• 17 marca 2023
    • Polityka

    Na Ukrainie trwa wojna domowa i mistrzostwa świata w prywatyzacji

    • By krakauer
    • |
    • 13 czerwca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Co za genialni, co za wspaniali, co za obrotni ludzie! Biznesmeni, wyjątkowe wręcz rekiny biznesu rządzą współczesną Ukrainą! Tylko pozazdrościć takich elit! Naprawdę z tak zdolnymi ludźmi u steru, którzy troszczą się o swój majątek prawdopodobnie najbardziej efektywnie na świecie, Ukrainie nie grozi żadne inne niebezpieczeństwo niż to, które sama dla siebie stanowi.

    Naprawdę im dłużej obecna sytuacja na Ukrainie trwa, tym bardziej nie można wyjść z podziwu, to jest po prostu genialny system generowania bogactwa i przychodów w oparciu o transformację, która jak wiemy polega na transferowaniu. Przy czym, ponieważ nie da się poradzieckich fabryk z Ukrainy wywieść, to się zmienia ich właścicieli, tak żeby wszystko było pod kontrolą zainteresowanych.

    Okazało się bowiem, że na Ukrainie trwają mistrzostwa świata w prywatyzacji, a wojna domowa z takim pietyzmem rozniecona i starannie podtrzymywana, to tylko i wyłącznie opcja dodatkowa, służąca do odpowiedniego prowadzenia gry właśnie obok tej wielkiej stawki jaką jest prywatyzacja.

    Tylko genialne umysły mogły to wymyślić, Polska się tu nawet nie ma jak porównać, ponieważ u nas po prostu sprzedawano i likwidowano zakłady, ewentualnie wypłacając groszowe odprawy pracownikom. Na Ukrainie wymyślono wojnę, która jak wiemy mistrzowsko wręcz sprzyja inwestowaniu. Przecież to w najtęższych umysłach Dzikich Pól wywnioskowano, że nic tak nie będzie sprzyjać poszukiwaniu inwestorów strategicznych i branżowych, niż spowodowanie, że w ramach ogólnego zamętu można dany zakład pracy zbombardować, albo przynajmniej okupować zbrojnie przez bandę najemnych zbirów uzbrojonych po zęby. To się nazywa: „budowanie klimatu inwestycyjnego”. Na pewno zachodni i dalekowschodni inwestorzy przyjadą ochoczo na Ukrainę i będą brali udział w przetargach na prywatyzowane mienie, zasypią wszystko gotówką, przywiozą technologie, nowe maszyny, dadzą ludziom więcej zarobić – przecież przedzierając się przez posterunki i blokady na drogach, ryzykując ostrzał snajperów, miny lub niespodziewany atak Gradem, ci ludzie muszą mieć odpowiednią motywację? Poza tym, trudno o lepsze zmotywowanie pracowników niż głodem i wojną, bo nie dość, że nie masz, co dać jeść dzieciom, to jeszcze mogą cię zabić po drodze do domu, w który przecież może zawsze strzelać jakiś czołg! Naprawdę to genialny pomysł na prywatyzację, pod gradem kul, które się samemu wyprodukowało.

    Na to mogli wpaść tylko ukraińscy oligarchowie, dla których w ten sposób wojna domowa służy za zasłonę w ich działaniach, które najtrafniej można nazwać po prostu rabunkiem. Jednakże to nie jest tak, że kilku panów się zmówiło i dzieli tort. Nie tym razem, tak już było. Teraz to wszystko się dzieje formalnie i jawnie, przykładowo ukraiński premier pojechał wprost z ofertą dla Amerykanów: „Цена Родины: Яценюк распродает УкраинуПремьер-министр совершил заокеанский вояж с целью продать все, что на Украине еще не успели разворовать” Ирина Дмитриева 11.06.2015r., [Inforos.ru]. Wielka wyprzedaż jest rozpoczęta. Nie bez powodu, ponieważ dla Ukraińców, którym nie udało się ściągnąć zachodnich żołnierzy do wojny z Rosją na swoim terytorium, jest teraz oczywistym, że trzeba ściągnąć biznes. Zarazem nowi władcy Kijowa mogą w ten oto sposób zapłacić za pomoc, jaką otrzymali przy Majdanie, a potem przy przyjęciu rewolucji i dokończeniu zamachu stanu w państwie. To naprawdę zostało genialnie wymyślone, wojną można uzasadnić wszystko, dosłownie każde złodziejstwo i każdą zbrodnie.

