- Polityka
Globalne spojrzenie – z perspektywy prezydenta kraju między dwoma oceanami
- By krakauer
- |
- 04 czerwca 2014
- |
- 2 minuty czytania
W geopolityce spojrzenie lokalne, to o wiele mniej niż spojrzenie regionalne, nadrzędne nad wszystkim jest spojrzenie globalne, jednakże o tym w jaki sposób postrzegamy sprawy decyduje oczywiście nasza pozycja.
Imperia, nawet w fazie schyłkowej mają zdolność do globalnej oceny sytuacji we wszystkich aspektach, podobnie potęgi dziedzinowe – np. państwa bardzo silne gospodarczo mają gospodarczy ogląd sytuacji adresowany globalnie (a przynajmniej tam gdzie handlują lub chcą handlować). Natomiast kraje liczące się regionalnie – orientują się tylko we własnym otoczeniu, co jest również bardzo cenne, gdyż umożliwia właściwe odniesienie się do wyzwań bezpośredniej rzeczywistości. Perspektywę lokalną powinno wykazywać każde państwo – stosunki z bezpośrednim sąsiadem, nawet ograniczone do strefy pogranicza i kwestii wynikających z sąsiedztwa – to bardzo ważne kwestie.
Prezydent państwa położonego pomiędzy dwoma oceanami ma istotny problem. Najważniejsza dla niego politycznie miała być własna gospodarka, następnie Azja, która stanowi zarówno rosnące wyzwanie jak i źródło wspaniałych możliwości, podczas, gdy tymczasem odezwał się stary problem. Wydarzyło się bowiem z perspektywy globalnej coś niesamowitego, czego stratedzy na zachodzie się nie spodziewali – mocarstwa centralne – wstało z kolan i ma się świetnie. Co więcej nawet na tyle dobrze, żeby nie pozwolić na podpalanie własnego domu i wrzucanie gorących węgli do własnej pościeli.
W wyniku prostej interakcji nastąpiła konfrontacja, bardziej werbalno-medialna niż realna, jednakże jak w każdej konfrontacji chodzi o wyjście z twarzą i nie stracenie pozycji zajmowanych “przed”. Tymczasem tutaj się nie bardzo da, albowiem „pupile” nazabijali sporo niewinnych ludzi i nie do końca wiadomo czym się to wszystko jeszcze jest w stanie skończyć.
Ponieważ mocarstwo centralne ma możliwości czerpania zasobów BEZPOŚREDNIO zarówno w Azji jak i w Europie oraz na Bliskich Wschodzie – wszelkie jego zachowania na jednym końcu jego Imperium mają a przynajmniej mogą mieć konotacje na innych. Z perspektywy prezydenta chylącego się ku upadkowi kraju położonego pomiędzy dwoma oceanami, jest zrozumiałym, że działania mocarstwa centralnego w Europie – to nic innego jak próba obrony własnych zagrożonych interesów, wcześniejszymi działaniami okrążającymi ze strony całego szeregu państw i państewek – realizujących politykę konia trojańskiego. Jednakże na nieszczęście prezydenta kraju pomiędzy dwoma oceanami, na drugim końcu mocarstwa centralnego jest Azja – to miejsce inspiracji i zagrożeń, którego tenże się najwidoczniej obawia, a mocarstwo centralne zaczyna robić doskonałe interesy. Powoduje to, że strategia okrążania mocarstwa centralnego jest nieskuteczna. Co więcej – zbliża się kolejna konfrontacja w Arktyce, gdzie skala wyzwań i możliwych zysków bije na głowę wszystkie dotychczasowe wyobrażenia o eksploatacji surowców naturalnych. Jeszcze nawet sobie nie wyobrażamy, co otwarcie tego skarbca będzie oznaczać dla świata!
