- Religia i państwo
Krzyż
- By krakauer
- |
- 12 października 2011
- |
- 2 minuty czytania
Nowa siła społeczna, Ruch Palikota upomniał się ustami lidera o „problem krzyża” w Sali obrad Sejmu RP. Zdaniem Janusza Palikota krzyż powinien być zdjęty. Dokładnie przeciwnego zdania jest Jarosław Kaczyński i dominująca większość wypowiadających się polityków. Poruszony na wstępie nowego rozdziału politycznej kariery „problem krzyża”, wyraźnie i jednoznacznie określił Janusza Palikota i jego ludzi.
Każda akcja musi wywoływać reakcję, a zwłaszcza akcja ukierunkowana na zmianę istniejącego konsensusu, co do spraw symbolicznych, istotnych społecznie. Podnosząc, przed swoim wejściem do Sejmu „problem krzyża”, pan Janusz Palikot strzelił sobie w stopę, albowiem z miejsca stał się nie do zaakceptowania dla sporej części sceny politycznej. W tym także Platformy Obywatelskiej, albowiem tam są także tak wartościowi ludzie jak pan Jarosław Gowin, dla których tego typu dywagacje są interpretowane jednoznacznie negatywnie.
Dla większości Polaków krzyż ma jednoznaczną wymowę, której nie zmieniły nawet przepychanki pod krzyżem zawłaszczonym moralnie przez środowiska tzw. „obrońców krzyża”. Bezwzględnie krzyż, jako symbol jest wpisany w naszą tożsamość, ma w niej swoje miejsce, zarówno w kulturze jak i tradycji ze stale aktualną wymową religijną. Problematyka krzyża w umysłach większości nie istnieje, albowiem jego obecność w sercach, umysłach i miejscach publicznych jest oczywistością.
Pomysł na odrzucenie krzyża to w znacznej mierze nowy pomysł na medialny „lans”, sposób na stałą obecność w mediach i goszczenie w programach najlepszych publicystów, gdzie można za darmo kreować rzeczywistość, mówiąc do ludzi o tak zastępczych tematach jak zdejmowanie krzyża z sali Obrad Sejmu RP.
Jednakże Janusz Palikot sięgnął po ten symbol nie bez powodu, chciał wyraźnie zamanifestować swoją odrębność i nową jakość, sprzeciw przeciwko systemowi, którego kościół jest filarem i zarazem wykazać zdolność do działania. Zdecydowanie się to panu Palikotowi udało, albowiem skutecznie rzucił na kolana SLD dobijając jego lidera sejmowym krzyżem. Istotnie, pan Palikot przejmuje palmę pierwszeństwa w lewicowości.
Czeka nas, zatem wojna światopoglądowa, która po wytoczeniu dział przyjmie bardzo ciekawy przebieg. Otóż po jednej stronie znajdzie się Palikot ze wsparciem części środowisk SLD, a po drugiej „obrońcy krzyża w nowym sejmowym wydaniu”. Będzie to arcyciekawa koalicja, okaże się, że Janusz Palikot, jest człowiekiem, któremu udało się spowodować współpracę panów Tuska, Gowina, Schetyny, Pawlaka, Niesiołowskiego i Kaczyńskiego, razem w obronie sprawy doktrynalnie dla nich jednoznacznej i pryncypialnej. Jeżeli się to Palikotowi uda, to faktycznie będzie to jakiś niespodziewany pożytek z jego obecności w Sejmie, gdyż dotychczas dialog tych wielkich nazwisk był w naszej polityce abstrakcją, a po Smoleńsku nabrał waloru jawnie manifestowanej wrogości.
Z pewnością nie jest to zamierzona prowokacja Palikota, on po prostu realizuje swój interes sondażowy, dążąc do zwielokrotniania swojego wizerunku i przekazu w transmisjach medialnych. Konsekwencje i skutki się dla pana Palikota prawdopodobnie liczą, co najwyżej wtórnie. Z pewnością jest przekonany, że wyjdzie zwycięsko z kolejnej awantury, zbierając punkty.
Janusz Palikot pomimo barbarzyńskiej deklaracji [nazywanie barbarzyńcą człowieka nawołującego do usunięcia krzyża jest jak najbardziej usprawiedliwione], obiecuje zachowywać się przewidywalnie tj. zapewnia, że będzie korzystał ze środków prawnych. Jednakże casus krzyża z legalizmem ma niewiele wspólnego. Zawiesiła go grupa posłów AWS, bez zgody Marszałka Sejmu, który zgodnie z prawem jest gospodarzem Sejmu i zarządza jego funkcjonowaniem (a w tym zakresie jest omnipotentny).
Obecnie równie skutecznie może go ktoś z posłów zdjąć i nie grozi mu za to żadna odpowiedzialność poza polityczną. Mając w pamięci deklaracje antyklerykalne części posłów elektów Ruchu Pali kota, można się spodziewać, że takich osób w nowo utworzonym klubie poselskim znajdzie się co najmniej kilka. Koszt niewielki, ryzyko żadne, a możliwe korzyści medialne gigantyczne, albowiem osoba która zdejmie krzyż natychmiast stanie się bohaterem wszystkich mediów, trybunem ludowym wyższej jakości, lepszej specjalizacji przecież on/ona zdjęła krzyż!
Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że panie i panowie posłowie zachowają się odpowiedzialnie. Unikając zaangażowania w drugorzędne tematy, niemające znaczenia dla rozwiązania czekających Polskę problemów.
Osoby szukające w izbie sejmowej trofeum, muszą pamiętać, że tylko i wyłącznie dzięki tolerancji dla odmienności, mniejszości i inności, której tenże krzyż jest gwarancją od ponad 2000 lat – mogą dzisiaj w tym Sejmie zasiadać.