• 16 marca 2023
    • Marketing

    Jak promować samorząd?

    • By krakauer
    • |
    • 24 grudnia 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Problematyka promocji jednostek samorządu terytorialnego jest bardzo szeroko omawiana przez licznych autorów i praktyków krajowych, obecna jest również olbrzymia ilość koncepcji i pomysłów z zagranicy. Sama promocja jest najczęściej postrzegana, jako proces komunikacji władz samorządowych z interesariuszami danego samorządu, czyli przekazywanie informacji dla mieszkańców jak również potencjalnych okresowych mieszkańców, czy też ze wszech miar pożądanych inwestorów. W ten sposób bardzo łatwo jest rozpropagować nadrzędny cel promocji jednostek samorządu terytorialnego, jakim jest informowanie otoczenia o swoim istnieniu. Może to brzmi nieszczególnie przekonująca, ale ile nazw gmin niemieckich potraficie państwo czytelnicy wymienić? A ile czeskich? Duńskich? O australijskie już nie wypada nawet pytać. Mniej więcej podobnie są widziane na świecie i w Polsce nasze krajowe samorządy, z tym zastrzeżeniem, że wymienia się nas na końcu długiej listy niewiedzy – Polska to prawdziwa ziemia nieznana.

    Skuteczna promocja samorządu, musi mieć na celu spowodowanie, że samorząd ujawni się swojemu otoczeniu – światu, czyli przebije inne samorządy, jak również inne informacje docierające, na co dzień do odbiorców przekazów medialnych. Idealna sytuacja jest wtedy, kiedy samorząd stanowi markę, obecną w percepcji swoich interesariuszy. Kraków, New York, Londyn – to miasta stanowiące w swoich klasach odniesienia marki, utożsamiające wszystko to, co się z nimi kojarzy.

    Jednakże, co zrobić, jeżeli jest się małą wioską? Miejscowością, gdzie przysłowiowy diabeł mówi dobranoc? Ewentualnie borykającym się z transformacją miastem, albo regionem pozbawionym perspektyw i pełnym sprzeczności? Czy w ogóle warto się promować, – jeżeli nie ma się światu zewnętrznemu i interesariuszom wewnętrznym nic do zaoferowania? Nie ma żadnego przekazu – poza istnieniem? Można odpowiedzieć na to pytanie w ten sposób, że jeżeli dana wspólnota lokalna nie jest w stanie wygenerować z siebie nic dla swojego otoczenia, jak również dla samej siebie, co byłoby warte pokazania i pochwalenia się – to należy zastanowić się nad sensem jej dalszego funkcjonowania, bo niby, co osiągnęła dotychczas i co zamierza osiągnąć? Jeżeli niczego i nic – to dajmy sobie spokój, jesteśmy po prostu sypialnią lub Polską B,C,..Z. Oczywiście trudno jest chwalić się na cały świat nową pływalnią lub mostkiem, albowiem takie z pewnością ważne wydarzenia dla jakieś np. mazowieckiej wsi – nie mają żadnego przełożenia dla mieszkańców świata. Co innego jak urodzi się dwugłowe cielę! Wówczas jest sensacja i sukces medialny gotowy, jednakże przed nagłaśnianiem takiego faktu należy się zastanowić, jak konsumenci będą postrzegali tego typu producenta mięsa?

    Promocja musi odpowiadać możliwościom i być odpowiedzią na aspiracje podmiotu, jakiego dotyczy. Przekaz musi być adekwatny do posiadanych możliwości – pod względem posiadanej oferty, (czyli co chcemy sprzedać) a zarazem odpowiadać naszym aspiracjom, – (co chcemy osiągnąć) w wyniku jego emisji. W tym kontekście czasami rzeczywiście lepiej się zbyt intensywnie nie promować, a zwykła strona internetowa i tablica ogłoszeń wystarczy do przekazywania informacji.

    Dlatego odpowiedź na to, jak promować samorząd może być tylko jedna – skutecznie! W taki sposób, żeby zagwarantować dotarcie z komunikatem do jak najszerszego kręgu odbiorców, do których chce się dotrzeć. Oznacza to na tyle niedrogo i na tyle szeroko, żeby poinformować tych, na którym najbardziej samorządowi zależy, przy czym nie należy mieszać polityki informacyjnej władz samorządowych z propagandą polityczną, nie mówiąc już o promocji właściwej. To są trzy odrębne kwestie, których nie można łączyć, gdyż zaciemniają obraz przekazu promocyjnego, który dla skuteczności musi być czysty jak łza i wolny od wszelkich konotacji.

    W naszym modelu samorządu terytorialnego, w zasadzie liczy się tylko promocja dużych miast i województw. Związki i porozumienia samorządów w kraju nie mają żadnego większego znaczenia, więc nie są aktywne, jako podmioty ubiegające się o opinię publiczną, jednakże przeraża bierność największych miast i regionów w staraniu się o np. inwestorów z krajów, w których jeszcze są pieniądze do wzięcia. Przeszkodą nie jest tu Islam lub nieznajomość języka chińskiego, największą barierą jest np. niemożliwość wyrobienia karty kredytowej dla pracowników pośredniego szczebla zajmujących się pozyskiwaniem inwestora – tego nasze prawo budżetowe po prostu nie uznaje ot tak, zawsze są kłopoty!

    Z jednej strony każdy by chciał, żeby przyszli do niego inwestorzy i przyjeżdżali studenci i turyści, jednakże samorządy podchodzą do procesu poinformowania potencjalnych inwestorów, studentów i turystów jak do oswajania jeża! Moda na szeroko rozumiane rękodzieło ludowe i folklor przesłania zdrowy rozsądek i sposób postrzegania rzeczywistości nie jednemu samorządowcowi. Ta dyktatura musi kiedyś się skończyć albowiem, jeżeli naprawdę w 2012 roku nie mamy nic więcej do zaoferowania niż lalka w stroju ludowym stylizowanym na strój codzienny z XIX wieku, to może nie warto robić niczego?