- Wojskowość
Głupie spory szkodzą zagadnieniu obronności!
- By krakauer
- |
- 19 sierpnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Nie można pozwolić na żadne głupie spory, zwłaszcza kobiet – totalnie niezainteresowanych służbą wojskową na temat potencjalnego przywrócenia jej obligatoryjności, nawet w kontekście samego szkolenia wojskowego. Obecna dyskusja dwóch pań „polityczek”, czy też raczej chwytanie się za słówka jednej wobec drugiej, to skandal, zwłaszcza że w tle jest milczący prezydent, którego autorytet jest do tego pozornego sporu na siłę włączany. Nikt tu nie ma racji, ani czepiająca się słówek pani przedstawicielka PO, ani pani z PiS, która najwyraźniej chciała powiedzieć coś innego, a wyszło jak wyszło.
Sprawy obronności wymagają konsensusu, tutaj nie może być i po prostu nie ma miejsca na głupotę polityków przejawiająca się w jakimś naiwnym, wręcz prymitywnym przekomarzaniu. Mówienie o tym, kto chce kogo brać w kamasze, nie ma znaczenia w kontekście obronności, albowiem alternatywą może być przegranie wojny i utrata niepodległości. Dlatego właśnie i tylko dlatego, należy na tematy obronności dyskutować z pełną powagą i w sposób nie budzący niepotrzebnie emocji.
Prawdą jest, że PO zlikwidowało powszechny pobór do wojska i była to decyzja dobra w tamtych warunkach, jednak mogłaby być lepsza, gdyby zakładała również kompensację braku wyszkolenia wojskowego, jakie zapewniała Powszechna Służba Wojskowa przez np. szkolenia wojskowe w szkołach średnich i na studiach – dla kobiet i mężczyzn z całego spektrum kwestii potrzebnych na czas „W” i innych zagrożeń.
Prawdą jest, że co jest niepodważalne – mamy armię zawodową, ale jest ona zbyt nieliczna, żeby mogła skutecznie bronić naszego terytorium przed istotnym zagrożeniem zewnętrznym. Rzeczywiście przydałoby się powiększyć tą armię zawodowców oraz dodać do niej liczący się komponent ochotniczy, tworzący np. Obronę Terytorialną w proporcjach np. 150 tys., wojska zawodowego armii operacyjnej oraz w trzech rzutach po około 150 tyś., w każdym na kolejne dni mobilizacji (po czterech dniach powinniśmy dysponować około 150 tyś,. armią zawodową oraz około 600 tys., przeszkolonych rezerw w dyspozycji pod bronią). To byłaby siła, zdolna do ilościowego sprostania zagrożeniu na jednym z głównych kierunków.
Ponieważ nie jest nas stać i nie ma powodów do utrzymywania tak licznej armii zawodowej, należy pomyśleć o alternatywnych sposobach zapewnienia rekruta – a w tym przypadku milion razy lepsze są sposoby zakładające zaciąg ochotniczy. W świetle dostępnych danych organizacji paramilitarnych i sportowych (strzeleckich, survivalowych itd.), około 150 tyś., ochotników jest gotowe w każdej chwili. Wystarczy im tylko zaproponować rozsądne warunki służby, proste zasady uczestnictwa oraz minimum przymusu. Zgłoszą się sami, jeszcze będą się sami pilnować, ćwiczyć, angażować. To prawdziwy skarb naszego społeczeństwa, tych ludzi – należy w sposób odpowiedni docenić i nie tylko stworzyć im warunki do służby, tak żeby ze wszelkich sposobów pomagając im uczynić ich wysiłek efektywnym, ale przede wszystkim żeby oddać im honor i szacunek. Jeżeli zgłaszasz się do obrony państwa – należy ci się uznanie i np. ulgi podatkowe.
Właśnie o szukanie i wspieranie ochotników takimi prostymi metodami chodzi. Dlaczego bowiem osoby, które wzięły na siebie obowiązek służby ochotniczej pod rozkazami Wojska Polskiego – nie mieliby płacić niższych podatków? Oczywiście w granicach widełek, żeby uniknąć patologii. Równoważnie, – dlaczego inni, którzy nie chcą się zgłosić do ochotniczej służby – nie mieliby płacić więcej? Autor osobiście, jak również liczne grono jego przyjaciół dobrowolnie się wyżej opodatkuje – żeby tylko te dodatkowe pieniądze szły na obronność. Przecież nie ma większego zaszczytu niż móc przysłużyć się bezpieczeństwu Ojczyzny!
Właśnie myśląc w ten sposób, można po pierwsze wyzwolić ludzkie dobre chęci i kreatywność, po drugie nikogo nie krzywdzić, a po trzecie – mieć same korzyści dla systemu – i ochotników i dodatkowe pieniądze, a do tego wszystkiego zadowolonych ludzi, a nie klnących pod nosem, niezadowolonych rekrutów i podatników.
W zasadzie warunkiem udziału w dyskusji publicznej musi być konsensus na rzecz spraw obronnych, jeżeli ktoś dzisiaj w Polsce wypowiada się przeciwko sprawom obronnym, jak również wypowiada się na te tematy w sposób defetystyczny, szkodliwy i głupi – powinien być izolowany, albowiem szkodzi. Uwaga nikt tutaj nie ogranicza dyskusji, ani prawa do wolności słowa w tym zakresie, jednakże ze względu na złożoność problemu wymaga on odpowiedniego podejścia. Na pewno prezydent osobiście mógłby tu odegrać ważną rolę, gdyby po prostu głupie gadanie – nazwał wprost głupim gadaniem i wskazał je palcem.
Wszyscy muszą się pogodzić z faktem, że obronność po prostu musi kosztować – zarówno pieniądze jak i poświęcenie. Nie ma z tym żartów! Powtórzmy – dla obronności państwa należy zrobić wszystko, w ostateczności, jeżeli będzie to konieczne i nie będzie alternatywy – należy nawet oddać życie, więc dyskusja o pieniądzach, poborze i inne didaskalia w tym kontekście w ogóle traci na znaczeniu, to sprawa zasadnicza – najwyższej wagi. Niech nikt nie ma, co do tego żadnych, podkreślmy – żadnych wątpliwości.