- Soft Power
Jeszcze mamy szansę żeby siedzieć cicho, obserwować i się wzmacniać – śpij Polaku w ciemnym grobie, niech się fikcja przyśni Tobie?
- By krakauer
- |
- 24 stycznia 2022
- |
- 2 minuty czytania
Jeszcze mamy szansę, żeby siedzieć cicho, obserwować i się wzmacniać. Małą, malutką i w zasadzie już “na zasadzie” – prawdopodobieństwa, ale jeszcze można spróbować. Wojna domowa na Ukrainie ma dla ukraińskich oligarchów i ich zagranicznych mocodawców, tym większy sens im bardziej się rozwinie i im większy będzie miała zasięg. Szczytem ich marzeń i pragnień, jest włączenie do konfliktu jednego z państw NATO. Jest to możliwe w wyniku prowokacji, bo naprawdę nie będzie wiadomo – kto strzela z terytorium kraju pogrążonego w chaosie wojny domowej. Ważne jest to, gdzie spadną rakiety, pociski. Jeżeli spadną na terytorium Państwa Związkowego Rosji i Białorusi, to należy się spodziewać reakcji ze strony Mińska i Moskwy. Jeżeli spadną na terytorium jednego z krajów NATO, to co wówczas się stanie? Kto będzie reagował? A mogą być trupy, straty materialne – z drugiej strony, nie będzie jednoznacznie zdefiniowanych winnych. Nie będzie komu oddać. Czy to jest zrozumiałe?
Rosyjska giełda tąpnęła, Zachód wytacza ciężkie działa w celu wyciśnięcia z Rosji ile się tylko da. Równolegle zbroi bardzo intensywnie Ukrainę, tym co ma. Wiele nie ma, ale dlatego to jest bardzo ciekawe, co jest na Ukrainę przekazywane. To, co pokazują mendia (tu nie ma błędu) i media, to oczywiście podpucha, ponieważ być może dzieci mogą uwierzyć w to, że skrzynki z amunicją średniego kalibru lądujące na lotnisku cywilnym w Kijowie, to realne wsparcie przeciwko Rosji. Jeżeli to byłoby wsparcie rzeczywiste, to nawet nie byłoby żałosne i smutne. To byłoby jak uderzenie z otwartej dłoni w policzek, bo taką mniej więcej to ma wartość. Oczywiście, wszystko się przydaje na wojnie, ale nawet kpiny i żenada mają swoje granice. A fakt, że Prezydent kraju jest komikiem, nie powinien powodować żartów w obliczu programowanej tragedii.
Nasz niestety pan Prezydent spotkał się niedawno z panem Prezydentem Ukrainy, rządzącym w Kijowie. Spotkanie trwało długo, wizyta była dwudniowa – gość z Ukrainy musiał do niej przywiązywać wielką wagę, jeżeli na tak długo opuścił przygotowujący się do wojny z termonuklearnym supermocarstwem własny kraj. Wiadomo też, że była rozmowa z panem Bidenem, Prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nic więcej nie wiadomo, a opowiadanie bajek o kolejnych tysiącach amerykańskich Żołnierzy, nie ma żadnego znaczenia w realiach geostrategicznych Europy Środkowej. Z drugiej strony możliwego konfliktu są pociski hipersoniczne i manewrujące pociski taktyczne, nie mówiąc już o innych wynalazkach techniki obronnej i niewyobrażalnej masie sprzętu. My mamy artylerię przeciwlotniczą 23 mm z napędem ręcznym (na korbkę), to świetne armaty – naprawdę bardzo dobre!
Proszę nie dać się zmanipulować, sytuacja wygląda – oczywiście w uproszczeniu – tak: grupa przestępców chce pchnąć Ukrainę w wir wojny domowej, a do niej jeszcze wciągnąć sąsiednie kraje. To jest bezpośrednie zagrożenie dla państw NATO. Zadajmy więc pytanie – gdzie jest NATO? Gdzie są wojska sojusznicze? Gdzie są działania dyplomatyczne? Gdzie jest jednoznaczne postawienie kolejnych granic – oznajmienie sankcji wobec KAŻDEGO agresora, który chciałby uderzyć w NATO? Nic z tych rzeczy nie ma, to czysta fikcja i żenująca kompromitacja, zwłaszcza tych wszystkich, którzy w tę fikcję wierzyli.
