- Polityka
Kto, jak i czy może skutecznie przeprowadzić strajk generalny?
- By krakauer
- |
- 16 lutego 2013
- |
- 2 minuty czytania
Strajk generalny to najpoważniejsza broń strajkowa społeczeństwa przeciwko przewadze i dyktaturze elity. Wezwanie do strajku generalnego oznacza wezwanie wszystkich, którzy utrzymują się z pracy własnych rąk do okresowego nieposłuszeństwa wobec przełożonych i wspierającej elitę władzy państwowej.
Strajk generalny jest i powinien być traktowany, jako ostateczna broń strajkowa – ściana, za którą nie da się już dalej posunąć w ramach mimo wszystko demokratycznego porządku prawnego i państwa, jako takiego. Dalej jest już tylko rewolucja i walka na ulicach, czyli doprowadzenie do rozwiązania siłowego mającego zmienić elitę będącą u władzy.
W Polsce doskonale przećwiczyliśmy ten wariant, najpierw Solidarność postawiła się władzy, następnie władza spacyfikowała kraj, a potem mieliśmy Okrągły Stół zamiast rewolucji. W tym kontekście obecna władza – zawdzięcza swoją pozycję nieprzejednanej postawie wielu milionów robotników, którzy wymusili na władzy ustępstwa i zmiany. Nawet ich przerwanie przez reakcyjny stan wojenny to tylko i wyłącznie krótkie odroczenie tego, co było nieuniknione. Ówczesna rzeczywistość stopniowo dojrzewała do konfliktu, który utopiłby we krwi cały kraj, doprowadzając do niepodległości w wydaniu modelu 1918 -1920 roku. Na szczęście stało się inaczej – nastąpiło spokojne przekazanie władzy i dopuszczenie nowych ludzi do elity.
Obecnie broń strajkowa ma charakter totalny, to znaczy uderza po pierwsze w przedsiębiorców, po drugie w klientów, po trzecie w państwo a po czwarte w samych strajkujących. Jednakże przypadków, w których strajkująca załoga doprowadziłaby swoimi żądaniami pracodawcę-właściciela do bankructwa nie ma zbyt wiele. Ostatnie 23 lata ciągłej transformacji to okres wielkiego rozsądku i wielkiej cierpliwości Polaków. Ludzie pomimo porażających tkankę społeczną reform – wytrzymali, albowiem uwierzyli, że reformy rynkowe i liberalizacja oraz prywatyzacja gospodarki posłużą po pewnym czasie do doprowadzenia do ogólnego dobrobytu. Tymczasem mija 23 rok transformacji, prywatyzacja wg. rządu się zakończyła, liberalizacja postępuje, a dobrobytu nie widać! Nie ma nawet pracy umożliwiającej godną płacę i życie na poziomie adekwatnym do wymagań i możliwości współczesnej gospodarki. Dobrobyt jest przywilejem wąskiej warstwy około 15% społeczeństwa – cała reszta wiąże ledwo koniec z końcem a mając, co rano 5 złotych w portfelu na wolne wydatki – czuje się szczęśliwa i „zamożna”.
Na ile jeszcze Narodowi wystarczy cierpliwości – niezwykle trudno ocenić, w każdym bądź razie jesteśmy w przededniu drugiej tury zastrzyku finansowego z Brukseli, a niestety większych efektów – poprawiających ogólną zamożność, jako wynik wpompowania kilkudziesięciu miliardów Euro w gospodarkę – ani widać, ani słychać! Jakby ich wcale nie było! Najprościej byłoby chyba podzielić te pieniądze pomiędzy ludzi i rozdać każdemu po równo – chyba w ten sposób osiągnęlibyśmy najlepszy wynik! Jeżeli podzielimy 106 mld Euro przez 38 mln Polaków – każdy, powinien dostać w latach 2014-2020 po: 2789,47 na głowę mieszkańca. W sumie nieźle około 12 tys., zł w ciągu 7 lat! Chyba nikt z państwa czytelników nie obraziłby się na takie pieniądze ekstra w budżecie domowym?
W realiach naszego społeczeństwa zarabiającego tysiąc kilkaset złotych miesięcznie – wskazana kwota to dużo. W realiach przeciętnego społeczeństwa Unii Europejskiej – kwota licząca się, ale nie nadzwyczajna. Powstaje, więc pytanie – jak to się stało, że mamy już prawie takie same ceny jak „oni” na zachodzie, a zarobki powodują generalną degrengoladę Narodu w rozumieniu jego tkani biologicznej? Czy ktoś coś przeoczył? Może jesteśmy zbiorowo oszukiwani przez elitę? Wiadomo, że nie wystarcza dla wszystkich na najnowsze modele Mercedesa i luksusowe mieszkania w centrach miast – ale powinno wystarczać przynajmniej na życie od pierwszego do pierwszego, jednakże niestety właśnie na tym polega problem, że nie wystarcza.
Jeżeli stwierdza się powszechnie, że system jest zły i uniemożliwia ludziom normalnie pracującym – nie tylko rozwój, ale nie wystarcza na przetrwanie, a elita rządząca jest głucha i ślepa – nie słysząc i nie widząc okoliczności powodujących konieczność zmiany – to nie pozostaje nic innego jak dopuszczalny w granicach prawa bunt. Jedynym – najskuteczniejszym sposobem jest właśnie strajk generalny, czyli strajk wszystkich pracujących w tym samym czasie – do skutku, czyli do wymuszenia na rządzącej elicie – odpowiedniego zachowania.
