• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Emerytura w wysokości 45 gr czyli zwycięstwo neoliberalnego kapitalizmu

    • By krakauer
    • |
    • 13 maja 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rzeczywistość w naszym kraju coraz częściej bywa ciekawsza, nawet od najlepszej fikcji. W zasadzie każda sfera życia publicznego jest skrzywiona i jakoś, tak dziwnie skrojona, że w szczególności w zakresie dóbr publicznych, powszechnie dostępnych występują znaczące deficyty. Można długo pisać o tzw. służbie zdrowia (która wcale nie jest już służbą), transporcie publicznym, publicznych usługach w zakresie przesyłek, edukacji, pomocy społecznej itd. Jednakże to wszystko jest już dla naszych czytelników, nie tyle że nudne, ale po prostu normalne. No, bo kto przy zdrowych zmysłach, znający realia życia w Polsce dzisiaj – idzie do lekarza specjalisty i spodziewa się krótszej kolejki niż co najmniej kwartał? Przecież nawet autostrady i drogi szybkiego ruchu wybudowane z takim zapałem przez nasz rząd, okazały się już w wielu miejscach niewystarczające, ponieważ natężenie ruchu przekracza wszelkie prognozy – już dzisiaj. Lepiej nie myśleć, co będzie w perspektywie kolejnych kilku lat!

    Z pośród szeregu tego typu spraw, których „nie starcza”, „jest za mało”, albo w jakiś inny sposób po prostu okazuje się, że dane dobro nie jest dla wszystkich – szczególną rolę w funkcjonowaniu naszego państwa i społeczeństwa, w zasadzie podstawą ładu społecznego jest system emerytalny. No i niestety, tutaj znowu robi się ciekawiej od fikcji, albowiem zaczynają objawiać się efekty zwycięstwa doktryny neoliberalnego kapitalizmu, nad zdechłym socjalizmem, od którego w naszym kraju przecież odstąpiliśmy.

    Otóż okazuje się bowiem, że ludzie – nie wiedzieć czemu – pożądają emerytury od państwa, postrzegając jej wypłacanie jako jeden z elementów umowy społecznej i obowiązku państwa – zbiorowości wobec obywatela. „Uczeni w prawie”, potrafią nawet wywieść prawo człowieka do emerytury (zabezpieczenia emerytalnego), jako jedno z jego praw podstawowych, immanentnie mu przynależnych z samej istoty natury ludzkiej. Tymczasem emerytury, to wynalazek socjalistów! Upowszechniony przez reżimy burżuazyjne, jako jeden z elementów ładu społecznego, gwarantujący robotnikom zabezpieczenie na starość, ze środków wpłacanych przez kolejne pokolenia ich dzieci i wnuków. Wszyscy znamy historię Kanclerza Bismarcka i jego pomysłów socjalno-społecznych, wcielanych w życie właśnie po to, żeby wytrącić argumentację rosnącej w siłę partii socjalistycznej. Potem się już przyjęło i tak nam zostało, a w Polsce mieliśmy to szczęście, że państwo ludowe, za swój punkt honoru uznawało wypłacanie emerytur i rent w formacie powszechnego systemu, gwarantującego w zasadzie każdemu obywatelowi prawo do zabezpieczenia emerytalno-rentowego.

    Nie był to jednak model powszechny na świecie, mamy bowiem państwa, w tym Ojczyznę wszelkiej demokracji, gdzie coś takiego jak powszechna emerytura, to dopiero wymysł stosunkowo świeży i zdaje się bardziej dotyczy pracowników rządowych agencji, niż wszystkich obywateli. System składa się z kilku elementów: federalnego funduszu Social Security (S.S.), funduszy emerytalnych oferowanych przez pracodawców i także związki zawodowe, jak również indywidualnych rachunków emerytalnych. Można o tym poczytać, to bardzo ciekawe. Tak wyglądają realia kraju, w którym obywatele cenią odpowiedzialność za siebie samych, jako jedną z najwyższych cnót. W konsekwencji jednak nie wszyscy tam mają zabezpieczenie emerytalne pozwalające funkcjonować na poziomie kosztów wymaganych do przetrwania w tamtejszych realiach.

    U nas w kraju wraz z nastaniem dobrostanu wywołanego wprowadzeniem neoliberalnego kapitalizmu, pojawiło się wiele stanów nieustalonych. Ponieważ wiele osób nie chciało ponosić obciążeń na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych i innych pobocznych kosztów składkowych pracy. Argumentując, że „i tak nie będą miały emerytury”. Państwo przez lata, a przez ostatnie prawie siedem lat w szczególności – przymykało oczy na problem emerytalny. Wielu przedstawicieli rządzącej elity twierdziło, że „lepiej jak ludzie mają pracę śmieciową, niż nie mieliby żadnej”. Z taką argumentacją, jeszcze w okresie kryzysu nie sposób się nie zgodzić. Jednakże jeżeli popatrzymy całościowo na gospodarkę, to nie da się ukryć oczywistego faktu, że cięcie kosztów operacyjnych przez przedsiębiorców, poprzez duszenie kosztów emerytalnych jako immanentnej składki pracy, to nic innego jak jedynie poprawa konkurencyjności krańcowej. Gdyby państwo w Polsce było „na serio”, byłoby w stanie wymusić jako powszechny standard, powszechne przestrzeganie fundamentalnych przepisów prawa pracy i praw o zabezpieczeniu emerytalno-rentowym, ponieważ przestrzeganie tych przepisów i „powolne ciułanie”, nam wszystkim się opłaca – jako społeczeństwu, gospodarce i przedsiębiorcom. Jednakże tego elementu zabrakło, a w konsekwencji może rzeczywiście wszystko, w tym podstawowe usługi, w których jest duży koszt wartości dodanej z pracy prostej – byłyby droższe. Jednak kto powiedział, że w kapitalizmie ma być taniej? Wszystko w kapitalizmie na swoją cenę, zwłaszcza w jego odmianie neoliberalnej. Jedynie słabsi ludzie – pracownicy, dali się po prostu okłamać przez pracodawców i licznych rzeczników systemu, wręcz zachęcających do oszukiwania jako optymalizacji podatkowej, przechodzeniu na samozatrudnienie itd.

    Właśnie zaczynają się pojawiać pierwsze oznaki tego wielkiego sukcesu naszego neoliberalnego kapitalizmu, który w między czasie zdążył zreformować system emerytalny (kwestia zdefiniowanej składki). Pierwsze emerytury ludzi, którzy zawierzyli nowemu systemowi i przeprowadzali optymalizację składek emerytalnych mają po 45 gr lub kilka, czy też kilkanaście Złotych.

    To, jest wielki sukces naszej neoliberalnej gospodarki, który polega na tym, że jeżeli się nie jest przezornym, nie ubezpieczy się na przyszłość i się samemu nie zaoszczędzi, to się nie będzie miało. Jakie to jest genialne, jakie to jest proste, jakie to kapitalistyczne! Można powiedzieć – awans społeczny w naszym modelu gospodarki rynkowej gwarantowany!

    Uwaga, to poważny problem społeczny, który teraz będzie narastał z każdym rokiem. Za 10 lat, będziemy mieli liczącą się grupę społeczną ludzi, którzy – z jakiejś przyczyny – pasożytowali na systemie lub byli przez system wypchnięci poza margines standardu – a przecież będą potrzebowali jeść jak każdy z nas! Nie należy spodziewać się, że ta sprawa będzie rozwiązana łatwo i szybko.

    Rosyjskie tłumaczenie [tutaj]