• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Możliwy scenariusz wojny hybrydowej w Polsce 2017 /political fiction/

    • By krakauer
    • |
    • 08 października 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Możliwy scenariusz wojny hybrydowej w Polsce jest zaskakująco banalny, a przez to wręcz prawdopodobny, jeżeli przeanalizujemy całokształt sytuacji, z jakimi mamy obecnie do czynienia w naszym otoczeniu. Żeby w ogóle można było mówić o próbie scenariuszowania tego typu zagrożenia, trzeba zacząć myśleć niekonwencjonalnie, odrzucając dotychczasowe kanony myślenia o konflikcie zbrojnym w kategoriach – linii rozgraniczenia wojsk, kierunków natarcia i angażowania kolejnych zasobów w wojnę. Zagrożenie, które rozpatrujemy bazuje na teorii zarządzania chaosem i oddziaływania na struktury, zmieniania rzeczywistości w skali masowej, właśnie poprzez zarządzanie, kontrolowanie chaosem. Chaos jest narzędziem wojny, jej elementem nieodzownym. Ten, kto potrafi lepiej radzić sobie w warunkach chaosu i jego wielkiej przyjaciółki niepewności – ten może mniej stracić w trakcie wojny. Niestety jednak, nie jest to proste, ponieważ niepewność rządząca chaosem jest karmiona paniką, o której wywołanie w warunkach wojennych się rozchodzi. Później jest już tylko strach i brak kierowania, a to oznacza niezdolność do stawiania zorganizowanego oporu. Można jednak ten stan niezdolności, wywołać przez ciąg zdarzeń pozorowanych i to jest właśnie sam fundament grożącego nam konfliktu.

    Wyobraźmy sobie, że w jednym z krajów z którym graniczymy, dzieją się wydarzenia niekonstytucyjne i dochodzi do buntu części ludności oraz buntu części popierającego daną ludność wojska. W wyniku kryzysu wewnętrznego, znaczna grupa ludności i wojska przemieszcza się w kierunku granicy Polskiej. Mówimy o populacji liczącej około pół miliona ludzi chronionej przez około 50 tyś Żołnierzy, wyposażonych w całą gamę sprzętu samobieżnego w gotowości bojowej, amunicję, paliwo i żywność na kilka dni. Formacje te osłaniając ludność, jako nowa wolna armia sąsiedniego kraju, są zwalczane przez podporządkowane rządowi inne oddziały tego państwa i jego państwa sojuszniczego. Dochodzi do sytuacji trudnej w polskiej strefie przygranicznej, ludność kraju sąsiedniego w złożonej sytuacji humanitarnej przesiąka przez strefę graniczną na polską stronę, ochraniający ich wojskowi forsują rzekę graniczną i również przechodzą na polską stronę wraz ze sprzętem i bronią. Całość w  mniej więcej zorganizowanych kolumnach przemieszcza się na Zachód. Towarzyszą im kamery globalnych stacji telewizyjnych. Polityczni przywódcy uciekinierów proszą Unię Europejską i NATO o ochronę. Rząd w Warszawie jest proszony o prawo tranzytu. Wojska kraju sąsiedniego i jego sojusznika, lojalne wobec rządu – zatrzymują się na linii granicznej, dochodzi do przeniesienia ognia na stronę polską i prób pościgu przez doborowe wojska specjalne przeciwnika. Dochodzi do drobnych starć i utarczek wojsk kraju sąsiedniego z Wojskiem Polskim. Oddziały NATO nie reagują, sprawa jest w gestii rządu w Warszawie.

    Zachodni sojusznicy Polski konferują w miarę jak narasta kryzys, setki tysięcy ludzi przemieszczają się wzdłuż polskich autostrad, koncentrując się w kilku miejscach, narasta kryzys humanitarny. Zbuntowani Żołnierze kraju sąsiedniego, którzy przeszli granice, nie składają broni, są zorganizowani i podporządkowani swoim dowódcom. Dochodzi do drobnych konfliktów i wymuszeń na polskiej ludności cywilnej, przepędzenia Policji i innych służb państwowych. Ze względu na słabość struktur i brak realnych sił, rząd w Warszawie nie ma jak izolować tych ludzi, ani ich wojskowej eskorty. Dochodzi do kilku poważnych konfliktów, nawet starć z polskimi siłami specjalnymi. Sytuacja się komplikuje, rząd w Warszawie nie ma koncepcji co zrobić w zaistniałej sytuacji, oczekuje na wsparcie od sojuszników, którzy trzeci dzień obradują. Tymczasem pierwsze grupy uchodźców i ich wojskowa eskorta dotarły już do granicy polsko-niemieckiej, części udało się ją przekroczyć, inni – ze względu na przeciwdziałanie wojsk niemieckich stworzyli obóz warowny – chroniony przez broń ciężką po polskiej stronie granicy. Ich przywódcy polityczni, twierdzą, że nie są w stanie ufać władzom w Warszawie, które nie okazały należytej gościnności i nie udzieliły pomocy humanitarnej uciekinierom, jak również nie są w stanie ich osłonić, przed siłami pościgowymi – dlatego odmawiają złożenia broni.

