• 17 marca 2023
    • Polityka

    My także będziemy musieli zmienić nasze podejście do Rosji

    • By krakauer
    • |
    • 26 września 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wicekanclerz RFN pan Sigmar Gabriel – powiedział w ostatnich dniach, że konieczna jest zmiana podejścia do Rosji, co wiąże się z zakończeniem polityki sankcji. Ponieważ nie można z jednej strony czegoś od Rosji chcieć a z drugiej strony jej karać. Niemcy doskonale rozumieją, że globalne interesy świata są o wiele ważniejsze niż chęć mitologizowania wojny domowej na Ukrainie. Nie będzie pokoju w Syrii, nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie – czytaj, nie będzie bezpiecznej Europy, jeżeli nie dojdzie do porozumienia na linii Moskwa – Waszyngton. Bez tego będzie coraz więcej chaosu, coraz więcej konfliktów, coraz więcej trupów. Nie chodzi o to, że te dwa kraje potrzebują łączyć swój potencjał dla pokonania terrorystów, o wiele ważniejsze jest to, żeby sobie nawzajem nie przeszkadzały, a o to w dzisiejszych realiach nie jest wcale tak łatwo.

    Nie ulega wątpliwości, że im szybciej mielibyśmy do czynienia z powrotem do polityki dialogu z Federacją Rosyjską, tym mniej ludzi na Bliskim Wschodzie zginie i tym mniej ludzi z Bliskiego Wschodu, będzie szukać schronienia w Europie. Trzeba być w innej rzeczywistości, żeby tych zależności nie rozumieć, niestety ludzi ze złymi intencjami nie brakuje, przynajmniej w niektórych państwach w Europie Środkowej i Wschodniej. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że nie dojdzie tutaj do żadnych niebezpiecznych zachowań, w końcu to nie są kraje samodzielne w polityce.

    Polska będzie w niesłychanie interesującej pozycji wobec Federacji Rosyjskiej, którą starała się przez ostatnie lata uczynić swoim wrogiem. Jeżeli Zachód się dogada z Rosją, to oczywiście Polska, bez względu na to, kto by nią nie rządził, będzie musiała się tej decyzji podporządkować i co najmniej nie przeszkadzać. Jeżeli nie będziemy sprawiać kłopotów, to być może nawet uda się nam odnaleźć w nowym miejscu, w nieco zmienionej roli, a być może z czasem powrócić do roli odpowiedzialnego kraju buforowego, chociaż przy sumie wszystkich fobii, jakie już żyją nad Wisłą własnym życiem, nie można się spodziewać obiektywizmu w ocenie i pragmatyzmu w podejściu. Gdybyśmy, chociaż zachowali milczenie, bez pogrążania się w sytuacji bez wyjścia, to przynajmniej udałoby się zachować względną suwerenność wewnętrzną tj. taki stan, że nadal będziemy decydować sami o sobie.

    Tego już nie można powiedzieć o Ukrainie, której sytuacja jest potrójnie specyficzna i wewnętrznie złożona. Po pierwsze na Ukrainie rządzi fikcja i kłamstwo, oligarchowie przejęli władzę nad państwem i okłamują własny Naród, żeby zachować nad nim kontrolę. Po drugie układ nadal jest tak skonstruowany, że nie ma czegoś takiego jak państwo ukraińskie, czy ukraińskie społeczeństwo obywatelskie – Ukraina rządzona przez oligarchów to w większości system oligarchiczno-gangstersko-folwarczny z nieszczęsnymi nacjonalistami i zhańbionymi faszystami, którym się wydaje, że reprezentują ukraińską tradycję narodowo wyzwoleńczą. Po trzecie i chyba najtragiczniejsze, nikt niczego Ukrainie nie obiecywał i nie wiadomo, o co oni tam walczą i z kim, jednak jedno jest pewne – bloki Doniecka nie ostrzeliwują się same. Niestety Ukraina utraciła suwerenność, w tej chwili to Zachód podyktował jej w Mińsku, jak ma zmodyfikować swój ustrój wewnętrzny. Jest to samo w sobie czymś fenomenalnym, bo z perspektywy zwykłych Ukraińców, nie dość, że mają same nieszczęścia i cierpienia przez własnych oligarchów, to jeszcze ci nie są suwerenni w swoich działaniach i muszą się słuchać ludzi, których mają nad sobą – swoich rzeczywistych suwerenów, rzeczywistych władców Ukrainy. Bardzo smutne, ale niestety w znacznej mierze prawdziwe.

    Biorąc pod uwagę zmianę władzy w Polsce, na opcję polityczną upatrującą wszelkich błogosławieństw za wielka kałużą, możliwe jest, że przy zachowaniu a nawet wyostrzeniu rusofobicznej retoryki, będzie możliwe powstrzymanie czynności faktycznych do zwykłych demonstracji. Na Ukrainie każda opcja jest możliwa, aczkolwiek nie ulega wątpliwości, że rządzący dzisiaj, będą usiłowali za wszelką cenę zachować swoją pozycję w ogólnej układance, albowiem mają bardzo wiele, naprawdę bardzo wiele do stracenia. Trudno sobie wyobrazić ewentualne koszty zmiany władzy w tym kraju, ale gdyby w wyniku towarzyszących temu procesowi wydarzeń, kilka milionów obywateli Ukrainy szukało schronienia w sąsiednim kraju, to na pewno oba byłyby zajęte na tyle sobą, że nie byłyby w stanie niczego popsuć innym, zwłaszcza że byłyby uzależnione od pomocy zewnętrznej. Zawsze najprostsze rozwiązania są najlepsze i najskuteczniejsze, a im bardziej zagmatwane i złożone wydają się na zewnątrz, tym lepiej.

    Z powyższych względów w naszym interesie jest jak najbardziej europejskie podejście do Rosji. Ponieważ nie mamy żadnej pewności, że sami relacji o wiele bardziej nie popsujemy, to naprawdę bezpieczniej i dla nas i dla Europy będzie, jeżeli będziemy rozmawiać z Rosją przez Brukselę, przynajmniej przez jakiś czas.

    My się tylko postarajmy o to, żeby nie być przedmiotem w tej grze, większym niż mają nieszczęście nasi ukraińscy sąsiedzi, bo wówczas nie będzie ani dla nich, ani dla nas ratunku. Jednakże proszę nie mieć złudzeń, pewnego dnia społeczeństwo Ukrainy, przebudzi się i zwróci się ku swojej matce Rosji z prośbą o pomoc w odrzuceniu tych wszystkich pasożytów, którzy dzisiaj Ukrainę rozkradają. Wówczas będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów i biada tym, którzy wcześniej albo wyciągali łapska po nie swoje, albo bezczelnie okłamywali tych jakże niezwykle ciężko doświadczonych ludzi.