- Polityka
„Gość w dom, Bóg w dom”? Co się dzieje z polską gościnnością?
- By IVV
- |
- 21 kwietnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Od zawsze mówiło się o staropolskiej gościnności, „Gość w dom, Bóg w dom” a później dokładano „a cukier do szafy…” niby żartobliwie a jednak coś w tym cukrze w szafie musi być. Szczycimy się swoją tolerancją, gościnnością a znalezienie kogoś, kto otwarcie przyzna się do braku tolerancji jest dość trudne. Jednocześnie w kolejnym zdaniu po zapewnieniu o swojej tolerancji jednym tchem pytani wymieniają, że nie lubią: „Żydów, Pedałów, Arabów, Murzynów, itd…” na usta ciśnie się pytanie to, kogo lubisz poza sobą samym? Tym dziwniejsze, że pytani najczęściej nie poznali w swoim życiu ani jednego z wymienianych przez siebie ludzi! Czyżby strach przed nieznanym czy klasyczny bełkot? Kiedyś w jednej z dyskusji po takiej litanii padło pytanie a dlaczego nie lubisz Żydów i Arabów? Odpowiedź była jak z dowcipu: Żydów, bo zabili Jezusa, a Arabów, bo porwali Stasia i Nel. Pomimo porażenia intelektualnego zdobyłem się na delikatną uwagę, że Jezus też był Żydem a „W pustyni i w puszczy” to fikcja literacka, adwersarz skwitował to dziwną miną i wykrztusił: no faktycznie.
Coś dziwnego dzieje się z nami jako narodem, przez wiele lat emigrowaliśmy z Polski i to nie tylko podczas PRL-u, ale i wcześniej. Polska emigracja często była, przynajmniej w naszym mniemaniu cennym zastrzykiem intelektualnym w wielu krajach. Do dzisiaj wspominamy nasza emigrację z czasów zaborów w Paryżu. Polskie diaspory znajdowały się w Londynie, Stanach Zjednoczonych, w Brazylii, Argentynie. Wszystkie maiły wpływ na swoje otoczenie, czasami lepszy czasami groszy, ale zawsze byliśmy zauważalni, jako nacja. Od jakiegoś czasu Polska stała się zewnętrzną granica Unii Europejskiej. Trafia do nas coraz więcej emigrantów ekonomicznych i politycznych. Bardzo zabolał głośny i mocno niestosowny lapsus prowadzącego jeden z popularnych programów śniadaniowych z ukraińskich emigrantek zarobkowych, jeszcze gorzej można było odebrać wypowiedzi prowadzących pewien program radiowy, który miał być z założenia humorystyczny niestety nie śmieszył – zwłaszcza Ukraińców. Oczywiście wszyscy trzej Panowie są deklaratywnie wybitnie tolerancyjny zwłaszcza w ocenie własnego zachowania…
Jakiś czas temu Polska opinia publiczna oraz prawdopodobnie do jakieś stopnia także nasze czynniki oficjalne wspierały Czeczeńców w ich konflikcie z Rosją, wielu z nich znalazło gościnę w naszym kraju. Zapominamy jednak, co oznacza gościna? Gość podobnie jak poseł w dawnych czasach powinien być nietykalny. Podpalone drzwi mieszkania zajmowanego przez czeczeńska rodzinę w Białymstoku napawają już nie tylko troską i smutkiem, ale wręcz przerażeniem nad zdziczeniem w naszym narodzie. Absolutnie NIC nie usprawiedliwia takich zachowań. Wiele razy Polscy emigranci trafiali do obozów dla uchodźców, traktowani byli w nich różnie, czasami lepiej czasami gorzej, pierwsze miesiące, lata emigracji bywały gorzkie. Niestety zamiast czerpać z doświadczeń naszych emigrantów z lat PRL, tworzymy miejsca odosobnienia na więzienna modłę, zamiast na wzór możliwie przyjaznych miejsc pozwalających na stopniowe przystosowanie się do warunków w naszym kraju i stopniową integrację w społeczeństwie.
Zauważmy również coraz bardziej pospolitą agresję na ulicach do wszystkiego, co inne. Doskonałym przykładem tego jest agresja na stadionach w kierunku piłkarzy spoza granic naszego kraju, co ciekawe kibice drużyn, w których składzie grają cenieni ciemnoskórzy gracze potrafią do takich samych ciemnoskórych piłkarzy rzucać bananami. Paradoksalnie jeden z krakowskich klubów sportowych, postrzegany przez niektórych publicystów ze względu na zachowania jego fan-klubu, – jako antysemicki miał w swoim składzie dwóch Izraelczyków, wychwalanych jeszcze niedawno i hołubionych za doskonałą grę.
Z czego to wynika? W opinii wielu osób jest to brak wiedzy, brak dobrej edukacji i wyjaśniania na każdym jej poziomie od przedszkola poczynając, że różnorodność to nasza siła. Że zachowując tożsamość narodowa warto czerpać z całego świata nie tylko papkę i chłam, ale to, co wartościowe. Jeszcze kilkaset lat temu Rzeczpospolita była kolebka tolerancji w Europie, w Polsce schronienie znajdowali prześladowani w innych krajach protestanci, do Polski trafiali artyści. Przyciągaliśmy rzemieślników, kupców. To nie był przypadek to było dalekowzroczne działanie!
Zacznijmy się edukować, edukujmy młodsze i starsze pokolenia! Goście w naszym kraju powinni czuć się tak dobrze jak to możliwe. Nie traćmy tożsamości narodowej, ale czerpmy całymi garściami z różnorodności, jaka dają nam emigranci. Traktujmy ich tak jak sami chcielibyśmy być traktowani mieszkając poza granicami Polski. Poznajmy kulturę innych po to, aby ich rozumieć i wreszcie zdecydujmy się czy nasza gościnność jest tylko w przysłowiach czy jest faktem a jak nie potrafimy zrobić czegoś bezinteresownie to pamiętajmy, że emigranci również budują nasz dochód narodowy a przy ujemnym wzroście demograficznym może się okazać, że repatriacja naszych rodaków od pokoleń mieszkających poza Polską oraz emigranci może być sposobem na powstrzymanie ekonomicznych konsekwencji starzenia się naszego bezdzietnego społeczeństwa.