- Polityka
Frekwencja wyborcza, kazania, pogoda i talibowie
- By krakauer
- |
- 04 października 2011
- |
- 2 minuty czytania
Wynik niedzielnych wyborów w dużej mierze zależy od frekwencji. Frekwencja, natomiast warunkowana jest dwoma czynnikami. Pierwszy to kazania w kościołach, a drugi to pogoda. Pierwszy czynnik jest silnie subiektywny i nie mamy na niego, jako państwo wpływu, w tej materii księża są w pełni niezależni mogą głosić, co im ślina na język przyniesie z ambon, państwu nic do tego! I chwałą bogu! Albowiem jest to piękna manifestacja wolności słowa i prawa do wypowiedzi, warto ten model rozwijać na inne dziedziny życia np. w Internecie.
Bez względu na konteksty i wymowę kazań, ważne jest, aby nasi proboszczowie zagrzewali naród do udziału w wyborach, do poświęcenia odrobiny czasu i oddania głosu – skonsumowania demokracji. To, że katolicy, nie przestają być katolikami w lokalach wyborczych to sprawa oczywista i niektórzy księża na pewno o tym przypomną, w kontekście obrony swojej sakwy i jakiegoś wyróżnika np. ochrony życia poczętego itp. jednakże, władzy powinno zależeć, żeby do wysokiej frekwencji kościół namawiał. W zasadzie sporym uproszczeniem procedur wyborczych, byłoby powiązanie okręgów z parafiami, – co wcale, jako pomysł nie musi być traktowane, jako negatywne i z góry przekreślane. Ludzie mieliby zdecydowanie łatwiej mając urnę w zakrystii, a Kościół pewno nie miałby nic przeciwko temu.
Drugim czynnikiem przerażająco przerzedzającym frekwencję w lokalach wyborczych jest pogoda. Niestety kraj mamy jak każdy widzi, z pewnością ze względu na aurę, wielu z nas przeklinało pod nosem decyzję naszych praojców o osiedleniu się na polanach nad Wartą! Naprawdę mogli łatwiej trafić, (ale na to byli za słabi). W piątek zapowiadane jest pogorszenie pogody, czyli wygrać może PiS, którego opatulony w moher elektorat z pewnością do lokali wyborczych dotrze. Czego, jak czego, ale tego pan Jarosław Kaczyński może być pewien!
Zupełnie odległym problemem jest możliwe zakłócenie wyboru opinii publicznej przez nagłą tragedię w Afganistanie. Musimy pamiętać, że bojownicy muzułmańscy mają swoje wtyczki wszędzie, także w naszym kraju, które monitorują, co się dzieje, gdzie i kiedy. Z tego układają schemat walki – licząc na donośny efekt medialny, powodujący nacisk na pacyfizm i wycofanie żołnierzy z kraju, w którym walczą. Ten scenariusz już się sprawdził, Hiszpanie stchórzyli, wycofując się z Iraku (bardzo mądra decyzja, albowiem błędem było ten kraj okupować). Dlatego warto byłoby, aby teraz w ostatnie dni przed wyborami WSZYSTKIE siły polityczne, dały wyraźny sygnał, że dla wycofania naszych żołnierzy z Afganistanu jest zielone światło, że deklarujemy pomoc humanitarną itd. Warto się zastanowić nad blokadą medialną (o ile taka jest w dzisiejszych czasach możliwa), żeby ewentualne wiadomości o tragedii następstw ataku przekazać z opóźnieniem 1-2 dniowym. Powtarzam, nie cenzurować, (co i tak się dzieje), ale opóźnić. Nie ma w tym nic złego, należy wytrącić naszym wrogom oręż medialny.
Mając to wszystko na uwadze, warto mieć nadzieję na frekwencję 60% lub wyższą, byłoby to wspaniałe i doskonale by świadczyło o naszym świadomym politycznie społeczeństwie. Wszyscy mamy prawo decydować, a moralne prawo narzekania na rząd i „ogólnie”, – co jest ulubioną i póki, co darmową rozrywką Polaków, mają tylko ci, co pójdą do lokali wyborczych.
Dlatego gorąco apelujemy o udział w wyborach! Głosujcie państwo zgodnie z własnym sumieniem, ale koniecznie idźcie, lokale wyborcze będą otwarte do 21:00! Dla Polski, dla naszych dzieci, dla nas samych!