- Polityka
Na kogo głosować w niedzielnych wyborach prezydenckich?
- By krakauer
- |
- 07 maja 2015
- |
- 2 minuty czytania
Mamy finalny moment, zbliża się dzień głosowania, wielu z nas nadal nie wie na kogo głosować – kogo desygnować do najważniejszej funkcji w państwie, przekazując mu legitymację do reprezentowania nas wszystkich?
Trzeba przyznać, że rzeczywiście jest z tym problem, ponieważ jakość osób kandydujących – jako materiału politologicznego, jest najdelikatniej mówiąc wątpliwa, ewentualnie trudna. Przeważają wady, ewentualnie bagaż doświadczeń poszczególnych osób, uniemożliwia oddanie głosu bez refleksji.
Niestety, to jakich mamy kandydatów, to jest sumaryczny wynik funkcjonowania naszej przestrzeni politycznej – oto po 26 latach transformacji i budowy demokratycznego państwa wśród kandydujących na najwyższy urząd w państwie mamy kilka miernot, dziwnych przypadków, jak również zapewne także osoby bez zdolności honorowej, o których nawet nie wypada wspominać w towarzystwie, ponieważ pewne wypowiedzi o charakterze ksenofobicznym po prostu są hańbiące. Jest też przypadek ewidentnie psychiczny, ale jaki jest stan służby zdrowia – wiadomo, więc nie ma co się dziwić.
Wielu twierdziło, że to wybory pomiędzy surogatami liderów politycznych, czy też jak ktoś woli substytutami w ujęciu politologicznym. Niestety, w dominującej większości osoby jakie starają się o nasze głosy, to nie jest nawet “drugi garnitur” polityczny, często bywa gorzej – mamy osobę kandydującą odcinającą się od popierającego ją środowiska, mamy także człowieka znanego ze stałej zmiany reprezentowanych poglądów politycznych, jak również innych – spośród których rzeczywiście można znaleźć może dwie lub trzy osoby o pozytywnych walorach osobistych, jednakże zaprezentowane przez nie poglądy dziedzinowe po prostu moralnie dyskwalifikują z życia publicznego. Chyba, że akceptujemy przejście państwa na model korporacyjno-teokratyczny? Jeżeli tak, to rzeczywiście jest w kim wybierać – powodzenia.
Nie ulega wątpliwości, że jeden z kandydatów był masowo lansowany przez większość mediów głównego nurtu w kraju. Jednakże jego poparcie – mierzone deklaracjami w sondażach spadło mniej więcej o 30% od początku notowań! Jest to samo w sobie fenomenem – jak bardzo obóz polityczny formalnie i wręcz często etatowo – popierający tego pana, liczyłby na jego porażkę, albowiem wielu działaczy z tej opcji politycznej ma pełną świadomość, że jego zwycięstwo oznacza silną dominantę w ich środowisku politycznym, a listy są wąskie i nie wszyscy dostaną miejsca biorące mandaty, chętnych jest wielu, bardzo wielu.
Boli i złości też sporo zła, którym niektórzy kandydaci nas obdarzyli w trakcie kampanii – przykładowo przeprowadzając takie działania jak straszenie Polaków wspólną walutą Euro, czy też haniebne wstawki antysemickie, które są skazą na naszej demokracji. O potwierdzonym przez kandydatów przypadku zmowy wyborczej w ogóle nie ma co wspominać, albowiem jest w swojej żałosności – komiczna i mdła. Podobnie o kwestii gender, czyli ataku feministek na jedną i jedyną kandydatkę. To, coś niesamowitego, jak bardzo źle przedstawiły się środowiska feministyczne – absolutnym brakiem nie tylko solidarności, ale przede wszystkim taktu i w kilku przypadkach dobrego wychowania. Niestety, takie są realia – oto Polska właśnie.
Na kogo więc głosować? Na mniejsze zło – negatywnie głosuje się głównie w drugiej turze, to znaczy głosuje się na kogoś, przeciwko komuś innemu. W pierwszej turze można się zdobyć na demonstrację poparcia, w tym celu mamy kandydatów, którzy bywają określani jako antysystemowi. W przypadku gdyby doszło do kumulacji głosów osób dokonujących demonstracji poparcia przeciwko establishmentowi na jednej z tych osób, to rzeczywiście moglibyśmy mieć zaskoczenie w kontekście składu drugiej tury. Jednakże generalnie cuda się nie zdarzają i każdy z wiodących kandydatów ma coś takiego jak żelazny, stalowy, czy też betonowy elektorat, który głosuje zawsze tak samo – na daną opcję polityczną. Renta z marki politycznej, wieloletniej rozpoznawalności i skali działania to zawsze duży wyznacznik poparcia w demokracji, tak jest stworzony system i nie można się na to oburzać, chociaż szkoda, że jednak niektórzy kandydaci wykorzystują instytucje religijne w promocji swojej osoby, czy też bywają przez nie promowani. Jednakże, oto Polska właśnie – nie zmienimy rzeczywistości.
