- Ekonomia
Na historycznym porozumieniu z Iranem najwięcej zarobią…?
- By krakauer
- |
- 04 sierpnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Na historycznym porozumieniu z Iranem, najwięcej zarobią Amerykanie, Niemcy, Włosi i inni. Oczywiście nie na sprzedaży kapci z różowego pluszu w kształcie króliczków, tylko na broni. Państwa południa Zatoki Perskiej zwiększają skalę swojego zbrojenia się. Tak jak kupowały bardzo dużo broni, to teraz będą jej kupować jeszcze więcej, jeszcze droższej oraz jeszcze na zapas.
Już się mówi o zwiększeniu ilości kontraktów zbrojeniowych np. na dostawy uzbrojenia defensywnego w postaci pocisków przeciwrakietowych/przeciwlotniczych znanego producenta, które są również oferowane Polsce, tym razem szczęśliwym nabywcą będzie Arabia Saudyjska, ale nie oszczędzają także inne kraje. Ciągle słyszymy, że amerykańskie władze wydają kolejne zezwolenia na sprzedaż kolejnych partii broni do krajów Zatoki, albo uzbrojenia do tego, co już sprzedano, a wiadomo, że samoloty nie strzelają śmiechem.
Jednak kupować wszystko będzie także i północna strona Zatoki, czyli Iran, który ma olbrzymie możliwości finansowe, dzięki gigantycznym zasobom ropy, gazu i całego szeregu innych surowców, które jest w stanie bardzo efektownie eksportować, a chętnych na to nie zabraknie. Ponieważ sankcje wobec Iranu trały długie lata i kraj ten miał problemy z kupowaniem w ogóle urządzeń do infrastruktury, jak również części do tego, co już posiadał, to dzisiaj ich apetyt jest gigantyczny. Mówi się, że samych samolotów komunikacyjnych będą potrzebowali około 90-100 rocznie. To bardzo dużo, to ilość, która może na długie lata spowodować uśmiech na obliczach najważniejszych producentów lotniczych na świecie, jak również przyczynić się do pojawienia się zupełnie nowego rynku, bardzo ludnego kraju, którego obywateli będzie stać na podróżowanie. Będzie to miało swoje bardzo poważne konsekwencje, nie tylko w wymiarze regionu, ale także i świata, albowiem nagle pojawi się rzesza stosunkowo zamożnych i bardzo zamożnych konsumentów, zdolnych do finansowania swoich postulatów popytowych, na skalę od dawna na Zachodzie nie widzianą.
Swego czasu, czyli mniej więcej do końca lat 80-tych, Polska miała bardzo dobrą markę w Iranie jeżeli chodzi o dostawy maszyn i urządzeń przemysłowych, w tym w szczególności broni. Przez lata zbroiliśmy armie Iranu (i Iraku), przyczyniając się czynnie do zdolności wojskowych obu państw. Poza bronią, eksportowaliśmy do Iranu cały szereg różnych produktów przemysłowych i lekarstwa, które ze względu na jakość i cenę, były bardzo dobrze przyjmowane na tamtejszym rynku. W wielu irańskich domach nadal stoją polskie kryształy. Jednak czasy świetności naszej obecności tam, już dawno minęły, niestety głównie za sprawą naszego ekstremalnego serwilizmu wobec USA oraz demonstracyjnej „przyjaźni” z pewnym niewielkim terytorialnie bliskowschodnim państwem. Tego typu demonstracje były, są i będą w świecie arabskim, czy też także poprzez Persów odczytywane jednoznacznie, chociaż wszyscy tam swego czasu mieli, albo mają – rozbudowane relacje zarówno z „wielkim” jak i „małym” – jak to określa propaganda irańska – „szatanem”. Oczywiście nikt nie wymagał od nas braku relacji, ale chodziło po prostu o brak ostentacyjności w zachowaniu, a to się nam niestety nie udało.
Jedne z pierwszych doniesień medialnych dotyczących wizyt zagranicznych delegacji w Teheranie po podpisaniu porozumienia, to relacja z wizyty niemieckiej delegacji wysokiego szczebla, która przyjechała odnowić przygaszone kontakty handlowe pomiędzy państwami. Niemcy są cenieni przez Persów w wielu dziedzinach współpracy gospodarczej, z wzajemnością, ponieważ strona Irańska ma dokładnie to, czego Niemcy potrzebują. Można tylko uczyć się na niemieckim przykładzie, aczkolwiek z czym moglibyśmy dzisiaj jechać do Iranu, to trudno w ogóle ocenić, albowiem przemysłu produkującego samodzielne wyroby pod własnymi markami praktycznie nie mamy, a produkty rolne, w tym głównie mięso, jak wiemy rządzą się w krajach islamskich innymi prawami niż u nas (ubój rytualny).
Iran to olbrzymi rynek, kraj posiadający zasoby, które może wymieniać na liczne dobra importowane, nieobecność na tym rynku to wyraz naiwności i nieudolności, albowiem właśnie będziemy obserwowali odtwarzanie relacji handlowych, które jak to bywa w zwyczajach tego regionu, zawsze były, są i będą trwałe.