- Wojskowość
Montowanie śmigłowca uderzeniowego w Polsce może podwyższyć koszty jego zakupu
- By krakauer
- |
- 21 marca 2016
- |
- 2 minuty czytania
Pojawiające się dywagacje na temat obowiązku montowania w Polsce śmigłowców uderzeniowych w ramach programu „Kruk” są niepokojące. Przede wszystkim bowiem chodzi o pewną filozofię pozyskiwania sprzętu bojowego dla armii, która w przypadku śmigłowców jest szczególnie trudna do uzasadnienia.
Przede wszystkim trzeba zerwać z mitem, że mamy jakieś polskie zakłady lotnicze, produkujące czy też montujące m.in. śmigłowce. Owszem państwo polskie posiada m.in. pewne zakłady lotnicze – zwane Wojskowymi Zakładami Lotniczymi nr 1 w Łodzi, gdzie na najwyższym światowym poziomie przeprowadza się obsługę, remonty i modernizacje eksploatowanych przez różne struktury państwowe w Polsce śmigłowców.
Państwo polskie posiada jeszcze inne zakłady lotnicze, również wyspecjalizowane w remontach. Nie posiadamy jednak zakładów produkujących wiropłaty, czy też inne statki powietrzne. Zakłady w Świdniku i Mielcu zostały sprzedane i stanowią własność prywatnych właścicieli, którymi są wiodące globalne koncerny technologiczno-zbrojeniowe z Europy i USA. Mówimy o firmach pierwszej ligi globalnej jeżeli chodzi o działalność przemysłową w ogóle oraz o produkcję wiropłatów.
Poprzedni rząd stworzył koncepcję zakupu europejskich śmigłowców, w oparciu o montaż części z nich właśnie w Łodzi, gdzie miał powstać przy okazji trzeci w kraju – istotnie liczący się ośrodek przemysłu śmigłowcowego. Pomysł zakładał tzw. wspólną platformę, czyli maksymalnie możliwe ujednolicenie podzespołów we wszystkich typach kupowanych śmigłowców, co istotnie uprzywilejowało producenta europejskiego, który oferuje zarówno śmigłowce uniwersalne „Caracal” jak i uderzeniowe „Tiger”. W tym zestawieniu montaż śmigłowców w Polsce w stosunkowo dużej liczbie byłby uzasadniony ekonomicznie. Chodzi o to, że prawdopodobnie na tej samej linii montażowej, na której produkowane byłyby „Caracale” powstawałyby również i „Tiger-y”, aczkolwiek ilość komponentów przywiezionych z Zachodu z pewnością byłaby inna. Miałoby to taki sens, że konkretne zakłady lotnicze posiadałyby wiedze montażu tych nowoczesnych statków powietrznych, co na pewno byłoby pomocne w ich późniejszej eksploatacji przy okazji przeglądów i modernizacji.
Trudno jest wyobrazić sobie sytuację, w której odrzucilibyśmy „Caracale” a kupili „Tigery”, które następnie w liczbie np. 16 sztuk chcielibyśmy montować w Polsce. Koszt prawdopodobnie byłby astronomiczny, ponieważ w cenę każdego wyprodukowanego egzemplarza trzeba byłoby wliczyć koszty związane z budową całej infrastruktury. To są bardzo trudne i wymagające sprawy, chociażby tylko ze względu na obowiązek certyfikowania każdego elementu, który jest wykorzystywany w lotnictwie.
Oczywiście brane pod uwagę są także i inne konstrukcje, które mogą być z powodzeniem montowane czy to w zakładach w Mielcu, czy w Świdniku. Jednakże również i w tych przypadkach powstaje pytanie – o koszty jednostkowe produkcji serii 16 może nawet i 32 wiropłatów? Na wynik składa się szereg kwestii – od przygotowania linii produkcyjnej, przeszkolenia personelu i uruchomienia całej logistyki. Po, co jest chyba dla każdego oczywiste etap testów i wdrożeń, ponieważ żaden ceniący się producent statków powietrznych nie zaryzykuje utraty dobrej opinii, jak jego statek powietrzny zaraz po wystartowaniu efektownie rozbije się z wielkim hukiem. Żeby takie prace miały sens u były owocne, trzeba je wykonywać zgodnie z normami i specyfikacjami – to zawsze kosztuje i trwa. W przypadku tak małej serii statków powietrznych większość z tych procesów będzie prawdopodobnie nieopłacalna.
W takim przypadku to nam albo podroży koszty zakupu śmigłowców, albo wydłuży cały proces, czyniąc go również kosztowniejszym, tylko w przyszłych okresach czasu. Proszę nie mieć złudzeń, to branża gdzie płaci się grube miliardy. Tymczasem zakup samych maszyn w ilości 32 może kosztować w gołej konfiguracji samych wiropłatów około 1 miliarda Euro, a uzbrojenie, części, szkolenia itd., dodatkowo co najmniej drugie tyle, żeby maszynami w ogóle dało się latać i mogły czymkolwiek strzelać.
Pytanie zasadnicze brzmi – jak w proporcji do tych kosztów, będą się miały ewentualne koszty uruchomienia montażu śmigłowców uderzeniowych w kraju? Trzeba te proporcje poznać i nie można dać się manipulować ani unosić emocjom. Proszę nie wierzyć w to, że będziemy samodzielnie produkować taki sprzęt i go oferować innym krajom. Do tego trzeba czegoś więcej niż montażu z gotowych elementów. Tu chodzi o umiejętność liczenia oraz o zysk w postaci nowoczesnego, sprawdzonego i groźnego systemu uzbrojenia na wyposażeniu naszej Armii, który jest potrzebny już, tutaj i teraz.