• 17 marca 2023
    • Polityka

    Jean-Claude Juncker rozpoczął obiektywizację europejskiego widzenia Rosji

    • By krakauer
    • |
    • 10 października 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dobrze się stało, że tak ważny europejski polityk jak pan Jean-Claude Juncker, Przewodniczący Komisji Europejskiej – powiedział w zasadzie prawdę o potrzebie innego, nowego spojrzenia na Rosję. Jego warunkiem w Europie jest odrzucenie dyktatu ze strony pewnej byłej kolonii brytyjskiej, której przedstawicielom się wydaje, że mogą sobie zaliczać Rosję do kategorii mocarstw regionalnych, jak również nakładać sankcje zupełnie w poprzek międzynarodowych zobowiązań wynikających z porozumień handlowych i logiki globalizacji.

    Dobrze się stało, że chociaż jeden polityk, powiedział to, o czym wielu myśli, a co jest najważniejsze, wiadomo że nie powiedziałby tego, gdyby nie miał co najmniej przyzwolenia o ile nie zachęty ze strony Kanclerz Niemiec i Prezydenta Francji. Już od pewnego czasu jest wiadome, że wajcha w przypadku podejścia do Rosji zostanie ponownie przestawiona na właściwy tor, pod warunkiem, że nie będzie zabijania w Donbasie tj. że Rosjanie wpłyną na Powstańców z separatystycznych republik. Rosjanie swoich warunków ustalonych w Mińsku dopełnili, więc z punktu widzenia Europy, problem się rozwiązał. Ukraina została poproszona o zachowanie się zgodnie z oczekiwaniami, a o Krymie nikt nie rozmawia, ponieważ dla wszystkich znających się na prawie międzynarodowym, jest oczywistym, że w świetle casusu wymuszenia na rządzie Serbii wycofania administracji serbskiej z Prowincji Autonomicznej Kosowo i Metochia pod bombami NATO spadającymi na Belgrad i inne serbskie miasta – Krym, w którym przeprowadzono referendum zgodne z normami OBWE jest po prostu częścią Rosji, zgodnie z wolą dominującej większości jego mieszkańców. Nikt i nic tego nie zmieni. Zresztą Ukraina przyzwoliła na ten status zmiany państwowości, nie broniąc Krymu, a dzięki operacji stabilizacyjnej lokalnych patriotów wspartych rosyjskimi żołnierzami – w dominującej większości stacjonującymi na Krymie nie doszło tam ani do takich tragedii pokazowego ludobójstwa jak w Odessie, ani do systematycznego, metodycznego ludobójstwa jak w Donbasie.

    Nie będzie jednak mowy o obiektywnym i racjonalnym postrzeganiu Rosji, jeżeli nadal Europa będzie słuchać obecnego przywódcy byłych kolonistów! Jeżeli trzeba powiedzieć przy tym, ze ani NATO, ani transatlantyckie umowy o partnerstwie handlowym – nie mają sensu, ponieważ konkurujemy z tą byłą kolonią, jako Wspólnota – to TRZEBA TO PO PROSTU WYRAŹNIE I GŁOŚNO POWIEDZIEĆ. Interesy Europy są w Europie, jaj otoczeniu i na całym świecie. Europa nie będzie nigdy samodzielna, do póki będzie służyła za narzędzie w cudzej polityce wobec globalnego supermocarstwa, jakim jest Federacja Rosyjska. To przerażające jak szokująco naiwni są europejscy przywódcy, jak bezwzględnie od lat pozwalamy się wykorzystywać, jak nadal okupacja niektórych krajów Europy nadal trwa. Zarówno militarna, ekonomiczna jak i mentalna.

    Nie chodzi nawet o to, że Rosjanie jak to mają w zwyczaju znowu ratują niedający sobie rady świat od jego kolejnych błędów, które zrodziły totalitaryzm, którego jego zachodni rodzice nie są w stanie powstrzymać. Istotą naszych relacji, – jeżeli rzeczywiście marzymy o sąsiedztwie bez napięć, wojen, wrogości i przemocy – nie może być wzajemny strach przed zniszczeniem. Ponieważ to jest nic innego jak scenariusz Zimnej Wojny, który właśnie obecnie Europejczycy, wbrew własnym europejskim interesom zaczęli realizować!

    Można się tylko cieszyć, że tak ważny polityk potwierdza nasze wcześniejsze tezy i ścieżkę rozumowania, a jest to tym ważniejsze, że jak do tej pory – Federacja Rosyjska nie uczyniła jeszcze niczego przeciwko Europie. Gdyby tylko chciała, ma rzeczywiste możliwości, którymi mogłaby nam np. poważnie zaszkodzić gospodarczo, jednak nie – Rosjanie wybrali zgodnie z tradycjami swojej znakomitej szkoły dyplomatycznej ścieżkę symetrii i trzymania wyciągniętej ręki. Dobrze się dzieje, że pan Juncker tą rosyjską rękę dostrzega i zamierza ją uścisnąć.

    Nikt i nic nie może stać na przeszkodzie naszych relacji, to znaczy ani konie trojańskie kolonistów w Europie Środkowej, ani żadna frakcja rządząca na Ukrainie. Nie ma znaczenia, jak to pan Poroszenko wytłumaczy swoim zwolennikom, ale nie może wybrać drogi „zdradzenia” przez Zachód, bo tylko potwierdzi totalny idiotyzm swojej wcześniejszej polityki. To się nazywa Realpolitik dla jednych, a dla drugich zdrowy europejski kompromis.

    No, chyba że kalkulujemy, że pewnego dnia zamiast domów możemy mieć zgliszcza? Właśnie to już dawno zrozumiano w Europie, że taka polityka się nie opłaca. Zrozumieli to nawet Polacy i Niemcy wobec siebie, dlaczego nie mieliby pójść tą drogą Ukraińcy? Jeżeli tak bardzo chcą wejścia do wielkiej Europejskiej rodziny – to zapraszamy, drzwi i bramy szeroko otwarte, tylko nie mogą zapomnieć, że dobrym sąsiadem Europy jest potężna i przyjazna (na całe szczęście pomimo wszystkiego) Rosja!

    W najbliższym czasie nastąpi obiektywizacja podejścia do Rosji w kolejnych krajach unijnych, z czasem dojdzie do wypracowania nowego konsensusu – prawdopodobnie jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. Wdrożenie nowej polityki może nastąpić po nowym roku, tak jak sankcje po prostu będą wygasać. Być może, żeby nie stracić twarzy a zarazem udobruchać np. konie trojańskie – zostanie stworzony jakiś alternatywny mechanizm nadzoru i ostrzegania, mamy takich wehikułów w prawie unijnym, co najmniej kilka to nie jest problem jak będzie jeszcze jeden.

    Powstaje pytanie – czy znajdą się idioci gotowi tym trendom się przeciwstawić? Biorąc pod uwagę to, że w jednym z krajów będących wybitnym nawet nie koniem, ale osłem trojańskim pewnej byłej kolonii na polu polityki wschodniej będą wybory? Chyba wszystko jest możliwe.