Można głosować kierując się własnym oglądem sytuacji, na osobę której powierzylibyście państwo klucze od mieszkania wyjeżdżając na wakacje. To z pewnością jest jakiś sposób pomiaru jakości kandydatów, wedle własnej skali percepcyjnej. Jednakże jest z tym modelem – głosowania wedle sumienia – pewien problem, mianowicie nie uwzględnia ono potrzeb systemu państwowego, a jedynie odzwierciedla na nim nasze zagregowane preferencje w postaci wyniku. Tak świadomi obywatele nie powinni się zachować, to owszem jest dopuszczalne, ale to nie jest zgodne z bezwzględnym nakazem miłości do Ojczyzny i czynienia dla niej jak najlepiej. Nie można bowiem dokonać wyboru kierując się tylko własnymi subiektywnymi preferencjami np. głosując na kogoś kto się nam wizerunkowo podoba, bez uwzględnienia specyfiki i roli urzędu na jaki wybiera się kandydata. Tutaj mówimy o najważniejszej funkcji w państwie, a nie o konkursie urody, czy też naszej wiary w uczciwość kandydata.
W tym przypadku potrzebne jest minimum zdrowego pragmatyzmu, to znaczy takie wyrażenie preferencji, żeby uwzględniało ono nasze wewnętrzne przekonania, a zarazem – obdarowany głosem kandydat był człowiekiem ADEKWATNYM do rangi wyzwania jakie przed nim stanie.
Ponieważ nie ma w naturze wzorców bezbłędnych i każdy ma prawo być po prostu człowiekiem, czyli także słabym, głupim, leniwym lub złośliwym – trzeba w przyznaniu preferencji uwzględnić fakt, że wszystko co możemy zrobić to zbliżyć się do tego modelu, który byłby najbardziej pożądany a jak powszechnie wiadomo na dzień dzisiejszy za najpotężniejszego polityka na świecie jest uznawany pan Władimir Putin Prezydent Federacji Rosyjskiej, który NIESTETY w naszych wyborach nie kandyduje (jednakże być może uda się naprawić tą nieznośną i niezrozumiałą sytuację w przyszłości).
Dlatego właśnie, ponieważ ideał jest nieosiągalny (póki co), to trzeba głosować na takiego kandydata, który w naszej opinii byłby najbardziej zbliżony charakterologicznie do osoby Jego Ekscelencji Prezydenta Federacji. Co powoduje jednoznaczne wskazanie, że powinniśmy wybrać takiego człowieka jak pan Dmitrij Miedwiediew, obecny Premier Federacji Rosyjskiej, a Prezydent w ubiegłej kadencji [Дмитрий Анатольевич Медведев Председатель Правительства Российской Федерации]. W ten sposób nasz charakterologiczny „prawie-Miedwiediew”, byłby względnie adekwatną odpowiedzią na potencjał wyzwań jakie stoją przed naszym krajem, a zarazem byłby dokładnie takim politykiem, jakiego lubią, a nie baliby się Polacy (pan Dmitrij Miedwiediew wygrałby w Polsce wybory już w pierwszej turze i to bez znajomości polskiego). Jest taka osoba – silnie zbliżona pod pewnymi względami i części cech charakteru wśród osób kandydujących.
Ps. To powyżej to nie jest żart, to przełożenie preferencji socjologicznych Polaków na model kandydata – męża stanu, który w obecnej chwili najpełniej realizują wybitni politycy rosyjscy. Pan Dmitrij Miedwiediew byłby bardzo popularny w Polsce, ze względu na swój styl bycia i komunikacji ze społeczeństwem, który często wielu rosyjskich politologów i dziennikarzy określa np. sformułowaniem „nie straszy”. W naszych realiach byłby to fantastyczny, doskonale zorganizowany i profesjonalny polityk, przedstawiający zupełnie nową jakość na naszej scenie politycznej – na lata zawładnąłby sercami Polaków.