• 16 marca 2023
    • Bezpieczeństwo

    NATO pana Joe Bidena – jedno wielkie nieporozumienie? (cz.2)

    • By krakauer
    • |
    • 09 grudnia 2021
    • |
    • 2 minuty czytania

    Proszę powyższe myśli zawarte w części pierwszej naszych rozważań właściwie zrozumieć opierając się na pragmatycznych realiach – wielkie imperium amerykańskie, ma swoje aktywa i jednym z nich jest sojusz jaki ma w Europie. Od powołania sojuszu z Australią i Wielką Brytanią przeciwko Chinom, NATO już nie jest głównym miejscem zaangażowania się USA. Trzeba to zrozumieć w naszej optyce, państwa, które jest w strefie zgniotu wielkiego imperium amerykańskiego – i chętnie tą rolę przez swoje (w przeważającej większości): zdradzieckie i po prostu głupie elity wypełni! Wszystko, co osiągnęliśmy przez ponad 30 lat transformacji, to przejście ze strefy zaplecza strategicznego działań imperium radzieckiego/rosyjskiego, do bycia zderzakiem imperium amerykańskiego. Ciekawe, który z sojuszy jest bardziej wiarygodny? Obyśmy nigdy nie musieli się przekonać.

    Fakt istnienia NATO, jako sojuszu obronnego (trzymamy się deklaracji oficjalnych) można dodatkowo zweryfikować na płaszczyźnie wykonawczej – pytając o logistykę wojskową i na rzecz prowadzenia wojny. Tego testu nie zdajemy jako sojusz i to nawet bez pytania o coś takiego jak produkcja półprzewodników, niezbędnych do sprzętu wojskowego, czy doskonałych jakościowo stali pancernych i kompozytów. To się sprowadza z Tajwanu lub pewnego małego bliskowschodniego kraju (nie jest to Liban). Wystarczy zapytać o możliwości przerzucania sprzętu wojskowego (gdyby był), na duże odległości, a później zapewnienia zaopatrzenia i utrzymania go w warunkach przeciwdziałania przeciwnika. Mówimy o trakcji kołowej jeżeli mówimy o realiach i to przy założeniu, że będą kierowcy chętni do prowadzenia ciężarówek, bo jak wiadomo to wcale nie jest pewne.

    W powyższym zakresie możliwości logistyczne europejskiej części NATO, kończą się tam, gdzie kończy się europejski rozstaw torów oraz sieć autostrad i dróg szybkich. W pierwszym wypadku to Województwo Podlaskie i Podkarpackie, a w drugim to generalnie oś Warszawa-Katowice. Nie udało się zbudować Via Baltica, która miałaby znaczenie strategiczne na gospodarki regionu i możliwości logistycznych na wypadek zagrożenia wojennego na osi Północ-Południe.

    Transport lotniczy to kilka samolotów wspólnie używanych przez kraje NATO z bazą na Węgrzech, może Francja ma kilkanaście rzeczywiście sprawnych samolotów transportowych i zdolności w szybkim transporcie morskim sprzętu wojskowego – jednak to wszystko to mało. To nie jest potencjał pozwalający na zaopatrzenie militarne kontynentu, nawet w przypadku konfliktu z Turcją, a co dopiero z Rosją.

    Generalnie, jeżeli gdzieś można dojechać ciężarówką, to w ten sposób należy rozumieć logistykę wojskową europejskich krajów NATO, gdzieniegdzie da się pociągiem w warunkach pokoju. W warunkach przeciwdziałania przeciwnika i niszczenia węzłów kolejowych, na kolej raczej nie ma co liczyć, przynajmniej na wschód od Odry. W ogóle problemem jest nośność mostów i przepraw drogowych, więc wszelkie rozważania na ten temat należałoby oprzeć na mapie. W ten sposób bardzo szybko dojdziemy do wniosku, że jedyny transfer z Zachodu na Wschód jest możliwy dwoma pasami autostradowymi – A4 na południu i A2 od Świecka na Wschód. Północ-południe to A1, wszystko inne jest problemem logistycznym, a połączenie się z krajami bałtyckimi jest jakąś kpiną i jeżeli ma być na poważnie rozważane, to trzeba mieć do tego 2000 nowoczesnych czołgów i być zdecydowanym na używanie taktycznej broni jądrowej na szczeblu operacyjnym. Czy to jest przypadek, że od tylu lat nie udało się zbudować infrastruktury drogowej, pozwalającej na szybki i względnie bezpieczny transport wojskowy pomiędzy Polską a krajami Bałtyckimi? Może zapytajmy dalej – czołgi ze Słowacji i Węgier, mają się wspinać po serpentynach koło Nowego Sącza, żeby dostać się do Polski?

    Logistycznie nie jesteśmy systemem zdolnym do zapewnienia działania armii, oczywiście jeszcze trzeba ją mieć, bo jak nie ma czego i dla kogo wozić, to ciężko w ogóle mówić o potrzebie logistycznej. Musimy jednak mieć świadomość, że jeżeli myślimy na poważnie o obronie i to przeciwko Rosji, to musimy mieć potencjał co najmniej zdolny do zrównoważenia potencjału rosyjskiego. Takiego czegoś nie widać, tego po prostu nie ma i to nie dlatego, bo nikt o tym nie pomyślał. Przede wszystkim – nie było potrzeby myślenia o infrastrukturze transportowej, magazynach i zaopatrzeniu jako o zapleczu do prowadzenia wojny. Potrzebny jest bowiem ktoś, jakiś ośrodek władzy, który takie plany koordynuje i tak wpływa na tworzenie i operowanie infrastrukturą transnarodową, żeby służyła także właśnie do celów wojskowych. Tego w NATO w sferze realnej nie ma. Są bankiety, są dyskusje, są kolejne centra doskonalenia, dużo propagandy, ale jeżeli chodzi o realia – w pełni jesteśmy zdani na to, co mają poszczególne państwa, a mają niewiele.

    O to, jakie zapasy ropy mają armie europejskie i ile mają paliwa lotniczego, to nawet nie ma po co pytać, to oczywiście dane tajne, jednak trzeba być silnie sceptycznym. Naprawdę proszę się nie dziwić tym pytaniom. To są realia. Nie masz logistyki, nie masz paliwa, nie masz materiałów wojennych – to na Twoim terenie będą je mieli ci, którzy je mają. Jak przyjdą i ten teren zajmą. To proste i znane od wieków.

    Czym więc chcemy się bronić? Jak chcemy wojować? Amerykanie nie są zainteresowani żadnymi realnymi działaniami wiążącymi ich potencjał. Kilka tysięcy Żołnierzy, trochę samolotów, jakieś okręty – to wszystko, na co można liczyć. Istotnym elementem, ale w kategoriach celów dla rosyjskiej taktycznej broni jądrowej będzie baza w Redzikowie. Jeżeli doszłoby do szybkich działań manewrowych, w których duże jednostki pancerne działałyby na nizinach Europy-Środkowej, nie byłoby niczego realnego z naszej strony, a na pewno na dłużej niż kilka dni.

    O tych słabościach, czy wręcz całej – systemowej słabości NATO i zmianie jego postrzegania przez USA doskonale wiedzą w Brukseli, Paryżu i Berlinie, nawet w Budapeszcie i Pradze. Dlaczego nie chcą przyjąć tego do wiadomości w Warszawie? Przecież – uwaga – i to jest najważniejsze, wiadomo o nich od dnia wstąpienia Polski do NATO, dosłownie niczego realnego nie zrobiono na rzecz urealnienia sojuszu, niczego poza naszym własnym wysiłkiem.