    Nie można było wybrać po prostu gorszego momentu. Na Ukrainie są setki przedsiębiorstw, a wśród nich prawdziwe perły, których prywatyzacja to łakomy kąsek, czy to ze względu na rolę i miejsce na ukraińskim rynku, czy też po prostu ze względu na potencjał technologiczny, jaki prezentują. Wojna jest ostatnim czasem, kiedy dokonuje się prywatyzacji, wszystkie normalne zachodnie państwa, włącznie z USA podczas II-giej Wojny Światowej, robiły przeważnie i co do zasady coś odwrotnego. Uzasadniając to potrzebami wojny – NACJONALIZOWAŁY prywatny, często zagraniczny biznes, silnie go rozbudowywały, doinwestowywały – pod wojenne potrzeby, a jak było można zmienić profil produkcji, bo nie było potrzeby budować bombowców, to zaczęto robić samochody. Właśnie to zdecydowało o złotych dekadach lat 40-tych, 50-tych i 60-tych w USA oraz rozlaniu się dobrobytu na cały Zachód. Nadprodukcja konsumowała akumulację kapitału z okresu wojny, kiedy to wytworzono olbrzymie moce produkcyjne, po zakończeniu produkcji wojennej odpowiednio przebranżowione. Oczywiście zakłady wcześniej nacjonalizowane – prywatyzowano.

    Dlaczego Ukraińcy dzisiaj postępują dokładnie na odwrót? Nie można tego próbować tłumaczyć problemami ze spłatą zadłużenia zagranicznego, ponieważ ukraińskich oligarchów stać na to, wystarczyłoby jedynie, żeby ich państwo było w stanie ich opodatkować. Niczego więcej nie potrzeba, – co to jest dla tych miliarderów marne około 70 mld USD, jeżeli majątek najbogatszego jest szacowany – w ramach tego, o czym wiadomo i co jest „legalne” na między 12 a 20 mld USD w zależności od tego jak się liczy i czy przed, czy w trakcie wojny.

    Kijów otworzył u siebie mistrzostwa świata w prywatyzacji, na których zamierzają skorzystać głównie lokalni oligarchowie, którzy dzięki rewolucji – będą jeszcze bogatsi. Natomiast, żeby całość była legalna i „zachodnia”, po prostu wykupią nowe zakłady przez swoje spółki na Zachodzie, w ten sposób – nigdy żaden pro-zachodni rząd na Ukrainie, nie odważy się wzruszyć właśnie utrwalanego tam porządku ekonomicznego.

    To jest naprawdę genialne, to musieli wymyślić mądrzy ludzie, a nie byle kto! Proszę się nie śmiać, bo nie ma znaczenia tak naprawdę, kto jest właścicielem i jak własność nabył. Liczy się to, jak ją wykorzystuje. Jeżeli ci ludzie będą mądrzy, tj. będą konsekwentnie realizować swoje interesy w przyszłości już na podzielonej do ostatniego centymetra Ukrainie, to ten kraj czeka albo totalna rewolucja i zniszczenie wszystkiego, albo szansa na powtórzenie wzorców Korei Południowej. Chociaż w tym drugim przypadku otwieranie się na Zachód, na pewno im w tym nie pomoże, ponieważ Zachód nie po to na to wszystko pozwala, żeby hodować dla siebie samego konkurencje.

