• 17 marca 2023
    • Polityka

    „Łapy” precz od pana Misiewicza!

    • By krakauer
    • |
    • 22 września 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nie da się zrozumieć powodów dla których nastąpiło takie wielkie wylewanie nienawiści na pana Misiewicza. Człowiek, który jeszcze niczego nie zrobił zwłaszcza nikomu został przez co najmniej jedną partię polityczną i przez znaczną część mainstreamu medialnego zmieszany z błotem i w zasadzie pozbawiony praw publicznych, a podkreślmy niczego nie zrobił.

    Całą jego winą było to, że jest zaufanym współpracownikiem pana Ministra Obrony Narodowej, być może nawet więcej bo najbardziej zaufanym. Pod pewnymi względami, a nawet na pewno prawą ręką, a to już jak widać jest o wiele za dużo dla części naszego politycznego i medialnego mainstreamu, żeby pozwolić człowiekowi normalnie funkcjonować w sferze publicznej. Przypomnijmy, który nikomu z nich na pewno niczego nie zrobił. Czym innym są działania w ramach MON i poprzez MON, jednak to działania na polityczną odpowiedzialność samego pana Ministra.

    Nie chodzi tutaj o jakąś szczególną obronę pana Misiewicza, ponieważ ten człowiek na pewno będzie w stanie samemu się obronić i to o wiele lepiej, niż ktokolwiek robiłby to w jego zastępstwie. Dodajmy wyciąganie człowiekowi z życiorysu, że pracował w aptece, czy też doszukiwanie się kwestii związanych z jego rzekomymi brakami w wykształceniu. To są kwestie wtórne. Naprawdę w polityce najważniejsza jest lojalność i nie ma niczego ważniejszego niż, to że można konkretnej osobie zaufać i powierzyć określone obowiązki. Oczywiście opozycja może twierdzić inaczej, ale jak sobie przypomnimy kto lądował w radach nadzorczych, kto wchodził do spółek. Szkoda wspomnień.

    Proszę wziąć pod uwagę to w jakim stopniu trudności mówimy jeżeli chodzi o relacje osobiste, jakich tylko możemy się domyślać w przypadku tego pana. Jeżeli jednak ktoś uważa że jego młody wiek jest problemem dyskwalifikującym jego możliwości pracy publicznej, ten jest co najmniej zazdrośnikiem. To poważne błędy w ocenie ponieważ umówimy tutaj o osobie będącej przedłużeniem pana ministra któremu tenże minister najzwyczajniej w świecie zaufał. Nic nam do tego, ale oczywiście dla opozycji każdy powód, żeby uderzyć w ministra jest dobry.

    Obserwowanie nagonki jaką zrobiono na tego człowieka publicznie oraz jaką przy wykorzystaniu jego nazwiska przeprowadzono na innych nominatów partii dobrej zmiany, trzeba stanowczo się przeciwstawić takiemu stanowi rzeczy. W interesie państwa jest bowiem pewna spoistość władzy, której kluczowym elementem musi być swoboda dobierania sobie współpracowników przez osoby pełniące funkcję polityczne. Uwaga nikt tutaj nie twierdzi, że w przypadku pana Misiewicza prawdopodobnie nie było pewnego rodzaju być może stanów, które moglibyśmy określić mianem nadużyć i które należałoby negatywnie zakwalifikować w kontekście powierzonych mu funkcji. Jednakże nie będziemy się tutaj wypowiadać ponieważ z informacji medialnych wynika, że w tych sprawach jest już Prokuratura. Tymczasem naprawdę tu nie chodzi o osoby, chodzi o państwo. Nie może być bowiem tak, żeby dziennikarze decydowali z kim minister rządu Rzeczypospolitej Polskiej może współpracować, a z kim nie może. Ponieważ jeżeli tak będzie, to znaczy się że już nie mamy do czynienia z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, tylko z kolegium redakcyjnym przeważnie zagranicznych mediów w Polsce, w którym decyduje ten kto ma kamerę, głośniej krzyczy i wytyka palcami osobę pana Misiewicza. W tej sytuacji autentycznie bezwzględnie zaatakowanego przez Media! W pewnym sensie pan Misiewicz stał się symbolem tego w jaki niesłychanie skomplikowany sposób funkcjonują w Polsce podmioty publiczne.

