• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Neoliberalny kapitalizm nigdy nie podniesie ogólnego poziomu dobrobytu

    • By krakauer
    • |
    • 14 kwietnia 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Neoliberalny kapitalizm już nigdy nie podniesie ogólnego poziomu dobrobytu, ponieważ wyczerpał swoje możliwości rozwoju opartego na wyzysku i przemocy wobec słabszych i podporządkowanych na rzecz silniejszych i rządzących. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej, proszę niech się zastanowi i wskaże chociaż jeden przypadek w którym alokacja zasobów dokonywana przez mechanizm rynkowy w neoliberalnym kapitalizmie doprowadziła do względnie jednolitego poziomu zamożności? Proszę przypadkiem nie dawać przykładu gospodarki USA w okresie powojennym, ponieważ mówimy o gospodarce liberalnej! Brak przedrostka w tym przypadku czyni wielką różnicę.

    Podstawowym grzechem neoliberałów jest wiara w „wolny rynek”, którego „wolność” rozumieją poprzez zestaw norm, nakazów, zakazów, zwyczajów i innych regulacji, które tworzą system korzystny dla tych, którzy są na jego górze i mogą pociągać za sznurki. Udowodniły to wszystkie kolejne kryzysy neoliberalnej gospodarki, że nie ma w niej żadnego wolnego rynku, jest rynek regulowany, sankcjonowany, limitowany, a konkurencja często ma oblicze smutnych panów posługujących się metodami niezgodnymi z prawem. W końcu przecież „pierwszy milion trzeba ukraść”. To powiedzenie najlepiej oddaje naturę neoliberalnych porządków gospodarczych.

    Drugim fundamentalnym grzechem neoliberalizmu w gospodarce, jest traktowanie człowieka tylko i wyłącznie i co najwyżej jako zasobu. Zasobem jest ziemia, hale produkcyjne, tokarki, maszyny do lodów, oprogramowanie, a także człowiek – ludzie, załoga, pracownicy. Co czyni neoliberalną doktrynę wolnorynkową czymś na kształt systemu feudalnego. W którym również nikt się nie liczyć z człowiekiem, ponieważ nie było takiej świadomości. Feudał agregował olbrzymią rentę agrarną z pracy swoich poddanych. Dzisiaj podobnie jest w gospodarce neoliberalnej – właściciele kapitału i zarządzający nim, mają o wiele większe stopy zwrotu z inwestycji, niż ludzie, dzięki którym działalność operacyjna jest możliwa. Ponieważ małe zarobki prekariatu tłumiłyby w końcowym rozliczeniu produktywność neoliberalnej gospodarki, wymyślono mechanizmy finansowe pozwalające na ograniczenie roli człowieka jako konsumenta. Współczesna neoliberalna gospodarka finansowa, może nie produkować niczego poza impulsami w komputerach dokonujących prawdziwych transakcji na fikcyjnych dobrach, których realna gospodarka nigdy tyle nie wyprodukuje – ile używa się do obrotu na giełdach. W konsekwencji olbrzymie strumienie pieniądza nie potrzebują realnego obrotu gospodarczego, do póki nie wydarzy się krach. Jednak i wtedy bardziej cierpi realna gospodarka i realni ludzie, niż kapitaliści, chronieni przez systemy ubezpieczeń transakcji, a w ostateczności przez polityków, którzy nie chcą pozwolić, żeby upadł ktoś „za duży żeby upaść”.

    Trzecim problemem jaki neoliberalizm oznacza dla współczesnych społeczeństw jest wielkie przekłamanie globalizacji. W wyniku procesów gospodarczych powstałych z żądzy zysku posiadaczy kapitału, doszło do wielkich procesów outsourcingu. Wielkie pieniądze i technologie wyeksportowano na Daleki Wschód, tylko po to, żeby móc zarabiać jeszcze więcej, na tańszej produkcji masowej. Te działania pozbawiły pracy setki tysięcy – miliony ludzi na Zachodzie, a na Dalekim Wschodzie przyczyniły się do zdewastowania środowiska naturalnego w wielu rejonach. W konsekwencji procesów dyfuzji napędzanych dążeniem do zysku, wszyscy stracili, tzn. wszyscy zwykli ludzie stracili, a zyskali jedynie właściciele kapitału.

