• 17 marca 2023
    • Religia i państwo

    Hostia nazywana również waflem – elementarnie o ateizmie

    • By krakauer
    • |
    • 06 listopada 2019
    • |
    • 2 minuty czytania

    Hostia bywa nazywana również waflem, komunikatem, ciałem Chrystusa, najświętszym sakramentem i na wiele innych sposobów. W uproszczeniu istoty sprawy, to chleb, opłatek. Specjalnie wypiekany i preparowany przez piekarza. Wedle wierzeń milionów Chrześcijan w tym chlebie, w wyniku procesu czynności realizowanych przez kapłana w trakcie modlitwy materializuje się żywy Bóg – Jezus (syn Józefa z dawnej rzymskiej prowincji Judea z I w n.e.).

    Wierni w trakcie mszy są świadkami przeistoczenia chleba w ciało, a wina w krew, następnie ci spełniający warunki mogą przystąpić do sakramentu. Nie jest to w żaden sposób limitowane, do komunikantów przystępuje każdy, kto jest obecny w kościele i zgłosi się w odpowiednim momencie. To znana sprawa, od lat lekko modyfikowana, jednak co do zasady jest czymś oczywistym.

    W środku tego zagadnienia jest dobrowolność. Co prawda możliwy jest pewien rodzaj presji środowiskowej, promującej uczestnictwo w obrządkach religijnych, to jednak dostęp do komunikantów jest dobrowolny. Dodatkowo ze względów praktycznych, higienicznych i ekonomicznych komunikuje się głównie opłatkiem a nie winem.

    W powyższym kontekście należy rozumieć samą mechanikę aktu komunikacji, to dobrowolna aktywność wiernych. Nic więcej, nic mniej. To nie jest obowiązkowe. To jest ważne, trzeba mieć tego świadomość. Ponieważ samo uczestnictwo, nawet jeżeli jest warunkowane środowiskowo, to za nie przyjmowanie komunikantów – sankcji nie ma.

    Dla wierzących i kapłanów w komunikantach rozdawanych na Mszy Świętej, jest obecny Bóg. Dla wielu innych ludzi nie ma tutaj już nimbu boskości, a wynika to z wielu przyczyn. W tym przede wszystkim sposobu w jaki Kościół dominujący, komunikuje swój przekaz dla otoczenia. Zarówno w formie jak i w treści jest on dość hermetyczny i odzwierciedla światopogląd głównie zamkniętej i nie podlegającej kontroli grupy starszych mężczyzn.

    Zderzenie świata nastolatków raczących się tanim winem, czy innymi wynalazkami i realizujących swoje pasje poprzez fabularyzowane gry komputerowe, ze światem starszych panów w sutannach i innych szatach liturgicznych musi być problematyczne.

    Tym bardziej może być problematyczne, im bardziej dochodzi do skutecznej, antyreligijnej, antykościelnej i antyklerykalnej presji medialnej. To jest niesamowite, co się dzieje w naszym kraju od pewnego czasu – w niektórych mediach, głownie tych pochodzenia zagranicznego. Mówimy już nie o nagonce, nie o lansowaniu obciachu, ani nawet nie o zwykłym szczuciu i poniżaniu. Mamy do czynienia z negowaniem samej istoty religii i jej potrzeby w życiu człowieka. Mówimy o ateistycznym dogmacie, przeciwstawionym dogmatowi religijnemu na zasadzie 1:1.

    Tymczasem jest tutaj błąd w logice, powodujący że prawdopodobnie mamy do czynienia z systemowym oszustwem. Ponieważ ateizm nie jest czymś innym, niż deizm. Jest zaprzeczeniem deizmu, a z samej definicji językowej alternatywa logiczna to rozwiązanie dla 1 v 0! Jeżeli coś zaprzeczamy, na zasadzie że czegoś nie ma – co równa się 1, to znaczy że uważamy, że poprawnym stanem jest stan 0 (zero). Czyli nie oferujemy nowej jedynki w zamian, tej jedynki, którą zanegowaliśmy. Podstawiamy w jej miejsce zero i to właśnie robi ateizm w ujęciu modelowym. Neguje istnienie Boga jako takiego, czyli w rozumieniu logicznym podstawia pod 1 reprezentujące Boga, swoje 0 reprezentujące brak Boga. Tymczasem, niektóre media, ludzie i środowiska lansują ateizm jako coś więcej, niż zwykłą negację Boga i religijnego porządku – podstawiają nową wartość, pod to, co negują.

    Co jest szczególnie szokujące, mówią to, czynią i generalnie świadczą na tą rzecz ludzie, media i całe środowiska, które równolegle promują osiedlanie w Europie m.in. dużych grup osób innokulturowych. Dla których już samo stwierdzenie, że można nie uznawać istnienia Boga jest takim bluźnierstwem, że tak twierdzący zasługują na śmierć.

    Banalna kwestia wyjęcia przez nastolatka komunikantu z ust, doprowadziła nasz kraj do dyskusji o waflu, zadawania pytań w jakich czasach żyjemy, a część mediów bardzo konsekwentnie przy tej okazji promuje swoją ateistyczną wizję świata i rzeczywistości bez Boga, zastąpionego mądrzeniem się mędrców, na temat kolejnych lub przeszłych permutacji, znanych im mądrości.

    To bardzo poważna sprawa, albowiem OSTATNIĄ rzeczą jakiej potrzebujemy w tym kraju jest spór religijny. Co prawda Kościół dominujący zachowuje się generalnie w sposób zasługujący na krytykę, a czyny i zaniechania niektórych jego przedstawicieli powinny budzić nie tylko wstyd, ale także czujność organów powołanych do stosowania prawa. Jednak musimy mieć świadomość, że nie mamy czym zastąpić Dekalogu i jeżeli chcemy utrzymać społeczeństwo, to ono musi się opierać chociaż koniuszkiem najmniejszego palca na skale…