- Polityka
Kaliningrad – mały sukces stosunków polsko-rosyjskich
- By IVV
- |
- 14 października 2013
- |
- 2 minuty czytania
Wzajemne stosunki Polaków i Rosjan to temat rzeka, nieustannie mam wrażenie, że to co mówi a czasami bredzi cześć tzw. „klasy” politycznej po obu stronach granicy to nic innego jak dowód na ograniczenie percepcji lub inaczej mówiąc niedowidzenie. Cześć polityków zdaje się nie dostrzegać, że proste kroki ułatwiają współprace pomiędzy zwykłymi obywatelami naszych krajów. Jednym z najlepszych przykładów na to jak „lokalne” rozwiązania mogą wpływać na współpracę międzynarodowa jest umowa o małym ruchu granicznym zawarta pomiędzy Federacja Rosyjska a Rzeczpospolitą Polską, pozwala ona na przekraczanie granicy na podstawie wielokrotnej karty przekroczenia granicy (jest ona bardzo korzystna cenowo gdyż kosztuje jedynie 20 euro), umożliwia ona jednorazowy pobyt w Polsce przez 30 dni, ale nie dłużej niż 90 dni w roku. Co to oznacza w praktyce? W praktyce – dzięki zgodzie Brukseli mieszkańcy całego obwodu Kaliningradzkiego mogą przyjechać do Polski(normalnie umowa może dotyczyć tylko pasa 30 km od granicy) nie tylko w celach turystycznych, ale również a może przede wszystkim na zakupy. Rosjanie kupują odzież, elektronikę, materiały budowlane i żywność.
Polacy w Rosji też kupują żywność a konkretnie alkohol oraz papierosy, z prawdziwą przyjemnością wracają samochodem z pełnym bakiem taniej benzyny, której wprawdzie za wiele nie da się przywieść, ale zawsze to sympatycznie zatankować za taka cenę, jakiej w Polsce od lat nikt nie widział. Rosjanie z przyjemnością korzystają z uroków polskich plaż, gastronomi słowem z dobrodziejstw turystyki. Warto zauważyć, że każdego roku na trójmiejskich uczelniach przybywa studentów z Rosji. Okazuje się, że z pozoru mały ruch spowodował naprawdę istotne zbliżenie między naszymi narodami i absolutnie nikt nie myśli o wielkiej polityce, ważne są korzyści, jakie mogą osiągać a dzięki temu, że się poznajemy o porozumienie jest łatwiej.
Zastanówmy się, więc czy nie można iść o krok dalej? Skoro wymiana handlowa w skali obszarów objętych małym ruchem granicznych przynosi korzyści po obu stronach granicy, nie warto doprowadzić do rozbudowy tej współpracy, na bazie wymiany handlowej na skale obu naszych krajów?
Bruksela oczywiście nie zgodzi się na pełne otwarcie granic Polski dla gości z Rosji, zwłaszcza w ruchu bezwizowym, ale możemy doprowadzić do tego, aby wzajemne uzyskanie wiz było łatwiejsze i tańsze. Musimy doprowadzić do maksymalnej przejrzystości naszych procedur fitosanitarnych w kontaktach z Rosją, tak aby nie było najmniejszych niedomówień dotyczących jakości i bezpieczeństwa naszej żywności. Często okazuje się, że kwestionowane są jakieś partie towaru a finalnie okazuje się, że wina nie do końca leżała po polskiej stronie ale przez zaniedbania lub niedbałość naszych eksporterów spotykały spore problemy, trudno się dziwić, że strona Rosyjska dmucha na zimne słysząc o kolejnych „przekrętach” w zakładach przetwórstwa mięsnego oraz spożywczego czy słynną już – a nie wyjaśnioną publicznie przez administrację w Polsce – aferę z solą drogowa stosowaną do celów spożywczych.
Dobrym korkiem było uruchomienie połączeń pomiędzy naszymi miastami i teraz warto wykorzystać potencjał połączeń lotniczych, lot do Moskwy już można kupić za 1200-1300 zł i to nie tanimi liniami. Z pewnością pozwala to na szybkie komunikowanie się biznesu a gdyby udało się uruchomić specjalne programy wspierania turystyki to z pewnością nie tylko tysiące Rosjan wizytowałoby Zakopane, które niestety traci na popularności na rzecz słowackich kurortów, ale i wielu Polaków chciałoby zwiedzić St. Petersburg czy Moskwę, nie mówiąc już o pięknie głębi Rosji.
No i na koniec najtrudniejsze, musimy doprowadzić do jeszcze jednego, bezwzględnie należy oddzielić historie od czasów bieżących, bo ocena bieżących wydarzeń poprzez pryzmat historii zawsze doprowadza do nieporozumień i niejasności. Historie należy pamiętać, starać się ją zrozumieć, szukać punktów wspólnych służących jej wyjaśnieniu, ale na poziomie historyków, wspólnych grup naukowych, zespołów roboczych.
Dlaczego historyków? Dlatego, że historia jest nauką taką samą jak np. fizyka jądrowa i chyba nikt nie oczekuje, że problemy elektrowni atomowych będą rozwiązywane przez „pana Mietka” ze śrubokrętem w dłoni!
Rosyjska wersja tekstu: [tutaj]