• 16 marca 2023
    • Polityka

    Czy rząd idzie już na wojnę ze społeczeństwem?

    • By krakauer
    • |
    • 06 maja 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Najnowszy pomysł Ministerstwa Pracy i czegoś tam jeszcze zakłada zmianę warunków na jakich można utrzymać status osoby bezrobotnej, chodzi o korzyści wynikające z ubezpieczenia zdrowotnego. W świetle najnowszych planów rządu osoby bezrobotne nie będą mogły odrzucić żadnej z proponowanych ofert pracy. Odmowa przyjęcia oferty będzie równoznaczna z utratą statusu bezrobotnego na 9 miesięcy!

    Powyższa regulacja rzekomo ma być sposobem na walkę z osobami wyłudzającymi świadczenia zdrowotne z publicznych pieniędzy a pracującymi „na czarno”. Jest to bowiem powszechna praktyka, zarówno w małych miastach jak i w metropoliach. Społeczeństwo jeżeli może z jakiegoś przywileju korzystać to z niego korzysta – naciągając prawo i państwo na ile się tylko da. Urzędy Pracy nie mają fizycznej możliwości sprawdzić nieprawidłowości w wykorzystywaniu dobrodziejstw systemu przez osoby nieuczciwe. Stąd też, taki pomysł zastosowania odpowiedzialności zbiorowej i karania za cudze przewinienia.

    W praktyce istnieje niebezpieczeństwo, że osoby bezrobotne będą usuwane ze statystyki bezrobotnych przez oferowanie im niekorzystnych ofert pracy. Praca w sąsiednim powiacie za 1300 zł, jeżeli koszty dojazdu wynoszą 500 zł – może się nie opłacać, gdyż koszty utrzymania pozostają stałe, a dzieciom trzeba coś dać jeść – samemu także by wypadało. W ten sposób urzędy mogą bardzo skutecznie i w pełni przy dobrej woli doprowadzić do wyrugowania z rejestru olbrzymiej ilości bezrobotnych.

    Czyżby rząd zdecydował się iść na wojnę ze społeczeństwem i naruszyć co prawda nonsensowne przywileje, ale jednak zacząć coś robić? Przecież wprowadzenie kontroli i znacznych kar za zatrudnianie osób w rejestrze bezrobotnych nie powinno być problemem dla państwa w którym są telefony i komputery, a jego funkcjonariusze posiadają unikalną umiejętność czytania ze zrozumieniem? Może jednak się nie da i nieudolność naszych służb zatrudnienia rzeczywiście jest legendarna?

    Bardziej prawdopodobnym jest to, że rząd przygotowuje się do ciągu wyborczego starając się zmniejszyć niekorzystne wskaźniki, to znaczy za wszelką cenę nie do puścić do powstania bezrobocia 20% lub wyższego, ponieważ to dałoby potężny oręż opozycji, zwłaszcza tej odwołującej się do wątków socjalnych w swoich programach.

    Jeżeli to jest rzeczywistą podstawą i motywacją do tych działań to wielka szkoda, ponieważ ponownie państwo Polskie (jak za czasów minister Fedak), sięga po oręż statystyczny i zmienia swoją własną rzeczywistość niestety za pomocą metod kreatywnej statystyki a nie rzeczowego zajęcia się zagadnieniem.

    W ujęciu generalnym cały nasz system służb zatrudnienia i rynku pracy jest poroniony i bardziej nadawałby się do epoki węgla i stali niż do epoki gospodarki wirtualnej w jaką coraz bardziej przemienia się gospodarka polska. Sama rejonizacja służb zatrudnienia to błąd i kosztowna głupota! Dodawanie warunków – otrzymania statusu osoby bezrobotnej też jest skandalem. Co więcej samo istnienie publicznej administracji zajmującej się pośrednictwem na rynku pracy jest nonsensem i reliktem dawnych zamierzchłych epok. Państwo już nie przydziela pracy i nie jest władne jej organizować, musimy to zrozumieć i się z tym pogodzić, a następnie dostosować do tego paradygmatu służby zatrudnienia i rynku pracy.

    O czym łatwo zapomnieć mamy bowiem rynek pracy, na którym ludzi zasób pracy twórczej jest zasobem jak każdy inny, wystarczy tylko pilnować zasad, karać za nadużycia i stymulować prywatne pośrednictwo pracy – nawet kosztem publicznych subsydiów na zasadzie dotacji i grantów dla przedsiębiorców za każdego, który podjął zatrudnienie i pracuje. Do tego jakiś sensowny system zatrudnienia w gminnych służbach porządkowych, robotach publicznych, Ochotniczych Hufcach Pracy jak również obronie cywilnej o terytorialnej, a także Straży Pożarnej – w efekcie udałoby się w sposób kreatywny zlikwidować problem bezrobocia. Za każdym razem dając każdej osobie nadzieję i możliwość podjęcia decyzji – czy woli pracować, czy wegetować, chociaż to i tak na wyrost ponieważ wiadomo jakie są pensje, zwłaszcza w pracach „z pośredniaka”.

    Celem państwa nie może być represjonowanie własnych obywateli poprzez pozbawianie ich prawa do leczenia, nawet jeżeli „trochę kradną”, ponieważ w interesie państwa jest zapewnienie wszystkim darmowej opieki zdrowotnej i za osobę formalnie bezrobotną, niezarejestrowaną i bez prawa do ubezpieczenia i tak w końcu trzeba będzie zapłacić, tylko zamiast Urzędu Pracy jako płatnika, zrobi to szpital lub inna placówka zdrowotna, pomniejszając pulę środków jaką posiada zakontraktowaną na leczenie społeczeństwa – dodajmy, społeczeństwa, które już zapłaciło za to leczenie w swoich składkach.