• 16 marca 2023
    • Polityka

    Dlaczego z konieczności trzeba popierać ten rząd?

    • By krakauer
    • |
    • 20 lutego 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Łatwo jest narzekać i grymasić, jeszcze łatwiej jest zarzucać brak dobrej woli, mówić o wąskich horyzontach, a także wmawiać działanie na szkodę. Nasz rząd – wszystko jedno, który – nie ma łatwo, bardzo trudno jest zarządzać Polską i Polakami.

    Szczególnie często jest opluwany obecny rząd, a w szczególności obecny premier pan Donald Tusk. Dostaje mu się za wszystko, komentatorzy i politycy nie szczędzą słów krytyki o wszystko, z czepianiem się bloga jego córki włącznie. Pan premier na szczęście dla kontestatorów jego stylu uprawiania polityki ma grubą skórę, gdyby było inaczej, w przeciwnym wypadku – wiele osób spędzałoby mnóstwo czasu w sądzie. Nie jest nasza intencją brać premiera w obronę lub starać się jego osobę bronić skutków popełnionych błędów! Jednakże nie można bezrefleksyjnie tolerować stałego ataku różnego rodzaju mediów lub pseudo mediów na premiera i rząd albowiem, jeżeli nie ma to istotnego podłoża politycznego – jest zwykłym pieniactwem i szkodnictwem.

    Straciliśmy rok dyskusji publicznej i sporo emocji, ze względu na dyskusje dendrologów amatorów na temat wytrzymałości brzóz w zachodniej Rosji! Stary-nowy premier, pomimo nastroju żałoby i prób obarczania go winą za wszystko – włącznie ze sprawstwem w doprowadzeniu do katastrofy – wygrał wybory. Nowy rząd stanął przed koniecznością rozwiązania spraw zasadniczych, dotyczących każdego Polaka bez względu na jego sympatie polityczne lub miejsce zamieszkania. Kryzys obnażył słabość państwa, niewydolność jego struktur i naraził je na niewypłacalność w perspektywie długookresowej. Dlatego nie ma alternatywy dla reform, o które wszyscy upominają się, – za co spadło na rząd także sporo przykrości.

    Bierność reformatorska rządu to nic pozytywnego to, że premier nie miał gotowego pakietu reform i nie szedł z nim na sztandarach do wyborów było prawdopodobnie zabiegiem celowym. Przecież nikt by nie zagłosował na Platformę Obywatelską, jeżeli obiecywałaby ludziom jedynie krew, pot i łzy… W tej dziedzinie, czy to się nam podoba czy nie, premier zdecydował się na wzięcie odpowiedzialności i pokierowanie państwem w sposób taki, jakiego należy oczekiwać od elit. Oczywiście już na samym początku udało się jego ekipie zepsuć reformę refundacyjną, czym mocno rozzłoszczono społeczeństwo – jednakże nie na tym kończą się zadania reformatorskie. Dalsze cele rządu to m.in. zapowiedziane emerytury, rozpoczęto konsultacje społeczne tej nieskończenie trudnej reformy, – ale niestety nie ma innego wyjścia, jeżeli chcemy zachować zdolność samofinansowania się, jako państwo – nie możemy dopuścić do tego, żeby wydatki na świadczenia społeczne pochłonęły dominującą część naszego budżetu. Premier to doskonale wie, można mieć jedynie pretensje o proponowane kierunki reformy i to, że chce robić ją częściami, można w krótkim czasie osiągnąć więcej – doprowadzając do likwidacji wszystkich przywilejów i jak trzeba zmniejszenia już wypłacanych świadczeń. Jednakże żeby się na to zdobyć trzeba mieć odwagę męża stanu, którym obecny premier niestety nie jest, chociaż można odnieść wrażenie, że bardzo chce nim być.

    Życie wymaga uczciwości, pewien wybitny Polak – od zawsze twierdzi, że „w życiu warto być przyzwoitym”. Tego samego można oczekiwać od obecnego premiera, zwłaszcza w kwestii planowanej reformy emerytalnej. Warto przypomnieć Polakom, dlaczego jest teraz tak dramatycznie źle! Przecież wszyscy pamiętają leżaki pod palmami, rejsy, piramidy na folderach i ogólny klimat wielkiego ohydnego kłamstwa – pompowanego w opinię publiczną przez agencje reklamowe działające na zlecenie funduszy emerytalnych. Przypomnijmy sobie reformę emerytalną przeprowadzoną za rządów – prawdopodobnie najgorszego przywódcy państwa, jakiego kiedykolwiek państwo polskie miało z władz nie okupacyjnych – pana premiera Jerzego Buzka. To on ponosi pełną polityczną i moralną odpowiedzialność za wszystkie kłamstwa, jakie wówczas zostały adresowane do ludzi przez beneficjentów nowo stworzonego systemu wyzysku i upodlenia człowieka przez państwo i wielki kapitał. To pan Jerzy Buzek był wówczas premierem, to on zezwalał – dając polityczne przyzwolenie na wprowadzenie reform, które kosztowały nas przez ponad 10 lat kilkanaście miliardów złotych – zapłaconych za „zarządzanie” firmom, które otrzymały koncesje – bez obowiązku wypłacenia jednej złotówki z tytułu emerytury. To on – wielki poprzednik mentalny obecnego rządu – jest winien temu bałaganowi, który wówczas został wprowadzony i powinien za to przed narodem odpowiedzieć. Niestety obecna ekipa – w żadnej mierze nie odnosi się do politycznej odpowiedzialności pana Buzka, traktując sprawę, jako zastaną. Wielka szkoda, albowiem w ten sposób – ludzie nie mają dostępu do prawdy i nie jest ujawniony winny – wszelkiego zła, jakie wydarzyło się systemowo w ostatnich latach w emeryturach. Podobnie należałoby napiętnować premiera Leszka Millera, który zgodził się na emerytury specjalne dla uprzywilejowanych grup zawodowych, oraz dokonał ich wyłączenia z nowego systemu – powodując bałagan i niekonsekwencje. Niestety przez tych ludzi w tym kraju nie każdy płaci za siebie, biedna i często wynędzniała większość płaci za uprzywilejowaną lub krzykliwą mniejszość, – której interesów nie jest gotów podjąć nikt.