Naturalnym liderem upoważnionym do wezwania do strajku generalnego mogą być związki zawodowe, jednakże pod warunkiem ich rzeczywistej niezależności od partii politycznego establishmentu, które wspólnie od 23 lat zmieniając się przy władzy – doprowadziły do takiej sytuacji, że w całym tym okresie dla Polaka 5 zł to jest ciągle duży nominał w portfelu. Jednakże w naszym kraju związki zawodowe są zhańbione współpracą polityczną z wszystkimi podmiotami politycznymi i to na różnych etapach ich politycznej permutacji. Mieliśmy związkowców w Akcji Wyborczej Solidarność, mieliśmy związkowców w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, mieliśmy ich w Prawie i Sprawiedliwości oraz w koalicji z nim, co więcej – obecnie mają się dobrze w Sejmie – poubierani w różne barwy polityczne – legitymizują elitę wykorzystującą ludzi pracy, bez wspierania praw pracowniczych i społeczeństwa w jego prawach podstawowych – są zwykłymi „kanibalami”, albowiem niczym lisy farbowane wysługują się establishmentowi – wnosząc mu w wianie kontrolę nad upodlanym codziennie społeczeństwem. Takie związki zawodowe, jakie mamy obecnie w Polsce nie tylko nie mają moralnego prawa reprezentować strony społecznej, ale przede wszystkim powinny być zlikwidowane. Praktyka związkowa dowodzi, że wszelkie formuły koncesjonowania działalności związkowej przez establishment prowadzą – zawsze do jej wypaczenia lub niskiej efektywności.
W jaki sposób można we współczesnej Polsce skutecznie wezwać i przeprowadzić strajk generalny? Po pierwsze jest to niesłychanie trudne i skomplikowane, albowiem w naszej gospodarce – pracując w małej firmie trzeba mieć olbrzymią odwagę osobistą, żeby nie bać się powiedzieć kapitaliście – Strajk! Dlatego znaczne pokłady życia gospodarczego i społecznego są z działalności strajkowej po prostu wyłączone, albowiem trudno jest wymagać strajku od sprzedawczyni w osiedlowej piekarni, która pracuje oko w oko z właścicielem. Od takiej osoby można natomiast wymagać drobnego wsparcia finansowego działalności związkowej, jak również przyjścia na demonstrację lub marsz organizowany w dniu wolnym od pracy. Natomiast skoordynowanie ogłoszenia pogotowania strajkowego i samego strajku w całej gospodarce – w głównych zakładach pracy – jest i tak wystarczająco trudnym – nie ma, po co go dodatkowo komplikować. Nie jest tajemnicą, że w naszych realiach związki są od zawsze inwigilowane przez służby specjalne – i to nie tylko jednego kraju! Dlatego właśnie – nie ma możliwości zacząć efektywnie strajku od dołu, tj., poprzez powtórzenie sukcesu Solidarności – zarażającej kolejne ogniska strajkowe w PRL-owskiej gospodarce. Dzisiaj strajk musi być centralnie koordynowany i musi zacząć się od wielkiego centralnego wydarzenia – uruchamiającego całą lawinę – legalnych akcji protestacyjnych. Inaczej nie ma możliwości nadać wydarzeniom strajkowym odpowiedniej oprawy medialnej i przykuć uwagi społeczeństwa. Naprawdę – system współczesnego niewolnictwa jest tak wyrafinowany, że współcześnie niewolnicy – nie mają czasu słuchać lub czytać mediów. Idea strajku musi się do nich przebić z nagłówków głównych wiadomości mediów mainstreamowych. Inaczej nie da się niczego skoordynowanego przeprowadzić, przynajmniej poza kilkoma dużymi ośrodkami, których i tak nie ma zbyt wiele.
Ze względów praktycznych – udany strajk wymaga odpowiednio wcześniej przygotowania bardzo popularnych i doskonale sprawdzających się w praktyce działalności strajkowej – miasteczek branżowych, jak słynne „białe miasteczko” przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Okupując w ten sposób przestrzeń publiczną oraz – w miarę możliwości – legalnie – budynki publiczne – można stosować otwarte formy nacisku na władzę, wskazując jej skalę publicznego problemu – poprzez skalę publicznie wyrażanej desperacji doprowadzonych do ostateczności ludzi.
Oczywiście najtrudniejsze w idei strajku generalnego jest spowodowanie, żeby gotowość do strajku wyraziły różne grupy społeczne pod wspólnym hasłem – uwaga – nie roszczeniowym, albowiem zwykłe roszczenia branżowe to już przeszłość i melodia dawnych i minionych czasów. Dzisiaj działacze związkowi – muszą wyrażać troskę o całe społeczeństwo – o jego los, a nie tylko o określone grupy klasowe lub branżowe. Niestety tej słabości w polskich realiach niestety nie da się łatwo wykorzenić, albowiem jest ona wpisana w system – a konkretnie obciążenia historyczne podtrzymywane przez elitę kawiorowych związkowców – wysługujących się establishmentowi.
Wnioski? Smutne – otóż jesteśmy społeczeństwem do tego stopnia zniewolonym przez system zarządzany w interesie współczesnego establishmentu, że nasze możliwe pola decyzyjne są zawężone do decyzji osobistych i to najczęściej zero-jedynkowych. Możemy pozostać w Polsce i godzić się na w istocie niewolniczo-feudalny wyzysk, albo wyjechać i mieć to samo, ale bardziej wyrafinowane, za większe pieniądze i w lepszym opakowaniu. Nie ma, co liczyć na autentyczny społeczny bunt, bazujący na ludzkiej wrażliwości i świadomości braku możliwości wyboru.
Walka dopiero się rozpoczyna! Wzrost świadomości społecznej jest tylko kwestią czasu, niestety zmarnowanego!