    Jeżeli rzeczywiście więcej jest tego typu przypadków, to prawdopodobnie sytuacja powinna wymagać ustanowienia jakichś reguł, kiedyś stworzono ideę gabinetów politycznych. Wiemy, że ona jest wykorzystywana. Być może wymaga rozbudowy, bo taka jest specyfika akurat w tej władzy, tego gabinetu, tej ekipy. Trudno tutaj cokolwiek orzec, ponieważ to aparat administracyjny ma się dostosować do wymagań polityków, a nie politycy do aparatu administracyjnego i obsługi. Uwaga nie mówimy o procedurach, mówimy o ludziach z tego i wyłącznie z tego powodu ponieważ, politycy w swoich działaniach muszą mieć absolutnie nieograniczoną swobodę w doborze najbliższych współpracowników, których dobór opiera się po prostu na zaufaniu.

    Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to znaczy że w ogóle nie rozumie jak działa państwo, albo po prostu źle życzy obecnej władzy. Pozbawienie konkretnego pana ministra jego jak należy rozumieć w jakimś wymiarze prawej ręki, to bardzo poważne ograniczenie możliwości działania niesłychanie ważnego urzędnika w służbie Rzeczypospolitej. Poza tym, przecież pan minister swoimi współpracownikami wystawia sobie sam świadectwo – więc o co chodzi?

    Nikt nie kwestionuje faktu, że media mają prawo do kontroli polityków i media są dodatkowym spoiwem władzy, jej innym poziomem, powołanym do naświetlania publicznego również kulisów polityki. Jednak są pewne kwestie, które należy uznać jako naturalne. Jak przychodzi nowy minister to maluje mu się pokój wymienia meble, komputer telefon i inne tego typu dodatki do sprawowanej funkcji, które mają w wypełnianiu jego obowiązków pomagać. W praktyce również elementem tego nazwijmy to umownie „wyposażenia” są najbliżsi współpracownicy, nie można nikomu zabronić dobierania ludzi do których po prostu jest zaufanie.

    A sam pan Misiewicz naprawdę nie zrobił niczego złego, nie popełnił żadnego przestępstwa i wykroczenia po prostu był. Jeżeli już samym faktem swojego istnienia, tak młody człowiek skumulował na sobie tyle nienawiści mediów i tak wielu polityków, to naprawdę musi być to niesłychanie utalentowany politycznie. Ewentualnie pomyślano o jego funkcji od początku i o modelowym zachowaniu, żeby odciągnąć uwagę mediów od nielubianego ministra. Proszę popatrzeć na sprawę od strony promocji osobistej. Naprawdę o większą reklamę w polityce, niż to, co media oraz niektórzy politycy zrobili z nazwiskiem „Misiewicz”, które chyba wejdzie na stałe do naszego dialogu publicznego jako symbol pewnego rodzaju zachowań, jest bardzo trudno! Zwłaszcza bez wydawania na to chociażby 100 zł!

    Miejmy nadzieję że sytuacja zostanie wyprostowana i minister bez względu na to jak będziemy oceniali jego pracę, będzie mógł współpracować z tymi ludźmi z którymi ma ochotę współpracować, których obdarza zaufaniem, a jeżeli jest wśród nich pan Misiewicz. To należy tylko i wyłącznie życzyć sukcesów i wszystkiego najlepszego, ponieważ działają w naszym interesie. Nienawiść z tego powodu, bo ktoś jest młodym człowiekiem jest po prostu dowodem na głupotę nienawidzących. Zresztą sprawa od samego początku ma czysto polityczny wymiar i wie to każdy, kto chociaż bym słuchał przeciwników politycznych obecnego rządu.

    Boli to, że zajmujemy się takimi tematami zastępczymi, zamiast naprawdę myśleć o samochodach elektrycznych i innych liczących się kwestiach, chociażby w kontekście samej armii. Nasze media i znaczna część polityków ma tendencję do wpadania w tematy zastępcze.