    Z Zachodu przyjeżdżają konwoje z pomocą humanitarną do kilku stref zgrupowania ludności z kraju sąsiedniego na terenie Polski. Tworzą oni dwie bardzo duże enklawy, jedną średnią i kilka mniejszych, które się udało zablokować Wojsku Polskiemu. Ludność polska ucieka z miejsc w których władzę de facto przejęli obcy wojskowi, doskonale uzbrojeni i zorganizowani. W praktyce rząd w Warszawie traci kontrolę nad częścią własnego terytorium. Ze względu na kryzys humanitarny, sojusznicy Zachodni i cały świat jest oburzony twierdzeniem rządu w Warszawie o suwerenności nad terytorium. Kanclerz Niemiec twierdzi, że ludzie są najważniejsi i rząd w Warszawie musi tolerować status quo, albowiem wszyscy ludzie mają swoje prawa i należy rozpatrzyć ich wnioski jako uchodźców, a na pewno nie należy eskalować konfliktu.

    Rząd w Warszawie mniej więcej po tygodniu jak już obca ludność i chroniący ją żołnierze – zabezpieczyli swoje miejsca bytowania na terenie kraju, przeprowadza mobilizację i zbiera około pół milionową armię przypominająca pospolite ruszenie, do blokowania granic zewnętrznych oraz izolowania miejsc w których zgrupowała się obca ludność. Wszystko jest filmowane przez zagraniczne stacje telewizyjne, w tym także z kraju, z którego pochodzą uchodźcy. W wyniku starć z oddziałami polskimi dochodzi do kontrolowanego załamania dotychczasowej jedności wojsk osłaniających, część ludności migrującej chce wracać, co okazuje się niemożliwe ze względu na obecność sił polskich.

    W drugim tygodniu konfliktu – dochodzi do impasu, telewizje pokazują płaczące kobiety i dzieci, ofiary polskiego ostrzału. Na paskach informacyjnych pojawiają się informacje, mówiące o tym, że to cywilna ludność wracająca do kraju, z którego próbowała się wydostać. W wyniku zdarzeń – rząd w Warszawie jest oskarżany o zbrodnie wobec ludności cywilnej. Sojusznicy z Zachodu nie szczędzą dowodów oburzenia i twierdzą, że sytuacja jest winą Warszawy, która nie zgodziła się na negocjacje i mediacje państw zachodnich. W wielu stolicach świata przeprowadzane są demonstracje – przeciwko reżimowi w Polsce, który traktuje wrogo ludność migrującą. Przypominane jest stanowisko władz Polski w sprawie migrantów z Syrii i innych krajów, którzy nielegalnie dostali się do Europy w 2016 roku. Polska jest trwale – poprzez analogie napiętnowana. Głos Warszawy jest niesłyszalny. Rozsądni politycy w Polsce rozumieją, że mogą mieć do czynienia z prowokacją i jedyne co jest pewne to to, że interes sojuszników, nie pokrywa się z polską racją stanu.

    W tym momencie problem eskaluje w sposób skrajny, albowiem rząd kraju sąsiedniego z którego pochodzi ludność migrująca, upomina się o ich los, otaczając tą ludność swoją ochroną – ambasador Polski dostaje ostrą notę dyplomatyczną. W telewizorach widzowie na całym świecie widzą kobiety i dzieci płaczące i proszące swojego Prezydenta o pomoc i ochronę przed Polakami, którzy rzekomo mordują ich w nocy. W wyniku szeregu dramatycznych sytuacji, dochodzi do interwencji wojsk specjalnych państwa sąsiedniego i jego możnego protektora na terenie Polski. Uruchomiony jest most powietrzny, w powietrzu dominuje lotnictwo kraju sąsiedniego. Na teren Polski wchodzą doborowe jednostki szturmowe z kraju sąsiedniego i z kraju jego możnego protektora. Kolejne dywizje pancerne i zmechanizowane, wchodzą w Polskę jak w masło, przy jedynie symbolicznym przeciwdziałaniu Wojska Polskiego, które pod naporem przewagi i determinacji wojsk interweniujących – cofa się, unikając jawnego konfliktu. Cały czas jest mowa w mediach o mediacji, o porozumieniu, o wygaszeniu konfliktu, rząd w Warszawie jest obwiniany o całe zło. W tym samym czasie potężne i doskonale zorganizowane formacje wojskowe z kraju sąsiedniego i jeszcze innego kraju, z którym graniczymy – łączą się z wojskami ochraniającymi ludność migrującą w Polsce. Ich Prezydent ogłasza amnestię dla “buntowników” w obliczu katastrofy humanitarnej, do której – jak podają media – przyczynił się rząd w Warszawie.

