• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Neoliberalna demokracja zawiodła bo prowadzi do oligarchii i plutokracji

    • By krakauer
    • |
    • 15 maja 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Neoliberalna demokracja zawiodła. Ma problem tkwiący w niej samej, stymulowany przez „niewidzialną rękę rynku” – poziom agregowania własności prowadzi nieuchronnie do oligarchizacji życia publicznego. Ta z kolei nieuchronnie zmierza w kierunku plutokracji, ponieważ taka jest logika wielkich i potężnych, kierują się zawsze ochroną posiadanego potencjału.

    Istotą kapitalizmu jest zagwarantowanie przeważnie racjonalnej alokacji kapitałów, ponieważ jest ona obciążona ryzykiem. To, co powodowało przez lata wyższą efektywność ustrojów kapitalistycznych, to skłonność do ryzyka ważona ostrożnością postępowania. Niestety w miarę zachwaszczenia kapitalizmu przez kłamliwą doktrynę neoliberalną doszło do wykorzenia zdrowego rozsądku z działania uczestników rynku. Zysk liczył się zawsze, jednak nie było nigdy tak, żeby kapitalista pewny siebie, że jest za duży żeby upaść, wyciągał chciwe łapska do państwa, które jak głupie sponsoruje jego złodziejstwo, podczas gdy zwykłym ludziom – nie daje niczego, wręcz przeciwnie, to z ich podatków, albo z inflacji na ich koszt – wspiera burżuazję. To w skrócie ucieleśnienie neoliberalnej myśli rynkowej – rośnijmy ile się da, kradnijmy jak najwięcej, a jak będziemy mieli problemy, co więcej jak prze regulujemy gospodarkę, powodując kryzys – wyciągniemy ręce do państwa – pożyczkodawcy ostatniej szansy. Jeżeli nie będzie chciało końca systemu i społecznego resetu, na pewno pomoże nam stać się jeszcze bogatszym, a na pewno zalegalizować to, co ukradliśmy.

    Równolegle, ponieważ we współczesnym państwie neoliberalnym władza jest we władaniu oligarchów, to mamy do czynienia z plutokracją, czyli rządami klasy najbogatszej. Biedniejszym tylko się wydaje, że mają na coś wpływ, że biorą udział w głosowaniu, jako suweren itd. tymczasem masy są we władaniu liderów opinii, którzy bardzo starannie dbają o to, żeby trzymać punkty kontrolne w garści i nie popuścić nawet na milimetr. Media dzisiaj, to władza. Wszyscy to wiedzą, nikt tego nawet już nie ukrywa. Media społecznościowe tylko wzmacniają przekaz głównego nurtu z mediów klasycznych. Bez nich nie byłoby tej całej awantury na Bliskim Wschodzie. Jednak ktoś tym wszystkim sterował, w odpowiednim momencie przedstawiając masie ludzi odpowiednie obrazy, jaką straszną władzę mają ci ludzie! Władzy ludzkiej percepcji! Ten, kto nadaje i sortuje wiadomości ma władzę. Zawsze tak było, jest i będzie.

    Zachodnie społeczeństwa się pogubiły myląc rozumienie pojęcia wolności, oszukując się same poprzez multikulturalizm, poprawność polityczną, gender i inne wymyślone na fali rewolucji społecznej konstrukcje, zupełnie sztuczne i realnie niewiele, albo nic niewnoszące do rozwoju cywilizacyjnego całej wspólnoty. Odrzucono religię, kierując się paradygmatami wyznaczanymi przez profesorów fizyki, nieumiejących zarazem wyjaśnić teorii, które podają za podstawę swoich twierdzeń krańcowych (np. mechanika kwantowa). Marketing używany w chyba wszystkich sferach życia społecznego zastępuje logikę i krytycyzm, jeżeli nie ulegasz trendom, to można cię nawet oskarżyć o to, że jesteś „-fobem”, z dowolnym przedrostkiem. Społeczeństwa na Zachodzie są na najlepszej drodze do upadku, raczej nie mają przyszłości, jeżeli się nie zreflektują, jeżeli chodzi o pryncypialne wartości.

    Społeczeństwem, które żyje rządzone myślą o konsumpcji można bardzo łatwo zarządzać. Wystarczy mu tylko umożliwić tą konsumpcję na poziomie właściwym dla jego aspiracji cywilizacyjnych. Do tej pory, się to na Zachodzie udawało doskonale. W tej chwili już wiadomo, że nie da się fundować darmowych obiadów, dlatego wszyscy mają problem. Na razie jesteśmy na etapie, w którym najbogatsi chcą zagarnąć dla siebie jak najwięcej. Za chwilę skończy się „Wersal” i delikatność wobec mas, a nawet zabawa w demokrację. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą, zapewniającą zachowanie przewagi oligarchii nad masami jest utrzymywanie ich w strachu. Oznacza to w praktyce, że nie ma lepszego rozwiązania niż wojna, rewolucja, epidemia, terroryzm, – wszelkiego typu zagrożenia, które można masowo i bezkarnie powielać, a nawet, jeżeli przydarzy się reset. To najbogatsi doskonale zarobią na sprzedaży broni i żywności.

    Kto po resecie przejmuje władzę? Kto wskazuje „nowy” kierunek, obiecując, że będzie lepiej niż „przed” i że „nie popełni się błędów przeszłości”? W ten właśnie sposób system się zamyka i zapętla.

    W naszym interesie jest w ogóle zmiana paradygmatu funkcjonowania współczesnego społeczeństwa. Gospodarka oparta na prawie własności indywidualnej oraz wspieraniu mechanizmów agregowania zasobów przez i na rzecz osób, które już te zasoby mają – to ślepa uliczka rozwoju ludzkiej cywilizacji, która nazywa się chciwość.

    O Komunizmie nie wolno w tym kraju rozważać publicznie, socjalizm też się nie sprawdził, ponieważ wymaga zewnętrznego uzupełniania niedoborów. Jednak nie da się zaprzeczyć Karolowi Marksowi, miał rację – widać to po latach. Na pewno, więc stoimy przed nieznanym, jeszcze nie wiadomo, w jakim kierunku przechyli się wahadło historii. Oligarchia – magnateria, szlachta, – bogaci, rządzą od zawsze. W każdym ustroju tworzyli rzeczywistość „pod siebie”. Powszechne referendum? Przeprowadzane elektronicznie? Rządy wspomagane za pomocą sztucznej inteligencji? Losowanie przedstawicieli? Ten, kto przedstawi model możliwy do zaakceptowania przez wszystkich, bez przeprowadzania resetu – będzie kolejnym wielkim myślicielem.