- Paradygmat rozwoju
Dla dobra kraju zwycięski obóz polityczny powinien przejąć przegrany obóz polityczny
- By krakauer
- |
- 02 września 2015
- |
- 2 minuty czytania
Istniejąca dychotomia podziałów pomiędzy obozami politycznymi prawicy jest nie do zaakceptowania na dłuższą metę i jest najgroźniejszym czynnikiem osłabiającym państwo i społeczeństwo, a nawet zagraża Narodowi, jako podmiotowości ponadczasowej w miejscu i czasie, ponieważ strony prowadzą spór emocjonalny – licytując się polskością i obciachem. Bez najmniejszego poszanowania wszelkich świętości, czy też nawet elementarnego myślenia w kategoriach interesu narodowego i racji stanu.
Jeżeli prezydent i premier – obecni w tym samy miejscu, w tym samym czasie o około 5 metrów od siebie – nie potrafią lub nie chcą, ewentualnie nie są w stanie się zauważyć i zwyczajowo zgodnie z przyjętym obyczajem międzyludzkim i kulturowym – przywitać się, to znaczy, że tylko przeszkadzają i nie są potrzebni.
Mówiąc wprost chodzi o to, że w kraju z takim konfliktem – w istocie o nic, albowiem nie można go nazwać wyborem pomiędzy budowaniem dworców i autostrad a pomników – dochodzi do takiej fikcji, to nie ma, o czym mówić. Jest tylko kwestią czasu, aż ktoś z zewnątrz to wykorzysta, a afery w rodzaju „kelnerów” z podsłuchami rozedrą konającą Rzeczpospolitą od środka.
Co można zbudować na systemie państwowym, w którym najważniejsi ludzie są tak nazwijmy to – ograniczeni w swoim postrzeganiu rzeczywistości, że nie są w stanie nawet zachować pozorów państwowej jedności, okazując sobie wzajemny, nawet egzaltowany szacunek?
Po tych wyborach – ci, którzy je wygrają powinni zrobić wszystko, żeby przejąć przegrany obóz polityczny, ponieważ lepiej żeby Polska była pomnikowa lub jakakolwiek, ale żeby była jakaś Polska – niż, żeby jej mogło nie być, a w sytuacji podziału politycznego o nic, – bo proszę wskazać, o co jest ten podział? To dłużej jest naprawdę tylko kwestią czasu. Prawdopodobnie nawet eskalacja konfliktu na Ukrainie i fala uchodźców – mogłyby zburzyć stabilność polityczną w Polsce.
Chodzi o to, że porozumienie pomiędzy obozami jest niemożliwe. Koryto jest za płytkie, żeby wszyscy się nasycili, więc zwycięzca bierze wszystko. Jednakże o ile porozumienie pomiędzy obozami nie jest możliwe, to DYFUZJA jest możliwa i to jak najbardziej, a nawet w zasadzie stale się dokonuje i mamy wiele dowodów na to, że jest możliwa. Najlepszym chyba jest osoba pana Ludwika Dorna, polityka prawicy z pierwszego szeregu, który od wczoraj jest częścią aparatu politycznego Platformy Obywatelskiej.
Być może w wyniku przejęcia, czyli dyfuzji pomiędzy tymi obozami politycznymi, będzie możliwe porozumienie polityczne w kraju. Co więcej – będzie możliwa jedność, współpraca, rzeczywiste myślenie o wspólnocie, państwie, reformach – znikną idiotyczne ograniczenia wynikające z fikcyjnych podziałów. Poza tym stanie się najważniejsze – w wyniku dyfuzji, w zwycięskim obozie politycznym zachowają się osoby bardziej wyraziste politycznie, zdolne do przełożenia przekazu politycznego – zwycięskiego obozu dla określonej części elektoratu obozu przejmowanego. Ewentualnie można powiedzieć tak, że po prostu lepiej podzielą się dostępem do koryta i wszyscy będą zadowoleni, albo przynajmniej większość z nich. W ten sposób dokona się realne zjednoczenie polityczne na naszej scenie politycznej. Chyba nie da się inaczej, a na pewno jest to bardzo trudne w naszych warunkach, powtórzmy głównie, dlatego ponieważ nie wiadomo, o co, poza emocjami toczy się ten spór. Może widzieliście państwo jakiś racjonalny program polityczny, wyrażający kompleksową wizję rozwoju kraju? Jeżeli tak, prosimy o informacje poniżej na forum, będzie, o czym napisać – z przyjemnością.
Jeżeli więc władza w Polsce opiera się na paradygmacie kontynuacji, to nie ma znaczenia, kto rządzi, żeby tylko nie dopuścił do przekroczenia wskaźników krytycznych. Jeżeli wydamy zbyt dużo, będziemy mieli inflację, a jak będziemy ją mieli to nasza waluta się osłabi z przyczyn wewnętrznych itd. Nie ma znaczenia ile państwo da na każde drugie i następne dziecko w rodzinie, jak również czy podniesie próg kwoty wolnej od podatku – liczy się, żebyśmy przeprowadzane reformy byli w stanie zbilansować. Dzisiaj niestety w wyniku ścierania się obozów politycznych mamy licytowanie się na populizmy i najdelikatniej mówiąc grozi nam ryzyko utraty tego, co z takim trudem wypracowaliśmy. Uwaga nikt nie mówi, że panuje dobrobyt. Chodzi o to, żeby procent Polaków odżywiających się na śmietnikach, nie przekraczał stabilnych około 15% społeczeństwa! Wręcz przeciwnie, dobrze żeby ulegał zmianie – był obniżany. Jeżeli padnie system finansów publicznych – to NIKT NAM NIE POMOŻE! Podzielimy los Ukrainy, której obce mocarstwa narzuciły zmianę konstytucji – ingerując w sprawy wewnętrzne kraju, ale przecież nie ma z tym żadnego problemu, bo co to, kogo obchodzi? Właśnie w ten sam sposób nikogo nie będzie obchodził nasz los.
Możemy sobie życzyć takiej władzy, która dokonałaby zbilansowania całości naszych dochodów i wydatków a następnie zarządziła, jako element strategii narodowej – ograniczanie zadłużenia o np. 1-3% rocznie w zależności od tego ile mamy wzrostu.