totalnej gospodarności. Musimy pogodzić się, że coś się nie udaje, ponieważ system ma ustawioną niewydolność na dość wysokim poziomie. Winny naprawdę nie jest jednostkowo Tusk – ale to, że mamy np. przyzwolenie na ściąganie na egzaminach! Tutaj się rodzi całe zło – a Tusk jest jak wisienka na torcie, próbuje się utrzymać no ale wychodzi jak wychodzi.
Obecna władza przynajmniej jest pozytywna, w tym znaczeniu że jak trzeba potrafi przyznać się do błędu, ale zgoda – woli trzymać ludzi w ciemnocie i błogiej niewiedzy niż przedstawiać fakty w takim brutalnym zakresie jakie one są. Co w związku z tym? Mamy rozpocząć powstanie i zawiązać konfederację – ponieważ ministra mucha nie ma pojęcia o sporcie? Przecież to są bzdury! Trzeba zrozumieć, że współcześnie zarządzanie czymś tak skomplikowanym i wielokrotnie złożonym jak państwo – nie jest procesem idealnym. Zdarzają się miernoty, złodzieje i nieudacznicy. Nie za wszystko winę ponosi premier!