- Polityka
Gwiaździsty marsz głodowy na Warszawę?
- By krakauer
- |
- 06 lutego 2013
- |
- 2 minuty czytania
Sama idea marszu głodowego na stolice państwa jest niesłychanie chwytliwa i nośna. Może spodobać się politykom opcji anty systemowych, albowiem sama idea marszu, jako takiego jest już opracowana totalnie i absolutnie wręcz doprowadzona do perfekcji. Nadanie mu tak szczytnego hasła – nie do podważenia przez rządzących powoduje, że oto opozycja sięga po broń atomową będącą wstępem do strajku generalnego i buntu społeczeństwa przeciwko władzy.
Żeby marsz głodowy był wiarygodny – powinien odbywać się na piechotę i miech charakter marszu gwiaździstego. Czyli takiego, w którym z różnych miejsc kraju w kierunku stolicy przeprowadzany jest jednocześnie marsz wielu ludzi mających wspólne hasła – celujących w konkretną datę i konkretne miejsce. Organizacja wymaga zgłoszenia zgromadzenia u władz Warszawy, – co jest banalne, równolegle marsze pieszych mogą odbywać się równolegle i symultanicznie, koordynowane zdalnie w sposób zapewniający osiągnięcie punktów krytycznych w konkretnych momentach. Z całością nie ma problemu, albowiem społeczeństwo i państwo są przyzwyczajone do masowych pielgrzymek wiernych. Co prawda kierunkiem jest z zasady Częstochowa, jednakże to nie jest żaden problem obrać za cel Warszawę.
Oczywiście w samym marszu powinna brać udział kontrolowalna grupa inicjatywna, będąca w kontakcie z zespołem koordynującym. Na różnych obszarach mogą dołączać się do niej inni ludzie, jednakże w sposób koordynowany i kontrolowany przez grupy inicjatywne. Warto myśleć o identyfikatorach, bluzach odblaskowych, wspólnym sznurze – niesionym przez uczestników, nagłośnieniu, transparentach itd. Ważna jest też pora roku – za niedługo będzie robiło się ciepło i nie będzie kłopotów atmosferycznych – wiosna może być bardzo radosna.
W miarę jak sterowane gwiaździste marsze głodowe będą zbliżać się do Warszawy warto zadbać o odpowiedni PR i nagłośnienie medialne całości celem wywierania presji na rządzących. Nie mają znaczenia generalnie żadne szczegółowe cele – liczy się sam fakt stworzenia zamieszania i wrażenia desperacji posuniętych do ostateczności ludzi. To jest w istocie celem marszu – zamieszanie i chaos, ale kontrolowany przez grupy inicjatywne.
Prawdopodobnie nie ma bardziej nośnej i uniwersalnej idei jak marsz głodowy! To musi zainteresować wszystkich i spowodować reakcję a przynajmniej jakąś formułę odniesienia się rządu, który co tu dużo ukrywać – znalazłby się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, albowiem sam fakt, że marsz się odbywa jest oskarżeniem. Nie ma przy tym znaczenia czy ludzie dowożeni są autokarami i to na konkretne miejsca zborne – gdzie przyjedzie kamera. Szczegóły się nie liczą – ważne są deklaracje, że marsz trwa i jest koordynowany przez centralny komitet, który ma nad nim kontrolę. Rząd nie może takiego marszu powstrzymać, albowiem, jakiego argumentu użyje – broniąc ludziom motywowanym głodem prawa do wyrażania swojego stosunku do rzeczywistości?
Rząd jest przegrany od pierwszego dnia takiego marszu, albowiem nie znajdzie kontrargumentacji jak również nie będzie w stanie wyśmiać tak porażająco brutalnej koncepcji. Nic się nie da z tym, bowiem zrobić, gdyż jest to sięgnięcie do najniższych pokładów ludzkich skojarzeń – najniżej jak się da. Poza głodem nie ma już, bowiem nic, co bralibyśmy pod uwagę w kategoriach relacji społecznych. Rząd, który doprowadził do sytuacji, w której ludzi są głodni i nie mogą się utrzymać – bez szans na pracę – bez względu na rzeczywiste powody – jest już przegrany. Z siłą argumentacji „napędzanej” głodem nie może równać się żadna logika.
W naszych realiach taki marsz to doskonałe zagranie przed wyborami. Nie można, bowiem wyobrazić sobie wspanialszego preludium do strajku generalnego niż właśnie gwiaździsty marsz głodowy na warszawę – jakiś miesiąc przed terminem wyborów. Niczego więcej nie trzeba, żeby wywołać w ludziach solidarność z osobami mającymi poczucie krzywdy. W realiach urny wyborczej oznacza to zawsze stratę dla adresatów marszu a korzyść dla ich organizatorów, albowiem zdjęcia i materiały filmowe z jego przebiegu – będą długo odgrywały swoją rolę. W szczególności, jeżeli wydarzy się jakieś nieszczęście – np. policja zrywająca blokadę kogoś potrąci, ludzie się pobiją, obrzucą wyzwiskami – takie sytuacje rodem z czasów blokad dróg przez Samoobronę Andrzeja Leppera – sprzedają się w mediach najlepiej, wręcz przebijają się same. W przypadku marszu – każde naruszenie świętości jego uczestników powoduje gromadzenie sympatii opinii publicznej po stronie jego uczestników i organizatorów.