• 17 marca 2023
    • Polityka

    Genetyczny błąd/geniusz zjednoczenia prawicy

    • By krakauer
    • |
    • 23 lipca 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Przy jednoczeniu prawicy pan Jarosław Kaczyński pokazał swój autentyczny i niezaprzeczalny polityczny geniusz, pomimo wszelkich zastrzeżeń co do poglądów tego człowieka, nie można go nie podziwiać jako polityka, jako gracza i jako mistrza, który po prostu mistrzowsko potrafi rozgrywać wokoło siebie ludzi.

    Spowodowanie, że w jednym organizmie partyjnym, na jednej liście – znajdą się osoby z różnych “logotypów”, to po prostu majstersztyk, ale nie dlatego bo wzrośnie w ten sposób skomasowane poparcie dla prawicy. To jest oczywistość, abecadło, oczywiście pozytywne. Zagadnienie jest o wiele głębsze, bo znikają z sondaży i z orbity politycznej dwie partie prawicowe, które stanowiły tratwy ratunkowe dla ich liderów. Te osoby będą musiały teraz grać do wspólnej bramki – odrzucając wszelkie podziały, które jedynie zakłóciłyby przekaz medialny. Jednakże te osoby mają pewne ambicje polityczne, zwłaszcza w kwestii ubiegania się o najwyższe stanowiska w państwie.

    Właśnie na tym polega geniusz personalny pana Kaczyńskiego – jednym ruchem wyeliminował co najmniej jednego z dwóch panów, którzy stali przy nim podczas przemówienia zjednoczeniowego. Jeżeli bowiem Prawo i Sprawiedliwość ma wystawić jednego wspólnego kandydata na stanowisko prezydenta państwa, to jest oczywistym, że pan prezes nie zwiąże panów Gowina i Ziobro razem taśmą, plecami do siebie – mówiąc – oto jest nasz kandydat „Ziobro-Gowin”. Trzeba będzie kogoś wybrać, a to oznacza że zaraz po wyborach możemy mieć co najmniej jeden rozłam na prawicy. Im szybciej on nastąpi, tym bardziej kanapowy będzie, ponieważ z czasem niezadowolonych będzie przybywało i nowy rząd może nie dać sobie rady z wizerunkiem we własnych szeregach, gdyż oczekiwania będą wygórowane.

    Co prawda ze względu na wiek pan Zbigniew Ziobro mógłby ustąpić panu Jarosławowi Gowinowi w ubieganiu się o partyjne namaszczenie, albowiem z racji nazwijmy to “rezerwy” wieku – ma jeszcze na stanowisko prezydenta państwa czas. Natomiast sam pan Gowin jest po prostu kandydatem idealnym dla Prawa i Sprawiedliwości i całej zjednoczonej w konserwatyzmie prawicy razem, albowiem to jedyny człowiek, który może z marszu w pierwszej turze pokonać zarówno pana Komorowskiego jak i pana Tuska, gdyby temu drugiemu zachciało się przysłowiowego już żyrandola.

    Wygra z nimi dlatego, ponieważ jest „zmianą” wspieraną przez partię będącą na wznoszącej, której ciężko będzie się przeciwstawić w erze taśm i świńskich ogonów wystających z ust interlokutorów wesoło obiadujących za publiczne pieniądze. Polacy oczekują zmiany, właśnie poprzez osobę taką jak pan Jarosław Gowin, ponieważ tenże po prostu perfekcyjnie wpisuje się swoim wizerunkiem we wszystko to, co większość Polaków przyciąga w politykach. W ostateczności trudno będzie o lepszego gnębiciela „starego układu” niż osoba, która z niego odeszła, czy też raczej została zdymisjonowana – generalnie dlatego, bo próbowała wprowadzić niepopularne reformy systemowe dotyczące wielu interesów, niesłychanie ważnych ludzi.

    Jeżeli jednak u pana Ziobry wygrają ambicje, to podział na prawicy mamy natychmiastowy. Jednakże trzyma go nowy logotyp i jego siła, nie opłaca mu się odejść, ponieważ pan prezes – jest już w stosunkowo zaawansowanym wieku i nie będzie żył wiecznie. Stąd też, po prostu opłaca się być w orbicie partii rządzącej, w miejscu statutowo umożliwiającym przejęcie władzy nad logotypem. Nic innego się w istocie nie liczy, można nawet publicznie zrobić z siebie błazna i gnidę jak pewien inny pan, którego politykiem nazwać nie wypada, a jego nazwisko nie padnie na naszym portalu, albowiem jest to rzeczywiście przypadek wybitnie trudny i po prostu haniebny. No, ale ordynacja wyborcza robi swoje i każdy, nawet hiena może być przydatny.

    Powyższy podział personalny na prawicy, jakkolwiek mocno fantastyczny, oczywiście nie uwzględnia kilku niesłychanie zasłużonych dla prawicy osób, których siła polityczna wynika nawet z ich własnych dokonań, a nie tylko z miejsca przy panu prezesie. Więc jest oczywistym, że jeden lub drugi pan może sobie chcieć być nominatem partii w wyborach, jednakże w ostateczności będzie się na pewno liczyć zarówno głos władz krajowych jak i decyzje kolektywu partyjnego. Jednakże od tego są prawybory w partiach i narzędzia współczesnego marketingu politycznego, żeby sobie z takimi problemami poradzić.

    Problem osobisty tych panów polega jednak na tym, że partiom przyłączonym nie opłaca się odszczepienie, gdyż długoterminowo grają o najwyższe możliwe stawki, a zarazem póki co są w zupełności pod władzą jednego człowieka, który może im wszystko uniemożliwić. Naprawdę na prawicy zrobiło się bardzo ciekawie, co jest szczególnie istotne w kontekście stopniowego nasilania się objawów “parcia na władzę”, przynajmniej u części działaczy.