• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Katastrofa dzieli Polaków? Ktoś pomyślał że jest ona powodem do wstydu?

    • By krakauer
    • |
    • 13 kwietnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wiele się mówi o tym, że katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem dzieli Polaków, jedni nawet uważają, że Ci inni to już nie Polacy. Co roku są świętowane kolejne rocznice, oczywiście osobno i w atmosferze powtarzanych oskarżeń o dokonanie zbrodni, o kryzys państwa itd.

    Jednakże jest jeszcze trzecia grupa obywateli, a być może także i czwarta, jeżeli chodzi o podziały społeczeństwa odnośnie oceny przyczyn tej katastrofy. Z pewnością tą trzecią grupą są Ci, których katastrofa i jej skutki w ogóle nie interesują i nie chcą mieć z tym zagadnieniem nic wspólnego, wypierając zagadnienie z własnej percepcji. Natomiast prawie w ogóle nie mówi się o grupie czwartej, tj. osobach, które wstydzą się, że ich kraj nie tylko nie potrafił ustrzec się od takiej katastrofy przez przestrzeganie dobrze przygotowanych procedur lotniczych, ale jeszcze nie potrafi doprowadzić sprawy do końca, czyniąc z katastrofy i jej następstw nowe pole w konflikcie politycznym z potężnym sąsiadem. Z czasem tych ludzi będzie przybywać, a osób afirmujących katastrofę będzie coraz mniej.

    Naprawdę w ujęciu generalnym sam fakt, że nasz najważniejszy samolot z prezydentem państwa na pokładzie w ogóle się rozbił – uwaga, nie uległ awarii, tylko się roztrzaskał jest nieporozumieniem nie przynoszącym nam jako państwu ani chwały, ani dumy. W wielu kulturach takie zdarzenie spowodowane splotem błędów ludzkich to byłby powód do wstydu, przede wszystkim dla wojskowych, albowiem powierzono im bezpieczeństwo ich zwierzchnika i szefa państwa oraz jego gości, a oni zawiedli. Takie są fakty, smutne i bolesne, ale niestety prawdziwe. Poczynając od samego faktu, że maszyna w ogóle nie powinna była startować, a na pozaregulaminowych próbach lądowania kończąc, bez zważania na działanie urządzeń ostrzegawczych. Nie do nas należy przesądzanie kto ponosi i jaką winę, jednakże z zasady jest tak, że odpowiada kapitan statku powietrznego, tak przynajmniej określają to regulaminy. Jak było w tej sytuacji – możemy się domyślać z dramatycznych zapisów na nowo odczytanych taśm rejestratora.

    Druga sprawa – to fakt, że trudno jest ocenić jako właściwe postępowanie władz polskich w kontekście wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Wiele tutaj opozycja powiedziała, w tym także wiele słów niesprawiedliwych, jednakże ostatnia „afera” z ujawnieniem nieudolnego przegrania taśm na inne taśmy niskiej jakości – dyskwalifikuje odpowiedzialne za proces organy państwa polskiego. Prawdopodobnie prościej, taniej i skuteczniej byłoby do całego procesu wynająć profesjonalną firmę, jak trzeba nie z Polski. W obecnym stanie rzeczy nie dość, że sami w mediach zrobiliśmy z jednego z najbardziej szanowanych w Polsce wojskowych – osobę pijącą alkohol na pokładzie samolotu (chociaż sekcja zwłok mówi co innego), to jeszcze wychodzi na to, że przez 5 lat nie wiedzieliśmy, że nie wiemy. To naprawdę skandal, lepiej nie myśleć ile jeszcze takich błędów i niedoskonałości kryje się w tym postępowaniu. Niestety dzisiaj nawet najwięksi realiści muszą zakładać nawet najbardziej nieprawdopodobne scenariusze jak np. pokrycie kadłuba samolotu farbą z materiałem wybuchowym, w którym zaindukowano sygnał wybuchu podczas przelotu nad określonym terytorium. Nie do uwierzenia? A kto z państwa się spodziewał takiej niekompetencji z nieudolnością odpowiedniego odczytania taśmy?

    Niestety już dzisiaj trzeba się za to wszystko wstydzić, przede wszystkim przed rodzinami ofiar, które zaufały państwu polskiemu, że jest co najmniej na tyle poważne, że będzie w stanie przeprowadzić i właściwie zabezpieczyć lot z prezydentem państwa na pokładzie. Przecież prezydentowi się nie odmawia, zaproszenie do wyjazdu na tak ważną uroczystość rocznicową traktowano jako jedną z najważniejszych kwestii honorowych. Nie można było odmówić.

    Wiadomo, że zdanie obcokrajowców ma w Polsce niewielkie znaczenie, jednak mamy do czynienia ze stopniowym ośmieszaniem Polski, w tym znaczeniu że co to jest za kraj, który nie był w stanie odpowiednio ochronić swojego prezydenta?

    Z naszej perspektywy liczy się jednak odpowiedzialność państwa wobec rodzin ofiar katastrofy, to jest bowiem na samym dnie targającego krajem kryzysu wartości i emocji. Po co nam to wszystko? Po co nam pogarszać i tak smutną, nie dającą powodów do dumy sprawę?