• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Czy Prezydent Komorowski pomylił początek II Wojny z jej końcem?

    • By krakauer
    • |
    • 04 lutego 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Czy Prezydent Komorowski pomylił początek II Wojny z jej końcem? Trudno jest zinterpretować jego ahistoryczne okoliczności organizowania w Polsce, w Gdańsku tam, gdzie się zaczęła II Wojna Światowa – święta w dniu jej zakończenia.

    Pomimo najszczerszych prób zrozumienia idei, jaką wyraził pan Komorowski, naprawdę nie sposób jest zrozumieć symbolicznego wymiaru tej uroczystości, w miejscu tak jednoznacznie definiującym trudną historię polsko-niemiecką i globalny wymiar dramatu ostatniej wojny, która tak bardzo wszystkich dotknęła, że jej niektóre rany nie zabliźniły się do dzisiaj.

    Nikt nie mówi o tym, że Prezydent Polski nie może świętować dowolnej rocznicy w dowolnym miejscu i w dowolny sposób, to jego pełne prawo, jako Prezydenta. Powstaje jednak pytanie o kwestie zasadniczą – czy pan Komorowski właściwie rozumie tamte wydarzenia, których symbolika została raz na zawsze i w sposób niezmienny wyryta w historii bagnetami Armii Czerwonej, której zwycięski pochód przyniósł Polakom wyzwolenie spod jarzma niemieckiego zniewolenia.

    To szlak pochodu żołnierzy radzieckich wyznacza miejsca, w których na zawsze będzie się koncentrować nasza pamięć. Oczywiście można i nawet trzeba rozmawiać o współczesnej historii Polski, a tą dyskusję trzeba zaczynać od początków 1938 roku, żeby dobrze i właściwie zrozumieć, co i z jakich przyczyn się wówczas wydarzyło. Nie ma natomiast żadnego uzasadnienia, żeby komplikować sprawy proste, takie jak wielkie zwycięstwo Armii Czerwonej.

    Uznając, więc intencje pana Prezydenta, chociaż nie sposób je zrozumieć w obecnym stanie przedstawienia spraw – należy być sceptycznym właśnie wobec tego jak cała sprawa została anonsowana, w tym tego niezrozumiałego antyrosyjskiego ostrza, które zostało jej nadane przez niektóre media i w części kontekst innych wypowiedzi pana Grzegorza Schetyny Ministra Spraw Zagranicznych.

    Nie ma żadnego “frontowego” i innego symbolicznego uzasadnienia dla faktu organizacji tej rocznicy w Gdańsku, a już na pewno oczekiwania nadania jej wielonarodowego charakteru wspólnej pamięci. Gdańsk to nie Normandia, nie Berlin i nie Moskwa. Jeżeli już mielibyśmy gdzieś w Polsce w ten dzień świętować, to powinna to być Warszawa – stolica państwa, którego żołnierze walczyli po zwycięskiej stronie tej okrutnej wojny. Dodając do symboliki Gdańska zakończenie wojny, w sposób sztuczny przesłaniamy i de facto minimalizujemy znaczenie jej początku. Przecież wojna nie skończyła się tam, Gdańsk jedynie etapem na szlaku zwycięstwa Armii Czerwonej i wspierających ją oddziałów Ludowego Wojska Polskiego.

    Niestety wyjaśnienie tych dziwnych okoliczności jest banalne – 10 maja 2015 roku, odbędzie się w Polsce I-sza tura wyborów prezydenckich, które pan Komorowski prawdopodobnie bardzo chciałby jeszcze raz wygrać. W tym kontekście nie ma lepszej okazji do zaprezentowania się Narodowi, niż na tle światowych przywódców i powiewających flag, obok nowego muzeum poświęconego II Wojnie w Gdańsku.

    To dość smutne, ale prawdopodobne wytłumaczenie, ponieważ pan Bronisław Komorowski jest jak wiemy – historykiem i pasjonatem historii! Jak to jest możliwe, że człowiek z takim doświadczeniem pozwolił sobie na taką niejednoznaczność? To prawdopodobnie wina doradców, ewentualnie jakiś zbieg dorozumianych okoliczności, albowiem może się okazać, że w wyniku tej smutnej pomyłki, gdyż prawdopodobnie tak odbiorą to niektórzy zagraniczni oficjele – Polska będzie sama w tym dniu. Warto pamiętać, że właśnie, dlatego przegraliśmy tamtą wojnę, ponieważ byliśmy sami i wielokrotnie zdradzani. Czy ta nauka z tamtego okresu nie jest umoralniająca?

    W przypadku tak niesłychanie ważnej rocznicy, której symbolika jest jednoznaczna, należy unikać jakichkolwiek kontrowersji, one tu nie mają miejsca, ponieważ sprawa jest w istocie naprawdę prosta. Wojnę wygrał ZSRR i nikt nie odbierze potomkom zwycięzców chwały ich przodków! Nigdy!