• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Czy NATO po prostu kpi z Polski i krajów tzw. wschodniej flanki?

    • By krakauer
    • |
    • 04 września 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dotychczas przedstawione ustalenia szczytu NATO w Newport, które był łaskaw streścić sam pan prezydent naszego kraju po prostu przerażają i paraliżują swoją nicością. NATO, a konkretnie starzy członkowie prawdopodobnie najzwyczajniej w świecie kpią sobie z Polski i innych krajów tzw. wschodniej flanki Sojuszu.

    Podstawą do wykładni ustaleń szczytu są poczynione dzień wcześniej deklaracje i zapewnienia pana Baracka Obamy – przywódcy najpotężniejszego państwa NATO względem jednego z najmniejszych państw w Sojuszu i jego sąsiadów. Czy coś rzeczywistego przebiło się do mediów, żebyśmy odetchnęli z ulgą? Nic z tych rzeczy, po prostu pan prezydent Obama nie obiecał niczego, albowiem nie ma takich sił do dyspozycji dzisiaj, którymi mógłby obsadzić tzw. wschodnią flankę. Po prostu wszystko, co postawi dzisiaj w krajach bałtyckich potencjalny przeciwnik może dopaść w ciągu dwóch godzin – o ile to coś nie będzie miało własnych skrzydeł i nie odleci.

    Po nic nieznaczącej wizycie pana prezydenta Baracka Obamy w Estonii mamy nic nieznaczący szczyt w Newport, który przypomnijmy – miał podsumowywać „sukces’ misji w Afganistanie! Tymczasem realność zmieniła to wydarzenie w farsę, jaka rozgrywa się za zamkniętymi drzwiami.

    Można tylko współczuć naszemu prezydentowi, albowiem nic nie osiągnie i jako pierwszy człowiek w Polsce ma prawdopodobnie pełne rozeznanie, co do słabości i mizernych możliwości, nie mówiąc już nawet o gotowości do obrony ze strony naszych sojuszników. Proszę się zastanowić jeżeli na oficjalnej stronie pana prezydenta relacja jego słowami zaczyna się od ostrożnego stwierdzenia, że w jego ocenie „(…) udało się skutecznie uniknąć poważnych kontrowersji, różnic w sposobie rozumienia tego, co trzeba zrobić żeby flanka wschodnia została poważnie wzmocniona” [Źródło: tutaj] – to mieliśmy do czynienia z horrorem. Przede wszystkim, jakich kontrowersji nie udało się uniknąć, jeżeli udało się uniknąć tych poważnych? Druga wypowiedź pana prezydenta, który ocenia, że: „(…) dotychczasowe ustalenia stwarzają realną podstawę do bardzo optymistycznej oceny ostatecznych efektów szczytu w Newport, które jeszcze będą przedmiotem wspólnych narad”. [Źródło: j.w.] – także przeraża. No Action Talk Only – czy NATO to już tylko klub dyskusyjny, gdzie znudzeni, syci, bogaci i ładnie ubrani panowie powłóczą ciężkimi oczami za przechadzającymi się z rzadka efektami ideologii gender w armiach zachodnich? Przecież to są jakieś totalne jaja. Te komunikaty i ustalenia ze szczytu – nie mają żadnej praktycznej łączności z rzeczywistością! No, a prawie na pewno pozostają w totalnej sprzeczności od rzeczywistości kreowanej medialnie. Przecież straszy się ludzi wizją groźnego krwawego satrapy na Kremlu, który niczym Bonaparte chce opanować pół Europy, a dla spełnienia rzekomego kaprysu kochanki pomylił półwysep sąsiedniego kraju z popularnym ciastkiem!

    Przedstawione ustalenia w sprawie Ukrainy są czymś tak nielogicznie niekonsekwentnym, że równie dobrze moglibyśmy wypowiedzieć Ukrainie, jako Sojusz wojnę i zająć jej terytorium ku jej własnej radości i tak nikt by się tym szczególnie nie zmartwił. Pomoc ma być, ale w warunkach pokoju i na rzecz transformacji ukraińskiej armii. Co więcej o pomocy mają decydować samodzielnie poszczególne kraje, przy czym np. Polska już wiemy, że czeka na ewentualne sformułowanie zapytania przez stronę ukraińską, która znowu zacytujmy pana prezydenta: „(…) powinna określić zakres oczekiwanej i potrzebnej pomocy, i jej warunki.” [Źródło j.w.]. Może my nie potrafimy tego właściwie pojąć, przecież nikt nie jest doskonały – może, dlatego to po prostu przemilczmy, zwłaszcza to definiowanie „warunków” przez stronę ukraińską. No, jest tak jak jest i co na to poradzimy? Nic.

    Będąc obiektywnym, oczywiście jeszcze przed przyjęciem zapowiadanego „Planu Działań na rzecz Gotowości” (Readiness Action Plan) oraz powołaniu tzw. szpicy, – czyli wojsk gotowych do działania natychmiast należy stwierdzić, że największym sukcesem a zarazem sensem istnienia NATO, jaki dzisiaj definiuje istotę Sojuszu jest zapewnienie wszystkich uczestników paktu, że mają sami ze sobą nie walczyć (z oczywistym wyjątkiem Grecji i Turcji, których wojska wchodzą sobie w drogę regularnie).

    Wszystko inne to niestety zabawa sytych i bogatych, ładne machanie flagami, prasowanie mundurów itd. NATO jest zdominowane przez biurokrację i chyba już poza działaniami biurokratycznymi nie jest zdolne do poważniejszych akcji w terenie. Z naszej perspektywy – wszystko, na co liczyliśmy to głównie obraz nieistniejącej rzeczywistości w naszej percepcji. Realia są po prostu przerażające – bez względu na to jak ładnie by się ich nie przedstawiało w telewizji. No, ale pożyjemy i zobaczymy, a przynajmniej zobaczą i podsumują ci, którym uda się przeżyć.

    Tak na marginesie, po prostu nie da się zrozumieć miękkości i niezdecydowania pana Obamy, który nie jest w stanie wydobyć z siebie niczego realnego w warstwie deklaracji w taki sposób, żeby nasi rosyjscy partnerzy zrozumieli, że nie są już uważani za partnerów (taka jest polityka). Wnioski nie są potrzebne, nie da się zakończyć tego w sposób pozytywny. NATO prawdopodobnie po prostu sobie z nas kpi.

    Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]