    Pod koniec drugiego tygodnia, Polska jest podzielona na pół mniej więcej wzdłuż autostrady A2 oraz ze wschodu na Zachód mniej więcej wzdłuż A1 od Łodzi na północ. Wojska kraju sąsiedniego – panują nad systemem połączeń drogowych w kraju, blokują Warszawę z trzech stron. Wojska polskie są odcięte w różnych punktach kraju, nie ma jednolitego kierownictwa, ani koordynacji. Polska ludność cywilna ucieka potęgując chaos.

    Uruchamia się potężna dyplomacja kraju sąsiadującego z tym z którego pochodzi ludność migrująca. Na forum ONZ i w uzgodnieniu z państwami Zachodu, dochodzi do uzgodnienia, że wojska tego olbrzymiego kraju na terenie Polski to wojska pokojowe ONZ, służące do pokojowej osłony wycofania migrującej ludności cywilnej. Ponieważ mniej więcej 30% ludności migrującej, nie chce wracać do kraju pochodzenia pomimo amnestii, a Zachód nie spełnia ich roszczeń – wpuszczenia na terytorium Niemiec, dochodzi do nowego status quo. Rząd w Warszawie jest zmuszony do tolerowania na swoim terenie obcej ludności i chroniących ją jednostek wojskowych z kraju jej pochodzenia oraz wojsk ONZ z innych krajów.

    W Warszawie upadają kolejne rządy, nie ma możliwości przeprowadzenia wyborów, ani referendum, kraj jest podzielony na trwałe. Rząd z Warszawy nie jest uznawany w niektórych regionach rządzonych przez przeciwników politycznych i wspierające ich liczne autochtoniczne mniejszości narodowe. Na ich tereny wchodzą wojska osłonowe Unii Europejskiej, wprowadzając tam międzynarodową administrację (na wzór tego co przeprowadzono na Bałkanach). Na trwałe znaczna część terytorium polskiego przestaje mieć polską administrację. Ponieważ w tym samym czasie dochodzi do kolejnego rozdziału wojny domowej w jednym z krajów z (innym niż dotychczasowi uchodźcy) którym graniczymy, sytuacja się powtarza – kolejna fala ludności migrującej przekracza granicę, a jej przywódcy polityczni twierdzą, że są u siebie, albowiem to ziemia ich Ojców i Dziadów. Rząd w Warszawie nie jest już samodzielny, bronią się nieliczne jednostki polskie, ludność polska ucieka. Kontrolę nad Polską przejmuje Unia Europejska, która wyłania nowy Polski rząd, przeprowadzając plebiscyt, tam gdzie ma kontrolę. Nowy, w ten sposób wyłoniony rząd w Polsce – podpisuje traktaty z Unią Europejską o zachowaniu status quo, na terenach mniejszości narodowej na Zachodzie kraju, godząc się na utrwalenie administracji Unii Europejskiej na tych terenach. Priorytetem jest odzyskanie kontroli nad spoistością całego kraju – głównymi ciągami komunikacyjnymi. W tym zakresie rząd w Warszawie jest zmuszony podpisać porozumienie z krajami, z których pochodziły kolejne fale ludności migrującej, godząc się na stworzenie tymczasowych stref ich bytowania na ternie Polski, jak również stref buforowych przy granicach.

    W międzyczasie nie ma prądu elektrycznego, są problemy z dostawą wody, w miastach ludność jest zdana na pomoc humanitarną z Zachodu. Dochodzi do rozkładu społeczeństwa, jego instytucji i struktur państwa. Nikt nikomu nie ufa, wszyscy obwiniają wszystkich o zaistniałą sytuację – bierność i brak właściwych decyzji. Jednakże w kraju realną władzę ma tylko rząd nominowany przez struktury europejskie, albowiem warunkiem przekazywania pomocy humanitarnej jest uwzględnianie jego wytycznych. Na to nie godzi się część poprzednich władz – zorientowana narodowo i prawicowo, dochodzi do starć polsko-polskich, które przeradzają się w walki oddziałów lojalnych rządowi mianowanemu przez Brukselę z oddziałami rządu ocalenia narodowego z siedzibą w Toruniu, który stopniowo jednoczy kraj. Docelowo – nie udaje mu się przywrócić stanu kontroli nad całym terytorium, Polska traci część ziem na Południowym Zachodzie i Północnym Zachodzie, gdzie wojska Unii Europejskiej zapewniają porządek. Ludność polska ucieka z tych terenów.

