• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Moralność a związki płci (tekst silnie antyfeministyczny)

    • By krakauer
    • |
    • 07 czerwca 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Moralność jest podstawą wolności, w zasadzie definiuje wolność osobistą jednostek a ściślej możliwość i dopuszczalny zakres powszechnie akceptowanej swobody jej wyrażania. Zatem w istocie moralność ogranicza wolność jednostki do dowolności jej publicznego zachowania się. Pewne wzorce „zachowania się” są przez ogół (dominującą większość jednostek) odrzucane, negowane i traktowane jako nie moralne a inne jako dozwolone, czyli moralne. Podstawą do tego różnicowania jest to co zwykliśmy nazywać moralnością chrześcijańską, która zwłaszcza w zakresie spraw obyczajowych jest najdelikatniej mówiąc bliższa realiom poprzedniej epoki niż czasów współczesnych, chociaż w historii bywało z nią ciekawie.

    Zgodnie z etyką – moralnością chrześcijańską jakikolwiek seks nie mający za cel prokreacji jest niemoralny. Prawdopodobnie gdyby Kościół głosił tą prawdę jawnie – wynosząc jako dogmat przed ołtarze to już dawno by upadł – nawet na wsiach. Dla większości populacji bardziej atrakcyjni są młodsi partnerzy/partnerki. Tak ukształtowane są percepcyjne modele atrakcyjności, skrajnie zepsute i wyjałowione przez wzorce narzucane drogą lansowania kolejnych sezonowych mód przez biznes modowy. Efektem indoktrynacji (nazywajmy rzeczy po imieniu) jest kult młodości i kult ciała. Wszystkie kobiety chcą być zawsze młode, szczupłe i piękne. Co jak wiadomo w przypadku macierzyństwa jest co najmniej wyzwaniem. Poza tym wszystko determinują – geny, których bukiet w Narodzie mamy wspaniały ze względu na liczne okupacje, przemarsze wojsk i kontrybucje.

    Za standard moralny – wzorzec przyjmuje się współżycie seksualne i wspólnotę ekonomiczną pomiędzy mężczyzną i kobietą w mniej więcej zbliżonym wieku, przy czym w zależności od odchyłki i okoliczności traktuje się różnie – różne związki. Przykładowo istnieje powszechne przyzwolenie na różnicę wieku między płciami uprzywilewującą mężczyznę pod względem wieku. Wynika ono z pragmatyki kobiet i biologii. Dojrzalszy mężczyzna jest a przynajmniej powinien być odrobinę bardziej zasobny materialnie niż młody mężczyzna. Przynajmniej na tyle, żeby móc myśleć o założeniu rodziny. Na tym zyskuje kobieta, ponieważ otrzymuje w klasycznym modelu opiekę finansową już na starcie bez wysiłku, za to że jest. Tak było do tej pory, obecnie się to miało zmienić, uprawniając także kobiety – jednakże feministki przegrały z biologią i w przypadku zamożnej – podstarzałej kobiety młodszy mężczyzna jest w odbiorze (głównie innych zazdrosnych kobiet) zawsze utrzymankiem, dodatkiem, trofeum – na zasadzie „Patrzcie – stać mnie na młodszego, on mnie chce (w domyśle bo musi) – jaka jestem potężna, wpływowa i zamożna.” W praktyce mechanizm jest brutalny – takie związki to poronione karykatury układów matka-syn, albo po prostu ekonomia czy też sponsoring w połączeniu z de facto sprzedawaniem młodszego (znaczy się lepszego i bardziej pożądanego) ciała w zamian za pieniądze, gadżety lub nepotyzm.

