• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Już nie jest nas stać na niskie podatki!

    • By krakauer
    • |
    • 30 listopada 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Już nie jest nas stać na niskie podatki! Czasy niskiego opodatkowania mamy właśnie za sobą, ponieważ niskie podatki, tj. podatki nie pozwalające na pokrycie sumy wydatków (w uproszczeniu przyjmujemy że wszystkie dochody budżetu to podatki) – przyczyniają się do wzrostu zadłużenia. Wzrost zadłużenia generuje konieczność większego zadłużania się, a docelowo – jeżeli wzrost gospodarczy nie przyczyni się do większego przyrostu przychodów niż kosztów utrzymania długów, będzie trzeba podwyższyć podatki. Zatem zadłużanie się na inne cele, niż cele rozwojowe NIE MA ŻADNEGO SENSU i poza przypadkiem wojny lub innej wyższej konieczności, powinno być zabronione na poziomie Konstytucji i zasad działania systemu państwowego w ogóle.

    Wzrost gospodarczy spowalnia, oznacza to że już będą mniejsze dochody z podatków. Ponieważ nasz budżet opiera się na podatku VAT i generalnie na podatkach pośrednich – należy spodziewać się, że może pojawić się duża dziura budżetowa w przyszłym roku. Nie wiadomo na ile odbije się efekt spowolnienia, ale jeżeli chodzi o VAT, to mamy z tym jakiś systemowy problem, już bowiem raz brakowało kilkunastu miliardów „nagle”.

    Nasze państwo zadłuża się na wydatki socjalne. To prawdziwe szaleństwo! Nie ma bezpośredniego przełożenia pomiędzy wydatkami tego typu, a wzrostem gospodarczym. Może władza kupuje spokój społeczny i poparcie, dzięki nowemu rozdawnictwu, jednak z punktu widzenia finansów publicznych jest to gospodarka rabunkowa i porażka generalna, bo w praktyce te pieniądze trzeba oddać w przyszłości, a w międzyczasie płacić za nie cenę.

    Pożyczać mogą tylko bogaci, ponieważ to czyni ich jeszcze bogatszymi, po prostu stać ich na zwiększenie efektu skali, względem już posiadanych możliwości finansowych. W takich czasach jak obecne, budżety krajów biednych i uzależnionych gospodarczo od zagranicy w wielu dziedzinach życia gospodarczego – należy mieć budżet zrównoważony. W naszych warunkach oznacza to, że nie powinniśmy niczego pożyczać na wydatki bieżące. Jeżeli zaś coś pożyczamy, to tylko na obsługę posiadanego długu i to w taki sposób, żeby odsetki od nowych długów były niższe od odsetek za długi, które spłacamy po nowym zadłużeniu się. Jest to modelowo bardzo proste, w praktyce niezwykle trudne. Zawsze trzeba będzie dopłacać do utrzymania zadłużenia, nie ma innego wyjścia, deficyt ma to właśnie do siebie, że trzeba go wyrównać.

    W naszej sytuacji byłoby o wiele bardziej rozsądnym – takie zwiększenie ogólnego poziomu opodatkowania, żeby z bieżących dochodów pokrywać wszystkie wydatki bieżące państwa. W ten sposób, ludzie wiedzieliby ile rzeczywiście kosztuje państwo, a politycy nie mogliby kłamać – pożyczając na rachunek przyszłych pokoleń. Byłoby to o tyle uczciwsze, że nowe pokolenie będzie znacząco ograniczone.

    Oczywiście podobnie funkcjonowała Rumunia w okresie słusznie minionym. Jednak, dzisiaj jesteśmy na zupełnie innym poziomie rozwoju, a model rynku finansowego globalnej gospodarki premiuje tych, którzy mają, a nie tych którzy chcą pożyczyć od kogoś. Kwestia długu jest kwestią strategiczną, ponieważ przekłada się bezpośrednio na nasze bezpieczeństwo. Bez możliwości finansowania naszych własnych potrzeb mamy ograniczoną suwerenność. Proszę przyjrzeć się dzisiaj Ukrainie, jak bezwzględnie ten kraj został poddany dyktatowi pewnych instytucji finansowych. Zresztą Ukraina nie jest pierwszym krajem, który cierpi przez praktyczną niewypłacalność. Warto sobie przypomnieć smutny los naszego kraju, jak Zachód jedną ręką domagał się od nas zwrotu pożyczek, a drugą wprowadził sankcje, drastycznie pogarszając położenie ekonomiczne ludności. Były to dramatyczne lata, które miały swoje źródła m.in. w decyzjach zagranicznych polityków i finansistów. Uzależnienie się to poważny błąd, trzeba tego unikać na ile się da. Państwo (i jego wszelkie podmioty pochodne np. samorządy) powinno pożyczać tylko na rynku krajowym i tylko w walucie krajowej, jeżeli byłoby to zagwarantowane w Konstytucji, to nie byłoby presji rynków na „tańsze pożyczanie”. Uwaga, w perspektywie średnioterminowej, na pewno płacilibyśmy więcej za zadłużenie. Jednak tutaj chodzi o suwerenność, a docelowo ona wymusza na nas w ogóle rezygnację z zadłużenia. Państwo powinno się zadłużać tylko u własnych obywateli, tak żeby sami sobie płacili odsetki. W ten prosty sposób, bogactwo pozostaje w kraju, jedynie przepływa pomiędzy tymi, którzy potrafią i są w stanie agregować wartość, a tymi, którzy nie potrafią lub nie mają takiej możliwości. Jest to elementarnie uczciwe.

    Obecny model prowadzi do zubożenia i tak biednego społeczeństwa. Czasy, kiedy wzrost gospodarczy pozwalał na neutralne finansowanie poziomu zadłużenia (i jego rolowanie) mamy za sobą. Trzeba zmienić politykę podatkową i stosunek do zadłużenia. Nie mamy wyboru. Alternatywą jest bankructwo i utrata suwerenności (jej resztek) na rzecz zagranicy. Trzeba stopniowo zacząć podwyższać podatki.