• 17 marca 2023
    • Polityka

    Kampania parlamentarna powoli wyłania się z odmętów nijakiej kampanii prezydenckiej

    • By krakauer
    • |
    • 03 marca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W listopadzie będą wybory parlamentarne, kampania wyborcza powoli wyłania się z odmętów nijakiej kampanii prezydenckiej. Nie trzeba być nawet żadnym analitykiem, żeby widzieć z czym największe partie zamierzają zwrócić się do wyborców. Wiodący kandydaci, ci autentycznie liczący się – już zdradzili „kuchnię” wyborczą. Nawet modne stało się zarzucanie kandydatowi prawicy, że używa retoryki właściwej dla kampanii parlamentarnej, a nie prezydenckiej. Potem zarzucono całemu obozowi plagiat założeń fundamentalnych dla programu wyborczego.

    Co ciekawe o wyborach parlamentarnych w ogóle się nie mówi, rząd poza prowokowaniem Federacji Rosyjskiej na coraz to dziwniejszych polach, w zasadzie zajmuje się głównie niebudowaniem gazoportu i innymi sprawami, w których jak wiemy odnosi liczne sukcesy np. w strzelaniu gumową amunicją do ludzi w Jastrzębie-Zdroju i zapewne także inne.

    Pani premier „zniknęła”, powoli jej otoczenie – po nominacjach na ważne stołki, ludzi związanych z opozycją doszło do tego, że należy ją pokazywać, tylko i wyłącznie w atmosferze sukcesów. Jednakże ilość wpadek, które zaliczyła, do wymiany bezpośredniego zaplecza, jest niestety determinująca ogólny kierunek tego rządu na porażkę, zwłaszcza że Brutusów i Brutusików w nim nie brakuje.

    Niesłychanie interesująco zapowiada się kwestia rozgrywki z koalicjantem, albowiem PSL, nie ukrywa już, że na pewne fundamentalne sprawy związane z pryncypiami rządowej polityki zagranicznej patrzy zupełnie inaczej, wręcz totalnie odmiennie od liderów PO. PSL bardzo szybko bowiem zrozumiało, że interes narodowy jest zupełnie inny niż przedstawiają to mainstreamowe media, jak również po prostu ludzie nie mają najmniejszego zamiaru popierać polityki awanturnictwa. Być może PSL zerwie koalicję, co byłoby tak niesłychanie pozytywnym wydarzeniem, że z wdzięczności powinno się rozważyć głosowanie na tą partię. Mówimy o zerwaniu przed samymi wyborami, jak to już nie będzie miało innego znaczenia niż medialne. Wówczas będzie można narobić szumu, żądać nowej umowy koalicyjnej, może dojdzie trzeci koalicjant? Będzie na pewno bardzo ciekawie i o ile jeszcze w tej chwili PSL jest trzymane na łańcuchu własnej nazwijmy to, żeby nikogo nie obrażać – „polityki personalnej”, to chyba dobre słowo, to na miesiąc przed wyborami kosy pójdą na sztorc! Nie będzie litości dla „panów” i „damulek”, przez których podskakiwanie na Majdanie, w tej chwili jabłka trzeba dawać świniom.

    Maj jest już na wyciągnięcie ręki, potem wszyscy w euforii będą sycili się zwycięstwem do wakacji, które sobie przyśpieszą, a od września do 11 listopada będzie trwała ogólnonarodowa kłótnia, rzeczywiście o sprawy fundamentalne. Realny spór pomiędzy partią wspierającą, a Jedynie słusznym kandydatem, jaki się już objawił, może wiele kosztować obie strony, tego małżeństwa z przymusu, albowiem jeżeli aparat partyjny teraz się nie zepnie, to potem nie będzie wsparcia, a kilka dobrych słów spod żyrandola w naszych warunkach zawsze ma swoją wartość, bo blichtr i splendor władzy jest olbrzymi.

    Jak na sytuację, praktycznie pół roku, czy też siedem miesięcy przed wyborami jesteśmy znowu raczej dziwnie traktowani, albowiem partia jedynie słuszna nie ma koncepcji – na „co dalej”. Samo karmienie ludzi wizją rozdawnictwa pieniędzy publicznych to może być troszkę mało, chociaż pani premier wyprzedzająco zadeklarowała położenie nacisku na stronę samorządową. było to bardzo mądre, nawet nie tylko dlatego, bo samorządy to jedyne co się prawie w całości udało (poza reformą która stworzyła także zepsute powiaty i województwa), ale dlatego bo dominująca większość „aparatu” to samorządowcy i ich bezpośrednie zaplecze – rodzinno-koleżeńskie.

    Będzie ciekawie, zwłaszcza to jak rządzący zamierzają się rozliczyć z sukcesów i PORAŻEK. Ponieważ powoli przydałoby się jakoś podejść do tego zagadnienia, można oczywiście od tyłu, to nie jest żaden problem – ludzie wszystko przełkną, zwłaszcza jeżeli wystarczająco dużo uśmiechających się prawdopodobnych ofiar molestowania seksualnego i mobbingu, będzie przekonywało ich o tym ze szklanego ekranu, wyświetlającego piękne błękitne tło.

    W końcu bowiem tylko o błękitne tło tutaj chodzi. Reszta to fikcja i pozerstwo, ewentualnie brzydkie słowa. O tak, dużo brzydkich słów!