    Zadłużony rząd w Warszawie traci pomoc państw zachodnich, dochodzi do racjonowania żywności w Polsce i nowej organizacji społeczeństwa, skupionego terytorialnie wokół parafii jednego z Kościołów. Polska wychodzi ze struktur zachodnich, odmawia spłaty zadłużenia zagranicznego, rząd robi wszystko, żeby w stosunkowo krótkim czasie wejść w posiadanie broni masowego rażenia, następuje militaryzacja społeczeństwa. Sąsiedzi uznają, że władze w Warszawie są niewiarygodne, opozycja twierdzi, że Polską rządzą religijni, faszyzujący szaleńcy. Rząd na emigracji domaga się w Polsce interwencji wojsk międzynarodowych. Przez kolejne lata sytuacja w kraju wrze, w końcu dochodzi do wkroczenia do Polski wojsk krajów sąsiednich, które mają zabezpieczyć misję humanitarną ONZ. Polska zostaje na trwale podzielona na strefy wpływów, pod kontrolą międzynarodową, a w praktyce – tych krajów, których wojska dominują na danej części terytorium. Olbrzymie części kraju wyludniają się, ludzie uciekają za granicę, nie ma siły zdolnej do zjednoczenia całości, wszędzie trwają walki, w miastach standardem są zamachy terrorystyczne.

    Po latach pojawiają się informacje, że wydarzenia w Polsce były inspirowane z zewnątrz. Opozycja dostała broń i pieniądze od zagranicznych sponsorów (podobnie jak w Syrii i na Ukrainie). Amerykański wywiad wchodzi w posiadanie informacji, jednoznacznie wskazujących, że bunt ludności i wojska w kraju sąsiednim, do jakiego doszło przed laty i które stały się początkiem całego problemu – były działaniami zamierzonymi przez służby specjalne tego kraju. Niektórzy intelektualiści na Zachodzie piszą książki i publikują blogi, współczujące Polsce i Polakom, jednakże fakty pozostają faktami dokonanymi, wszyscy wówczas znajdują się już w nowej rzeczywistości.

    Po latach ONZ odtwarza państwo Polskie – stowarzyszone z Unią Europejską, ale w granicach – na Zachodzie, do złudzenia przypominających granice z 1939 roku. Zmianę stanu linii granicznej tłumaczą przemądrzałe gadające głowy, wskazując na interes Unii Europejskiej w ochronie buforu granicznego najsilniejszego państwa Unii, czyli Niemiec. Nowy rząd w Warszawie jest zmuszony do uznania status quo, ludność ma dość dekady wojny i wszyscy chcą wrócić do stanu jakiejkolwiek stabilizacji i konsumpcji.

    W ostatnim akcie wydarzeń, Watykan zmienia granice polskich prowincji kościelnych na Zachodzie kraju. Polacy cieszą się pierwszym rokiem pokoju, bez wojsk obcych na terenie kraju. Rząd opracowuje 150-letni plan spłaty zadłużenia zagranicznego i reprywatyzacji mienia skonfiskowanego w poprzednim okresie braku stabilności. Wracają znane problemy, jak aborcja, rola Kościoła, pozwolenie na import używanych unijnych samochodów i inne.

    W sąsiednim kraju – stawiane są pierwsze pomniki w 10-tą rocznicę wielkiej migracji i ludobójstwa w Polsce, przy których jednoczy się cały Naród. Dyplomacja kraju sąsiedniego – poprzez ONZ wymusza na rządzie w Warszawie, postawienie eksterytorialnych pomników w miejscach tzw. największych masakr własnej ludności migrującej w Polsce. Miejsca te, stają się nowym zarzewiem konfliktów, albowiem co roku motocykliści z krajów sąsiednich domagają się prawa przeprowadzenia do nich pielgrzymek. Sytuacja zaognia się na nowo… Do międzynarodowego kanonu dyplomatycznego wchodzą najnowsze wspomnienia zachodnich dyplomatów z “kryzysu polskiego”, w których Polska zostaje napiętnowana, jako kraj który strzelał do migrantów i tym sposobem naraził całą zachodnią wspólnotę, na konflikt termojądrowy – sprowadzając niebezpieczeństwo wojny na Europę.

    Rosyjska wersja tekstu [tutaj]