Prawdopodobnie to właśnie Arktyka jest stawką, o którą upadającemu krajowi położonemu pomiędzy dwoma oceanami tak naprawdę chodzi w grze geopolitycznej. W Azji nie byli w stanie zablokować porozumień i współpracy – to podpalili Europę, w taki sposób, że prawdopodobnie w końcu dojdzie do rozłamu w Unii Europejskiej i NATO – wydzielającego państwa „kordonu” odgraniczającego starą Europę – nie postrzegającą mocarstwa centralnego jako wroga w poprzek kontynentu. W efekcie współdziałanie mocarstwa centralnego z Europą będzie utrudnione – bez uwzględnienia interesów kraju położonego pomiędzy dwoma oceanami lub bez konfrontacji z buforowym koniem trojańskim. W ten sposób pięknie odciągnie się uwagę globalnej opinii publicznej od spraw rzeczywiście realnych – zyskując czas na dokonanie całego szeregu działań i stosowanie polityki faktów dokonanych w Arktyce (i na innych teatrach działań zapewne również).
Być może już stworzono plan, zgodnie z którym nasz region będzie przez kolejne lata skutecznie podzielony a my mamy pełnić rolę kukiełki w teatrze lalek, do której sznurki są za wielką wodą? Wszyscy mówią, że w tym rozdaniu chodzi o Ukrainę, co jest jedynie półprawdą, albowiem to co właśnie jest ćwiczone na Ukrainie – jest scenariuszem przewidzianym dla Rosji na jutro. Zachód poczeka, zachód ma dużo czasu, bardzo dużo pieniędzy, olbrzymi potencjał. Prędzej stanie się tak, że zapłonie cała Ukraina, Polska, Białoruś i region bałtycki – niż pan zza wielkiej wody pozwoli mocarstwu centralnemu na swobodę manewru w sprawach Arktyki. O ile w Azji nic nie może zdziałać, żeby popsuć, albowiem może tylko stracić (Tajwan). To w przypadku Europy Środkowej – może skutecznie i na długi czas zająć główne siły i środki mocarstwa centralnego, żeby tylko powstrzymać je przez zajęciem należnego mu miejsca w Arktyce. Nie trzeba tłumaczyć dlaczego konfrontacja w Europie jest dla mocarstwa centralnego kluczowym zagrożeniem, wystarczy popatrzeć na globus.
Patrząc na to z naszej perspektywy – powinniśmy ściśle skorelować swoją politykę z polityką Unii Europejskiej, albowiem to jest jedyny sposób na to, żebyśmy uniknęli STRATEGICZNEGO BŁĘDU realizacji polityki konia trojańskiego, ponieważ za błędy zapłacimy tutaj, nie odczuje ich kraj za wielką wodą, ten co najwyżej będzie nam współczuł. Uwaga – proszę przewartościować myślenie w ten sposób, że naszym celem nie jest nie przegranie wojny z mocarstwem centralnym. Naszym celem powinno być NIE DOPUSZCZENIE DO KONFRONTACJI. Niestety nasza dotychczasowa polityka po cichu uwzględnia scenariusz konfrontacji – jako krańcowy wariant negatywnych relacji. Dlatego właśnie, tak bardzo trzeba krytykować linię polityczną rządu w kontekście spraw wschodnich i należy się jej dalej konsekwentnie przeciwstawiać. Tylko normalizacja i doprowadzenie do przyjaznych stosunków z mocarstwem centralnym, przy pełnym poszanowaniu interesów państw europejskich – może zagwarantować nam dalsze bezpieczne trwanie, a tym samym warunki do dalszego rozwoju. Żadne warianty zakładające nawet cień konfrontacji po stronie ryzyk – nie mogą mieć miejsca w naszej polityce. Ponieważ będzie “jak zwykle” albo jeszcze gorzej, bo “po” może nie być niczego… Trzeba to zrozumieć, trzeba to sobie uświadomić! Liczy się tylko tu i teraz – wiecie państwo, kto to powiedział? My domagajmy się jedynie konsekwencji!