• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Dobrze że tłumaczymy tajne dokumenty, ale po co?

    • By krakauer
    • |
    • 17 grudnia 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dobrze, że polskie dokumenty państwowe są tłumaczone na języki obce, jednakże za każdym razem tak i w przypadku tłumaczenia dokumentu pewnej komisji – osoby, której nie można uznać za człowieka wartego wymieniania jego nazwiska – na język rosyjski – należy się zapytać, po co to tłumaczenie w ogóle zostało zlecone?

    Można zrozumieć tłumaczenie dokumentu grzebiącego w szambie polskie służby specjalne na język angielski i np. francuski – jako kluczowe języki dla sojuszników z NATO, natomiast nie można w żadnej mierze zrozumieć dokonania oficjalnego tłumaczenia na język rosyjski. Po prostu nie ma żadnego powodu, żadnego racjonalnego uzasadnienia, żeby polskie państwo musiało tłumaczyć rosyjskojęzycznemu czytelnikowi dlaczego nie zamierza go dalej (oczywiście ewentualnie) szpiegować.

    Inaczej niż chęć anonsowania własnej siatki zaufanych współpracowników nie można tego zrozumieć, jednakże i tak to nie wytrzymuje sprawdzianu celowości – no bo po co tłumaczono akurat ten dokument na język rosyjski za publiczne pieniądze?

    Wniosek jest prosty – ktoś powinien za to odpowiedzieć głową, stopniem i emeryturą, nie jest to raczej powód do tego, żeby wsadzać do więzienia, to zwykła niegospodarność – złe dysponowanie pieniędzmi publicznymi.

    Naprawdę nawet szukając powodów irracjonalnych, albowiem przecież całą sprawę stworzył umysł w swojej pokrętnej i rachitycznej d…….i, tak doskonały że można się spodziewać dowolnego uzasadnienia – trudno jest znaleźć jakiekolwiek – poza enigmatycznym – dla potrzeb ochrony tajemnicy państwowej, jednakże nawet to wymyka się wszelkiej logice, albowiem kolejna wersja językowa to kolejne druki, szafy, rejestrowane pamięci przenośne, zaprzysiężeni i zweryfikowani tłumacze itd. Po co to wszystko, podejmować całe wielkie skomplikowane ryzyko, jeżeli wiąże się to z koniecznością utrzymania wszystkiego w tajemnicy?

    Nie ma znaczenia, że jakiś przełożony pozwolił czy też nakazał dokonanie tłumaczenia przed jego oficjalną publikacją, liczy się coś zupełnie innego – mianowicie uzasadnienie do tej decyzji. Niestety tego nikt nam nie pokazał i nie wiemy czy po prostu nie zmarnowano pieniędzy? No bo przecież zupełnie teoretycznie można było to przetłumaczyć na piękną starożytną grekę klasyczną! No bo dlaczego nie? Tłumaczmy jeżeli mamy na to pieniądze, niech zarabiają tłumacze a służby niech się zajmują utajnianiem całych procesów i procedur – za nasze pieniądze. Przecież o wiele lepiej jest przetłumaczyć dokumenty publiczne na język np. koreański niż sfinansować komuś tomografię, ewentualnie kupić terapię specjalistyczną dla jakiegoś dziecka chorego na białaczkę – tłumaczmy dokumenty rządowe na wszystkie języki świata. To naprawdę doskonały pomysł, zwłaszcza jeżeli chcemy poinformować obywateli sąsiedniego kraju, że ich już nie szpiegujemy, albowiem ujawniamy właśnie całą siatkę i jej strukturę! To zdecydowanie dobry kierunek! Przy nim równie mocno broni się tłumaczenie tych samych dokumentów na wymarłe języki klasyczne. Oczywiście nie można też zapomnieć o języku migowym! Idźmy w pełny absurd – na migowy i na płytach DVD! Śmiało – cały świat czeka!

    Ciekawe ile jeszcze takich niepotrzebnych czynności wykonuje nasza administracja? Pomijając fakt, że NIESKOŃCZENIE ŻENUJĄCA jest sama okoliczność korzystania przez polskie służby specjalne z tłumaczenia za pośrednictwem zewnętrznych tłumaczy, na tak kluczowym dla pracy operacyjnej polskiego wywiadu i kontrwywiadu kierunku jak strefa języka rosyjskiego! Naprawdę, jeżeli polskie struktury tajne nie potrafią same, siłami własnych pracowników – opracować dokumentacji równolegle w języku angielskim oraz tłumaczyć na bieżąco wraz z zatwierdzaniem – na język rosyjski, niemiecki, francuski, to o czym my w ogóle mówimy? To mają być służby specjalne?

    Ludzie nie róbcie sobie z nas więcej jaj. Naprawdę jest potrzebny głęboki przegląd tego całego towarzystwa, albowiem narośl złej administracji – niczym rak pożera państwo polskie!