• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Ekonomiści i ich opinie a solidność dziennikarzy

    • By krakauer
    • |
    • 27 września 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dzieje się! Dzieje się! Na naszej scenie politycznej! Małe partie polityczne się ożywiły i robią swoje! Robią to, co umieją najlepiej, czyli zajmują się dialogami swoich liderów, którzy w kilku przypadkach bardzo interesująco się obrażają, w sposób niezwykle wręcz klasyczny, żeby nie powiedzieć, że nudny.

    W uproszczeniu chodzi o to, że dwóch panów powiedziało o trzecim panu, że ten był lobbystą pewnych instytucji finansowych i w tej roli mógł przyczynić się do wprowadzenia w błąd wielu rodaków, co do dysponowania przez nich własnym majątkiem. Sprawa jest medialna, bo chodzi o kredyty hipoteczne w obcej walucie, najpopularniejszej w naszym kraju – walucie Konfederacji Szwajcarskiej. Jednej z panów zdaniem dwóch innych miał się przyczyniać czynnie do wprowadzenia wielu ludzi w błąd i to jest powód do publicznego protestu.

    Byłoby to proste, ale nie jest albowiem tenże trzeci pan rzeczywiście wypowiadał się wiele razy publicznie na tematy ekonomiczne w ostatnich latach i z jego licznych, podkreślmy – licznych wypowiedzi na różne ekonomiczne tematy można powybierać i takie fragmenty, w których uwidaczniał się kontekst pozytywny, co do kredytowania hipotecznego w szwajcarskiej walucie. Tylko, że uwaga – mówienie o tym nie było zakazane przez prawo, a słuchanie się tego pana nie było przez prawo nakazane. Co więcej, ten pan sam przyznał się do kredytu w tej walucie i że się po prostu pomylił. Miał prawo? Szanowni państwo – każdy ma prawo się pomylić, co więcej każdy ma prawo mówić dowolne głupoty, bo jest wolność słowa.

    Problem jest w ogóle innego rodzaju. Najbardziej poszkodowany jest w nim rzeczywiście ten pan oskarżany o ekonomiczny lobbing, albowiem to jego wypowiedzi wykorzystywano. Tylko, kto to robił? Przecież ten człowiek sam się nie zapraszał do studiów telewizyjnych, sam się nie drukował w gazetach, sam się nie wyświetlał na portalach internetowych! Tutaj dochodzimy do istoty zjawiska, albowiem ten pan był po prostu tylko narzędziem wykorzystanym i odpowiednio zwielokrotnionym przez media. I tutaj rodzi się pytanie, kto miał w tym interes, żeby jego wypowiedzi tak bardzo rozpowszechnić, żeby zrobić z niego eksperta.

    Jeżeli ktoś nie rozumie zasad funkcjonowania współczesnego świata, niech sobie raz na zawsze przyswoi, że jeżeli chce się przedstawić względnie obiektywnie jakąkolwiek sprawę dotyczącą ekonomii, to trzeba zaprosić do studia, co najmniej trzech ekonomistów, prezentujących różne poglądy na daną sprawę. W ten sposób widzowie, będą mogli wyrobić sobie zdanie – a zarazem nie nabędą przekonania, że oto słuszny jest tylko jeden pogląd i jednego poglądu należy używać jak chorągwi na wietrze w czasie bitwy. Dopiero w takim kształcie, można coś – cokolwiek ekonomicznie ustalić, przynajmniej tyle, że zaproszeni ekonomiści się ze sobą nie zgadzają. Niestety na tym polega „nauka” ekonomii. Jeżeli prowadzący program naprawdę chce zadbać o wartość dodaną, powinien do trójki ekonomistów zaprosić jednego filozofa lub uwaga – zwykłego szarego człowieka. Zestawienie poglądów tych ludzi to dopiero prawdziwy smaczek i wartość dodana. Niestety tak się w przypadku wspomnianego pana nie działo, mieliśmy do czynienia przeważnie z lansowaniem jednego typu poglądów ekonomicznych, które on reprezentował. Zgodnie z prawem i nie można mieć o to do niego pretensji, (chociaż ciężko się z nim zgodzić w czymkolwiek) – jednak miał i ma pełne prawo do mówienia, na co ma ochotę.

    To media tworzą nasza rzeczywistość, to media komponują jej składowe – mogą to robić przy pomocy pojedynczych poglądów reprezentowanych przez pojedynczych ludzi, narażając się na zarzut braku obiektywizmu, czy też rzeczywistego lobbingu. Mogą to także robić „z głową”, ale to już zależy po pierwsze od ich skali percepcji a po drugie i przede wszystkim od tego, co się im powie, żeby zrobili. Gdyby, chociaż przed programami informowano, że przekaz może być subiektywny? Jednak jest tak jak jest – nie ma cudów, nie ma mowy o tym, żeby nasza rzeczywistość była obiektywna.

    Wnioski? Czy kogoś w ogóle interesują jakiekolwiek wnioski? Panowie podali się do Sądu i to Sąd będzie odpowiedzialny za wnioski. Smutne to, a zarazem takie polskie, że dorośli ludzie nie potrafią się porozumieć, chociaż co do tego, żeby się mądrze różnić. Każdy ma prawo do błędu, a to że niektórzy po swoich błędach nie powinni pretendować do funkcji publicznych to już inna sprawa.