    Dlatego właśnie należy popierać obecny rząd, ponieważ jako pierwszy – od bardzo dawna ma szanse spowodować, że Polacy zaczną płacić sami za siebie. Skończą się uprzywilejowania kobiet, skończą się wcześniejsze emeryturki przemęczonych grup zawodowych, skończą się skandale w rodzaju młodych 40 kilku letnich emerytów mundurowych. Może nieco ukróci się wdowom, życia na koszt podatnika? Zobaczymy – przyjęty kierunek zmian jest słuszny. Na nic nie zdadzą się nagonki mediów, różnego rodzaju platform „niezależnych” blogerów itp. Jeżeli ktoś widzi lepszy sposób na realizowanie polityki społecznej, przy zachowaniu spoistości finansów publicznych – niech go przedstawi a następnie można jego głos uwzględnić w dyskusji. Samo „nie zgadzamy się” na zasadzie „nie, bo nie” w imię zachowania istniejącego status quo to szkodliwe pieniactwo i brak poszanowania interesów państwa. Jeżeli pan Tusk chce poświęcić na ołtarzu ratowania ojczyzny – własną popularność i logotyp Platformy Obywatelskiej, to niech to zrobi, – ponieważ wymaga tego interes ogólny.

    Jest oczywistym, że Polska to kraj wynędzniałych ludzi, których najczęściej nie stać na funkcjonowanie w istniejących realiach. Jak się społeczeństwu łatwo żyje – najlepiej odzwierciedla wskaźnik dzietności. Na dziecko w tych realiach ekonomicznych, stać jest tylko i wyłącznie ludzi odważnych, ludzi sukcesu, głęboko wierzących katolików, oraz ludzi żyjących zgodnie z dewizą „jakoś tam będzie” i wyciągających ręce do pomocy społecznej. Nikt rozsądny, bez posiadania zagwarantowanych dochodów – nie zdecyduje się obecnie w tym kraju na posiadanie dziecka w sposób zaplanowany i świadomy, ponieważ blokuje to jego jakiekolwiek możliwości rozwoju – nie wspominając już o tym, że może po prostu przynieść znaczny niedostatek.

    W takich realiach – nie da się racjonalnie planować gospodarowania, ponieważ łańcuchy powiązań naturalnie napędzające gospodarkę zostały przerwane i po prostu ludziom nie wystarcza. Natomiast wąskiej grupie elity wręcz się przelewa, jednakże ci, co mają za dużo nie myślą o posiadaniu licznego potomstwa, albowiem to nie sprzyja ich stylowi życia. W ten sposób funkcjonuje nasz kraj, dlatego rząd nie ma wyjścia innego niż przeprowadzić reformy bolesne i trudne.

    Prawdopodobnie wraz z wiosną czeka nas seria miej i bardziej udanych protestów publicznych, adresowanych przeciwko reformie emerytalnej. Wielu jak mantrę powtarza liczbę 67 – sugerując, ze jest to główny problem podczas, gdy jest to jedynie temat zastępczy. Rząd prawdopodobnie wziął poprawkę o dwa lata zakładając, że jeżeli w ostateczności uda się doprowadzić do podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego dla kobiet do 65 roku życia – to w istocie i tak będzie bardzo dużo.

    Czeka nas ciekawy okres w życiu politycznym naszego kraju. Co jest szczególnie ważne, musimy pamiętać, że generalnie nie ma innej drogi – albowiem prawa ekonomii są nieubłagane. Nie jesteśmy w stanie inaczej zbilansować systemu, a do tego przecież dochodzi jeszcze problem spłaty olbrzymiego zadłużenia.

    Popierając rząd, bez względu na to czy się ona nam osobiście podoba czy nie, nie patrząc na błazenady poszczególnych ministrów – opowiadamy się za działalnością reformatorską w państwie. A to, że te reformy odbywają się naszym kosztem – to niestety smutna i codzienna rzeczywistość. Trudno jest uwierzyć, że lepiej już było, bo niby kiedy?