    O ile w relacji młodsza kobieta – starszy mężczyzna to się sprawdzało, ponieważ idealnie pasowało do psychiki i ról społecznych a dodatkowo wspierało biologię (okres rozrodu), to w relacji młodszy mężczyzna – starsza kobieta to się nie sprawdza, głównie ze względu na postawy i oczekiwania kobiet. Boją się zdrady, bycia pozostawioną, „że i tak” woli młodsze (i słusznie), „że to” jest matkowanie, „że nie ma miłości, albo udawana miłość – tutaj można wpisać miliard kolejnych kobiecych fobii. Oczywiście pieniądze mogą zrobić nawet z 50 letniej kobiety atrakcyjną młódkę, jednakże w łóżku a na pewno nad ranem nie da się oszukać czasu. O tym wie każda kobieta, zwłaszcza jak trzeba od czasu do czasu spotkać się w gronie rówieśniczym, jak można na nie iść z „dupcusiem”, „utrzymankiem”, „delfinkiem” itp. W tym znaczeniu dla spełnionej zawodowo i wyemancypowanej kobiety taki prototyp mężczyzny nie jest w stanie być partnerem, co powoduje że te mądrzejsze unikają jakiegokolwiek przedłużania pokus, gdyż takie układy – z istoty nie symetryczne – nie wnoszą nic do ich publicznego image oraz samozadowolenia.

    Co ciekawe kobiety nie krytykują wydania się za starszego – zamożnego partnera (związków ze starszymi biednymi raczej nie ma), ponieważ jest to w ich interesie. Co sprytniejsze kalkulują, że mogą dzięki temu zmienić w trakcie okresu swojej atrakcyjności partnera co najmniej raz, a reszta liczy na spadki i emerytury (po mężu). Tak ma wyglądać współczesny feminizm? Ten model to zaprzeczenie wszelkich ideałów tego ruchu i co tu ukrywać wielu osiągnięć. Bo może lepiej, żeby kobieta siedziała w domu – rodziła dzieci i zajmowała się nimi (i mężem) a ten na nią pracował? Przecież tak było do I Wojny Światowej – system działał doskonale, dopiero potrzeby frontowe spowodowały wymianę kadr w fabrykach a potem już poszło… Mamy zatem do czynienia z selektywnym feminizmem sterowanym atawistyczną biologią i wygodą własnej osoby. O nic innego nie chodzi tylko o poprawę pozycji w systemie, więc nie można się dziwić kobietom.

    Jeżeli nie można się dziwić tak nastawionym i podchodzącym do sprawy kobietom, to tym bardziej nie można się dziwić zwierzynie na ich celownikach. Samce naszego gatunku mogą umiejętnie korzystać z sytuacji, przebierać, zmieniać, grymasić. Jednakże zawsze są na przegranej pozycji. Bo to kobieta w naszej kulturze decyduje o ostatecznym przyzwoleniu na związek, czy też przypadkowy akt seksualny, a prawo zdecydowanie wzmacnia jej pozycję. Z tego względu nie można jednoznacznie oceniać różnych dziwnych na pierwszy rzut oka sytuacji, w których przykładowo kobieta wykorzystując swoją płeć i atrakcyjność prosi mężczyznę o promocję – już na wstępie sugerując chęć uległości czy też jawnie prostytuowania się wobec niego czy wobec innych mężczyzn, którym zostanie polecona. Nie jest to moralne, ale się dzieje – a jeżeli się dzieje, to znaczy że jest podaż i popyt. Tam gdzie jest podaż i popyt jest cena. Ceną jest rezygnacja z moralności. Zyskiem stron jest dla kobiety nepotyzm a dla mężczyzny satysfakcja z jej ciała. Kto się do kogo zgłosił? Kto zainicjował? Kto porzucił moralność? Okazja czyni… Tyle na temat.

    Na marginesie rozważań można jedynie współczuć wszystkim tym, wobec których podstępne kobiety wykorzystały swoją broń, celując w ich słabość. Jednakże można tylko się cieszyć, że u kobiet nad emancypacją zwycięża biologia. Bo w ostatecznym rozrachunku nawet jeżeli myślą głowami, to posługują się…