Nasi politycy nie są samodzielni w niczym, nawet w kolejnych upokorzeniach, których doznają od otoczenia. Czy już dzisiaj pan niestety Prezydent Andrzej Duda, nie pamiętaj jak zlekceważono – ba – nawet – nie zauważono, jakichkolwiek jego starań, o odegranie jakiejkolwiek roli w formacie normandzkim? Nie nauczył się niczego na tej lekcji, jak wówczas potraktowali go „przyjaciele” z Kijowa? Przecież proste lekceważenie powinien zrozumieć nawet pan Doktor nauk prawnych!?
Jeżeli więc wówczas, a to było przecież całkiem nie tak dawno – wypiął się na nas zarówno i zainteresowany reżim w Kijowie i cały „cywilizowany” Zachód, to może to po prostu wykorzystajmy i milczmy dzisiaj? Oczywiście bacznie obserwując sytuację i mając na nią baczenie, ale nie angażując się. W istocie – idąc w ślady naszych niemieckich sąsiadów. Wówczas nikt nas nie potrzebował, a dzisiaj – jak są kłopoty – to jesteśmy potrzebni? Czy naprawdę naturę tej sytuacji dostrzega w tym 38 mln kraju, tylko jeden domorosły publicysta z betonowego bloku, na pokrytym błotem pośniegowym krakowskim osiedlu? Przecież tu nie ma filozofii, ani żadnej nadzwyczajnej magicznej sztuki – tu widać już gołym okiem i to w czasie rzeczywistym, jak bez mydła próbuje się nas rozwierać wielkim wiosłem i tylko czekamy, aż będą nami jak pacynką wywijać, na lewo i prawo! Czy wolimy tradycyjnie – cytując w interpretacji własnej słowa pieśni “Jak to na wojence“: “Śpij Polaku w ciemnym grobie, niech się fikcja przyśni Tobie?”
Wiadomo, że mendia i media wszystko przykryją, ale po prostu widać coś więcej, niż tylko brak samodzielności w myśleniu naszych władz (a nawet myślenia w ogóle). Tutaj widać brak charakteru, poza tym w ogóle, kto podejmuje tutaj wiążące decyzje? Fikcja, fikcja, fikcja, fikcję napędza i fikcją pogania – pamiętajcie Państwo mamy armaty 23 mm – ale uwaga, mogą być trupy! Trupy! Ofiary! Nie ważne jakiej narodowości! Z tego chaosu – ne pewno nam nie przybędzie. Będziemy tylko strefą zgniotu i buforem.
Jeżeli prawdą jest, że nawet przez czynności dorozumiane i procedury, brytyjski (natowski) samolot z pomocą wojskową dla Ukrainy, ominął Niemcy. To, czy w naszym interesie jest, żeby taki samolot leciał przez nasze terytorium, jeżeli w tym samym czasie Ukraina ogranicza tranzyt kolejowy przez swoje terytorium? Cóż nam szkodzi nabrać w usta frazesów o pokoju, demokracji, prawach człowieka, prawach mniejszości i potrzebie deeskalacji konfliktu – po prostu powtarzając, to co mówi Berlin?
Proszę dobrze to, co jest napisane powyżej przemyśleć. Jest możliwe, że w wyniku zamieszania będzie nowe rozdanie w regionie. Prawdopodobieństwo, że na nim zyskamy jest ujemne. Prawdopodobieństwo, że zachowamy status quo jest niskie. Natomiast bardzo wiele wskazuje na to, że na tym możemy stracić, o ile nawet nie zostaniemy zresetowani. Czy w takiej sytuacji – wiedząc, że nie mamy sił i środków, będziemy dalej prowadzić grę na destrukcję tego, co nazywamy „Jałtą” i czego tak się brzydzimy? Czy może spróbujemy przetrwać? Przy czym uwaga – nikt nam nie zabrania prowadzić gry skrytej, ale to już jest zupełnie inna bajka. Jeszcze mamy szansę żeby siedzieć cicho, obserwować i się wzmacniać, tylko trzeba myśleć – myślenie ma kolosalną przyszłość, ale jest o nie trudno nad Wisłą.