    Sytuacja Ukrainy jest trudna, jednakże na życzenie jej własnych elit, które dysponując tajnymi służbami, gangsterami udającymi patriotów, policją, wojskiem i najważniejszym orężem, jakim są media – doprowadziły do sytuacji bezalternatywnej. To znaczy, dzisiaj większość Ukraińców doskonale widzi i rozumie, co się dzieje, jednakże gryzie się w język i przeklina, tłumacząc sytuację po prostu stratami i poświęceniami wojennymi. Siła patriotyzmu w każdym kraju jest olbrzymia, a na Ukrainie ten patriotyzm kreuje się właśnie na nowo. To jak glina – można zrobić wszystko. W efekcie nawet rozsądni ludzie, nie buntują się, a nawet jakby chcieli, to zawsze można ich po prostu zastrzelić przed klatką ich bloku, wyrzuć z okna, jeżeli mieszkają wysoko, albo wrzucić do śmietnika, oblać benzyną i wrzucić zapalniczkę. Przecież takich przypadków było w ostatnich miesiącach wiele. Wszystko dlatego, ponieważ dzięki wojnie i oskarżaniu Rosję o wszystko co złe, zawsze można wskazać że to rosyjska prowokacja, bo przecież w interesie Rosji jest destabilizacja sytuacji na Ukrainie, albo nazywając kogoś zdrajcą po prostu go aresztować lub zbić do nieprzytomności. Co kogo interesuje, że na przestrzeni ostatnich kilku tygodni w Kijowie i innych dużych miastach były demonstracje ludzi przeciwstawiających się podwyżkom cen? Odessa dostała nowego gubernatora, który wie jak się szturmuje miasta, w mniejszych miejscowościach aresztowano po kilkadziesiąt osób – oskarżając ich o bycie agentami separatystów lub FSB, tylko w Kijowie udała się demonstracja, której nie pokazały żadne media. Jeżeli ktoś się buntuje na to złodziejstwo, to wówczas „lokalna inteligencja”, podnosi głos, że przecież miały być reformy i ludzie się o nie upominają, a nawet krytykują władze za ich nie podejmowanie, to proszę bardzo oto władza przeprowadza prywatyzację, – robiąc co może, bo jest wojna. Systemu nie da się przekłamać, po tym poznaje się jego bezwzględność, jeżeli nie ma możliwości zmienić systemu, korzystając z jego mechanizmów zgodnie z obowiązującymi w nim zasadami. Właśnie coś takiego właśnie jest aplikowane Ukraińcom, to nie ma niczego wspólnego z demokracją, nawet fasadową. To zwykły oligarchiczny feudalizm, w którym 7,62 mm służy do prowadzenia dialogu w standardzie.

    Stopniowo wewnętrzna mechanika władzy na Ukrainie i techniki oraz skala wpływu społecznego, jaki jest tam podejmowany w interesie systemu – zaczyna przypominać sytuację z lat 70-tych i 80-tych z Ameryki Południowej, gdzie wówczas, – na co są już jawne archiwa – CIA, przeprowadzała swoje „antykomunistyczne” operacje. Obecna prywatyzacja to dodanie komponentu z doświadczeń z Polski, gdzie również pozbawiono społeczeństwo wszelkiej własności. Połączenie niewoli ekonomicznej z represjami politycznymi, skrytobójstwem i programującą nacjonalistycznie propagandą ma tylko jeden cel – STWORZYĆ POTWORA. Biednego, niedomagającego kalekę, który będzie o całe zło oskarżał swojego rosyjskiego sąsiada. Wszystko po to, żeby w przyszłości łatwo poszczuć Ukraińców na Rosjan, bez możliwości zarabiania pieniędzy, nie będą mieli innej alternatywy jak tylko podążać ścieżką, którą wyznaczy im wielki demiurg – geniusz zła. W międzyczasie powstanie szereg wspaniałych fortun, a plebs dostanie kaszę gryczaną, używane samochody z Polski i tanie telefony komórkowe z Chin. Przez jakiś czas, być może nawet ci biedni ludzie będą szczęśliwi, a bieda i zaprogramowanie rozwoju na szklany sufit nie będzie im przeszkadzać. Zresztą szklany sufit ma tą fantastyczną właściwość, że go nie widać, do póki się w niego nie uderzy głową. Śmiało! Mistrzostwa świata w prywatyzacji na Ukrainie są otwarte!