    W neoliberalnym modelu społeczno-gospodarczym rządzi ten, kto ma władzę nad pieniądzem i jest w stanie spowodować, że akceptują go inni. Na tym opiera się potęga i znaczenie Stanów Zjednoczonych, ten sam pomysł, ale e nieco innym wydaniu chciała skopiować Europa z Euro. Z tego powodu Wielka Brytania nie zrezygnuje z Funta, do póki istnieje City jako globalne centrum usług finansowych. Szwajcarzy mogą produkować tylko banknoty zwane Frankami – i będą mieli się doskonale. Jednak zasady gry są brutalne – korzyści mają zagwarantowane, tylko ci, którzy potrafią przekonać innych do akceptowania swojej waluty. Amerykanie swoją potęgą gwarantują, że coś będzie można za Dolara kupić, no a jakby ktoś nie chciał, to zawsze mogą skłonić go do zastanowienia argumenty innego typu. Europa chciała stworzyć coś lepszego niż Dolar, mającego pokrycie w praktycznie nieskończonej palecie dóbr wysokiej i średniej jakości produkowanych w Europie. Wielka Brytania stymuluje używanie swojej waluty w transakcjach finansowych wielokrotnie przekraczających jej PKB, jest to bardzo wygodne. Szwajcarzy wygrali dlatego, ponieważ są Szwajcarami ze Szwajcarii, jako jedyny kraj na świecie gwarantują skutecznie zachowanie powierzonej wartości w czasie, bez szczególnego pytania skąd pochodzą deponowane pieniądze. Wszyscy inni są w zupełnie odmiennych rolach. Inni muszą pracować na to, żeby pozyskać walutę akceptowaną na świecie, żeby móc kupić dobra inne, niż własne. Stosunkowo łatwiej mają państwa eksportujące poszukiwane surowce. Przykładowo Rosja w okresie naftowego prosperity miała bardzo mocną walutę. Powiązanie wartości waluty z ceną podstawowego surowca składającego się na dominującą część eksportu kraju, jest jednak ryzykowne, aczkolwiek i tak lepsze niż opieranie wartości waluty na nastrojach spekulantów z City, Hong Kongu lub Nowego Jorku. Istotą nierówności jest to, że jedni mogą drukować pieniądze bez konsekwencji, co czynili Amerykanie w ramach procesów tzw. luzowania ilościowego, inni mają wielkie zyski, jak ich surowce mają dobrą cenę, a jeszcze inni – muszą sprzedać krasnale ogrodowe, mięso bitych świń, meble, części samochodowe i inne rzeczy, żeby móc pełnoprawnie funkcjonować.

    Jeżeli do tego wszystkiego uwzględnimy jeszcze przeciętne realia, uwaga – przeciętne, a nie średnie! To zobaczymy, że nierównowaga w dystrybucji dochodów jest celowo zachwiana w taki sposób, żeby słabsi byli zawsze już słabszymi. Akumulacja kapitału przez gospodarstwa domowe o średnich dochodach jest bardzo utrudniona, prawie skutecznie niemożliwa, ponieważ koszty życia w tzw. standardowym modelu, typowym dla danej kultury – co najmniej zrównują się z przeciętnymi dochodami. Deficyt jest napędzany długiem, czyli dodatkowym sposobem zniewolenia ludzi bez kapitału przez system. Proszę się zastanowić na ile wolny jest mężczyzna bez zobowiązań, a na ile mający rodzinę, w tym dzieci i kredyt hipoteczny na 35 lat życia z opcją hipoteki zwrotnej, żeby przypadkiem nie udało mu się czegoś akumulować na starość i przekazać dziecku. System jest tak skonstruowany, żeby wycisnąć ze społeczeństwa jak najwięcej, zawsze i w taki sposób, żeby ludzie musieli płacić, bo bez płacenia nie ma nawet ułudy partycypacji. To jest właśnie szokujące, zwłaszcza że politycy uważają, tak jakby się nic nie stało, jakby nie było problemu – od rzeczników neoliberalnej doktryny można usłyszeć, że „każdy jest kowalem swojego losu” albo, że „trzeba było się uczyć”. Oczywiście argument o tym, że nie wszyscy są ponadprzeciętnie zdolni, albo że nie wszyscy mogą być adwokatami, chirurgami lub prezesami korporacji – ktoś musi piec chleb, siać, naprawiać buty, dowozić żywność i wykonywać inne podobne proste i średnio złożone prace – nie ma dla tych ludzi znaczenia. Ponieważ przeważnie oni głęboko gardzą wszystkimi biedniejszymi, pieniądz zawsze był, jest i będzie społeczną i kulturową cezurą.

    Wniosek jest jeden – im szybciej odrzucimy poronione idee neoliberalnej doktryny ekonomicznej – tym lepiej dla nas wszystkich. Odpowiedzią może być i jest tylko socjalizm, a docelowo jego wyższa forma, za propagowanie której w Polsce grożą sankcje karne – co samo w sobie jest żałosnym cynizmem, wewnątrz systemowych zabezpieczeń, żebyśmy przypadkiem nie zaczęli swobodnie myśleć. No, bo jak myśleć o błędach systemu, jeżeli codziennie większość z nas musi walczyć o przetrwanie? Media nie pomagają, wystarczy prześledzić co oferują dla odbiorców swoich przekazów. Co z tego wszystkiego wyniknie to jedna wielka niewiadoma, głównie dlatego, bo prekariat, ma o tyle gorzej od proletariatu, że sam ogranicza swoją liczebność, ponieważ nie jest go stać – w systemie w którym musi żyć na potomstwo.

    Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]