• 16 marca 2023
    • Polityka

    Greckiej tragedii ciąg dalszy

    • By krakauer
    • |
    • 18 czerwca 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    W prasie krajowej, jako echo rozważań najtęższych europejskich głów pojawiły się doniesienia o możliwych wariantach zachowania się państwa greckiego po wyborach. Najbardziej dalekosiężni dopatrują się u Greków możliwości wyjścia w ogóle z Unii Europejskiej i być może w konsekwencji z NATO i stworzenia czegoś nowego na mariażu z odnawiającym się mocarstwem rosyjskim, czy też pozwolenia sobie na nieco śmielszą politykę samodzielności np. w oparciu o drenaż własnej gospodarki za pomocą kapitału chińskiego.

    Oczywiście są to scenariusze political fiction, ale w każdym tego typu scenariuszu zawsze jest ziarno prawdy lub samo spełniającej się przepowiedni, albowiem inaczej nie byłoby układanki skłaniającej do myślenia w tym kierunku. Teoretycznie, bowiem możliwy jest każdy scenariusz, co do możliwości zachowania się Greków, albowiem mają oni państwo niepodległe i niezależne od wszelkich zewnętrznych czynników, a jedynie potwornie zadłużone. Jakiekolwiek oburzanie się zachodnich elit, na to, że Grecy i Cypryjczycy szukają gotówki gdzie się da jest ujadaniem kundelków na sąsiada, albowiem naprawdę nie ma nic złego nawet w wielomiliardowych moskiewskich pożyczkach, jeżeli się je mądrze bierze, czyli nie pod zastaw własnej infrastruktury przesyłowej.

    Rozważmy jednak czysto teoretyczny scenariusz obrażenia się Grecji na Unię Europejską i wyjście z jej struktur. Co to by mogło oznaczać dla naszego kontynentu? Przede wszystkim śmierć idei paneuropejskiej i straconą szansę na budowę europejskiego imperium w zakresie możliwego do osiągnięcia przez niego potencjału. Siłą Grecji nie jest innowacyjna i proeksportowa gospodarka, nie jest wielki rynek krajowy, ani surowce naturalne. Grecja swoje znaczenie zawdzięcza znaczeniu swojego położenia geostrategicznego, w tym wyspom położonym na Morzu Śródziemnym. Jeżeli ktoś nie rozumie, jakie znaczenie ma terytorium Grecji dla Europy, niech się zastanowi, dlaczego Winston Churchill chciał, żeby lądowanie wojsk koalicyjnych odbyło się właśnie tam a nie w Normandii? Otóż Grecja to brama do Europy, doskonale rozumieli to Persowie w trakcie antycznych wojen, Bizantyjczycy, Niemcy w trakcie II Wojny Światowej, a także Związek Radziecki, usilnie próbujący skłócić dwa kraje NATO – Grecję i Turcję, albowiem dostęp do cieśnin na Morze Czarne to wykładnik rosyjskiej pozycji imperialnej. Kreta to niezatapialny lotniskowiec, umożliwiający panowanie powietrzne nad całym obszarem wschodniej części Morza Śródziemnego, podobnie zresztą jak Cypr, który zapłacił za to straszną cenę. Oczywiście współcześnie, póki, co kwestie militarne nie mają pierwszorzędnego znaczenia, ale kwestie gospodarcze – umożliwiające wykorzystanie greckiej infrastruktury i budowę na tamtejszym terytorium olbrzymiej infrastruktury przesyłowej. Dotyczy to zarówno Rosjan, wszędzie wchodzących ze swoim gazem, jak i chińczyków myślących o budowie handlowych przyczółków, zdolnych w sposób konkurencyjny do tradycyjnych ośrodków portowych Europy – umożliwić wwóz na kontynent olbrzymiej ilości towarów. Kanał Sueski, port w Salonikach, pociąg, albo transport drogowy i są, zdobyli całą Europę południową, nikt się nie oprze chińskiej inwazji, albowiem nikt nie jest w stanie z nimi na tą skalę konkurować. Grecy doskonale sobie zdają z tego sprawę i mogą myśleć o stworzeniu rozwiązań umożliwiających głęboką penetrację swojego terytorium przez kapitał rosyjski i chiński, jednakże w tym celu dla własnych interesów i dla wzmocnienia efektu oddziaływania swoich nowych pryncypałów – powinni pozostać tak głęboko zintegrowani ze Wspólnotą na ile się da, albowiem bez UE, są podmiotem o wiele mniej wartościowym dla swoich kontrahentów.

    Jakiekolwiek demonstracyjne wyjście Grecji z UE, poczynione samowolnie, wbrew ustaleniom międzynarodowym, bez zabezpieczenia interesów unijnych w tym kraju – oznaczałoby dla Grecji katastrofę w dosłownym tego słowa znaczeniu. Państwo bez względu na pożyczki i być może darowizny od nowych protektorów, musiałoby ograniczyć konsumpcję obywateli, albowiem nikt nie sponsorowałby Greków tak długo i tak hojnie jak Unia Europejska, a właściwie Niemcy. Gdyby Grekom przyszło płacić własną niezależnością gospodarczą, w zamian za pożyczki na podtrzymanie stylu życia, to bardzo szybko by się okazało, że ich nowa-stara waluta, nie tylko straciłaby na wartości nieomal do zera, ale przede wszystkim kraj stoczyłby się w odmęty hiperinflacji. Trzeba to sobie powiedzieć jasno, Grecja bez Unii Europejskiej nie ma przyszłości, ale Unia bez Grecji tak i to świetlaną. Na tym polega obecny dylemat unijnych elit.

    Można się odciąć od chorego członka, jednakże związane z tym koszty długofalowe mogą okazać się trudne do antycypowania (rosyjska obecność pod Akropolem). Zarazem konserwowanie istniejącego stanu, bez wejścia Grecji na drogę zdecydowanych reform, oznacza marnowanie pieniędzy publicznych, na które nikt sobie nie może pozwolić. Nawet najbogatsze państwa, działające wbrew własnym społeczeństwom i logice, nakazującej oszczędności a nie marnowanie środków na grecką awanturę.

    Dlatego też, jesteśmy w sytuacji, gdzie wszelkie możliwe wybory są złe, nie ma żadnych pozytywnych rozwiązań, a alternatywą jest upadek i powolna odbudowa dochodzenie do stanu, który obecnie wszyscy znamy. Dlatego warto ze sobą rozmawiać, poszukując kompromisu w imię szeroko rozumianej współpracy. Sytuacja nie jest jeszcze ekstremalnie tragiczna.


    Przejdź na samą górę